piątek, 19 lutego 2016

Caro&Moni - How did this friendship start?


Tailer na youtube


Siedząc w samochodzie na miejscu pasażera przeglądałam telefon czytając notatki z dzisiejszych lekcji, by powtórzyć sobie przed nadchodzącym sprawdzianem. Ciężko już wiązać koniec z końcem. Szkoła, sprawdziany, kartkówki, pokazy, praca, namolni klienci i nie spłacony czynsz od 2 miesięcy. Potrzebuje kasy i to na teraz, bo inaczej mogę zacząć szukać najbliższego mostu i jakiegoś miłego bezdomnego, który użyczył by mi kawałek kartonu. Nie chce prosić rodziców o pomoc, oni sami żyją od wypłaty do wypłaty. Muszę sobie poradzić samodzielnie.
Westchnęłam cicho, siadając wygodniej w fotelu przesuwając palcem po ekraniku telefonu z pękniętą szybką i czytając po raz enty zagadnienie na sprawdzian.
- Co jest? - spytał wyraźnie zaciekawiony Tom.
To znajomy, który mieszka w tym samym bloku co ja. Jest wysokim niebieskookim brunetem z trzydniowym zarostem o dobrze zbudowanym ciele, który chwalił się swoimi mięśniami na brzuchu oraz pociągającym wycięciem V, a ja już raz miałam możliwość zobaczenia i poczucia tej niesamowitej męskości chłopaka, po jednej z imprez na którą mnie zabrał.
Spojrzałam na niego, a na jego twarzy malowała się ciekawość. Odpowiedziałem cicho, że nic się nie dzieje, następnie schowałam telefon do kieszeni spodni. Poczułam jak jego dłoń znajduje się na moim udzie. Zachichotałam cicho na gest chłopaka i spojrzałam na niego. Na jego twarzy malował się bezczelny uśmieszek i wiedziałam co to oznacza.
Dojechaliśmy w końcu do Doncaster, gdzie według Tom'a odbywały się najlepsze nielegalne wyścigi samochodowe. Nie byłam pewna co do przyjazdu tutaj, ale chłopak obiecał mi wyjść z długów finansowych. Jak to się mówi, pierwszy milion trzeba ukraść. Pewnym głosem twierdził, ze wygra dla mnie jeden wyścig. Naprawdę byłam ciekawa, czy rzeczywiście da rade. Miał brykę z najlepszej półki i sam podrasował silnik, czy co tam zrobił. Nie pamiętam, ponieważ gdy usłyszałam paplaninę o autach, automatycznie się wyłączałam i grzecznie potakiwałam udając, że słucham. Nic nie rozumiałam z tego co mówi.
Na miejscu szalała istna impreza. Mieszanina kilku setek piosenek z różnych głośników oraz warkoty silników. Pierwszy raz byłam w takim miejscu, a cały czas rozglądałam się znajdując nowe szczegóły, które mnie intrygowały, albo obrzydzały widząc jak niektóre laski nie wstydzą się zbytnio odsłaniać. Zerknęłam na siebie widząc swoje wytarte boyfriendy, biały luźny t-shirt z dziurami przy kołnierzyku, które sama zrobiłam by upodobnić starą bluzkę to tych ze sklepów. Na dodatek miałam schodzone trampki. To się będę rzucać w oczy.-mruknęłam w myślach. Odpięłam pasy i wysiadłam z auta Tom'a rozglądając się po autach stojących obok oraz tych na przeciwko. Teraz to auto Tom'a to pikuś. Ferrari, Porsche, Nissan, Bugatti i wiele innych sportowych marek, a kiedy zauważyłam pomarańczowo- czarne Audi miałam ochotę paść na kolana. Czułam jakbym się zakochała w nim i jednocześnie go pragnęłam wziąć z nim ślub. Wyglądał niesamowicie. Podeszłam do Tom'a, który usiadł na masce swojego auta. Objął mnie ustawiając między swoimi nogami i musnął przeciągle moja usta. Zamruczałam cicho uśmiechając się lekko kładąc dłonie na jego kark i znów muskając jego wargi. Po chwili przeszkodzili nam kumple Tom'a, więc okręciłam się wtulając plecy w tors chłopaka i rozglądając się po twarzach innych. Śmiali się, flirtowali, kłócili się. Istny chaos, ale to było w tym miejscu fascynujące. Spojrzałam na zielonego Corvette Coupe obok, przyglądając się czarnym linią namalowanych na karoserii. Byłam tym zafascynowana i żałowałam, ze nie wzięłam szkicownika, ponieważ widząc nie które sylwetki aut, przychodziły mi niesamowite pomysły sukienek jakie mogłabym zaprojektować.
Usłyszałam gwizdy, wiwaty i pisk hamulców. Odwróciłam w tamtą stronę głową dostrzegając Nissana, z którego wysiadał brunet uśmiechając się lekko. Wyglądał jakby to zwycięstwo nie robiło na nim żadnego wrażenia i nie było dla niego pierwszy. Po chwili doskoczył do niego blondyn ciesząc się chyba za niego, ale brunet jedynie wziął jego głowę pod pachę i zmierzwił mu włosy. Nie wiem czemu, ale uśmiechnęłam się na ten widok, przypominając sobie kuzynów sprzeczających się ze sobą. Odrobinę mi tęskno za rodziną. Może powinnam do nich zadzwonić? Potarłam dłonią ramię i spojrzałam na chłopaków zawzięcie rozmawiających o chłopaku, który dojechał do mety. Nazywali go Furious. Zaciekawiona przysłuchiwałam się im tuląc się do Tom'a.
Minęła godzina i nadeszła kolej wyścigu bruneta. Dostał buziaka na szczęście i po chwili ruszył by wygrać dla mnie trochę pieniędzy, które pomogły by mi w dalszym życiu w Londynie. W czasie kiedy on jechał, ja postanowiłam się rozejrzeć, ponieważ nie potrafiłam usiedzieć obok nachalnych przyjaciół Tom'a. Spacerowałam między autami zafascynowana jedynie ich kształtami i kolorami, ponieważ to co mieściło się pod maską nie za bardzo mnie interesowało. Odwiedzanie takich miejsc, dla projektanta może być inspirujące. Dla mnie jest. Chce już wrócić do pokoju i zacząć rysować póki mam jeszcze wenę.
Dostrzegłam pewną dziewczynę pochylającą się nad silnikiem czarnego McLarena. Widać, że znała się na silnikach, ponieważ pewnymi ruchami dłońmi dokręcała coś w nim. Zmarszczyłam brwi przyglądając się jej ubiorowi. Nie wyglądała jak reszta dziewczyn tutaj. Miała na sobie czarne spodnie z dziurami na kolanach oraz czarną bokserkę z nadrukiem zespołu ACDC. Włosy miała spięte w wysokiego kucyka oraz dodatkowo założyła czerwoną bandanę, która trzymała jej włosy. Widziałam jak w skupieniu przegryza delikatnie swoje usta, które miała krwiste czerwone. Bardzo się się różniła tak samo jak ja, więc już nie czułam się tak głupio.
Wróciłam na metę, ponieważ powoli miał się kończyć wyścig. Przegryzłam wargę będąc delikatnie zdenerwowana, że może się nie udać, a ja będę musiała nadal szukać szybko jakiś sposób na szybką kasę. Może kluby GoGo mnie przyjmą. Na samą myśl spojrzałam na swoje ciało, czy bym się nadała. Westchnęłam cicho i przetarłam dłonią twarz, po czym zaczesałam włosy do tyłu.
Nagle usłyszałam syreny policyjne. Wszyscy w popłochu wsiadali do aut, a kumpel Tom'a przez krótkofalówkę zakazał mu przyjazdu tutaj.
-A ja?! - krzyknęłam za nim przerażona, że zaraz złapie mnie policja.
W głowie miałam same czarne scenariusze jak szkoła by się dowiedziała, że uczestniczyłam w takim wydarzeniu. Wywalą mnie mnie za zbity pysk. Rozglądałam się po odjeżdżających autach i starałam się nie dać rozjechać. Pisnęłam głośno gdy żółto-czarne Bugatti przejechało centralnie przed de mną z piskiem opon jadąc przed siebie. Położyłam dłoń na piersi, czując jak serce wali mi jak szalone. Jednak długo nie stałam tak w miejscu i chciałam jak najszybciej gdzieś się schować, by później gdy wszystko się uspokoi zadzwonić do Tom'a, by mnie stąd zabrał. Boję się cholernie o siebie. Przeciskałam się przez innych, starając się znaleźć jakieś schronienie lub dobrą duszyczkę, która mnie uratuje. Jednak każdy tutaj martwił się o swoją dupę. Gdy wydostałam się z tłumu ruszyłam biegiem przed siebie, rozglądając się za schronieniem. Żadnej meliny, lasu gdzie można się schować. Przeklęłam w myślach biegnąc dalej, gdy nagle zatrzymał się przy mnie czarne auto. Dostrzegłam brunetkę siedzącą za kółkiem.
-Wsiadaj! - rozkazała, a ja nawet nie myśląc złapałam za klamkę otwierając drzwi i wskoczyłam do auta.
Dziewczyna ruszyła zanim zdążyłam zamknąć drzwi, przez co same się zamknęły. Zerknęłam na tyły by zobaczyć czy nie jedzie za nami policja. Na szczęście nie widziałam niebieskich migających świateł. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na dziewczynę siedzącą obok, skupioną na drodze. Widziałam różne tatuaże zdobiące jej ramiona.
-Dziękuje. - odezwałam się w końcu i lekko uśmiechnęłam zakłopotana, poprawiając kosmyki włosów, które zawieruszyły mi się na twarzy.
Dziewczyna zerknęła na mnie kątem oka i nie wyglądała na zadowoloną. Przegryzłam wargę, wbijając się w fotel plując sobie w brodę. Mogłam się nie odzywać i siedzieć cicho, aż mnie gdzieś nie wyrzuci. Przez okno widziałam. że zbliżamy się do centrum miasta. Powinnam sprawdzić autobusy kursujące do Londynu, ale pewnie o tej godzinie to było nie możliwe. To może pociąg?
-Gdzie miałaś swoje auto? - spytała obojętnym tonem głosu odrywając mnie od myśli.
Spojrzałam na nią pocierając dłonią swoje ramię i unosząc brew. Jest zła, bardzo zła, że musiała ratować mi tyłek przed policją. Chodź mogła tego nie robić, mogła mnie zostawić. Więc czemu to zrobiła?
-Przyjechałam z chłopakiem, ale...- zagryzłam wargę nie będąc pewna, czy chłopak mnie olał, czy jednak się o mnie martwi, bo nie udało mu się dojechać na metę, by zabrać mnie stąd.
Sięgnęłam po telefon chcąc sprawdzić, czy dzwonił lub napisał, jednak nic nie było.
-Olał Cię? - spytała, na co ja jedynie westchnęłam.
Po cholerę znów próbowałam zaufać jakiemuś chłopakowi? Kolejny raz zostałam potraktowana jak dmuchana lalka, która facetowi jest potrzebna tylko do sexu. Może to znak, by nie przejmować się związkami, a korzystać z życia? Może za dużo wymagam? Może coś ze mną jest nie tak? Czy chłopacy patrzą teraz tylko na cycki i dupę? Pytania, pytania, pytania.. Na żadne nie mam odpowiedzi. Zacisnęłam szczękę mając ochotę coś rozwalić, a jedyne co miałam w rękach to i tak rozwalony telefon.
-Wyrzuć mnie gdzie chcesz...- mruknęłam pod nosem, bawiąc się telefonem między dłońmi.
Ściskałam go, okręcałam w różne strony, przejeżdżałam paznokciem po pęknięciu na ekraniku. Chciałam oderwać się od myśli, które kłębiły mi się w głowie.
-Gdzie mieszkasz?
- W Londynie. - odpowiedziałam szeptem i przetarłam dłońmi twarz, czując jak zbiera mi się na płacz, jednak wolałam tego nie robić przy nieznajomej.
Po chwili poczułam dłoń na moim ramieniu, gładzącym go na pocieszenie. Zerknęłam na nią lekko się uśmiechając w podzięce.
Brunetka zaproponowała nocleg u siebie, a jutro ze spokojem wrócę do Londynu. Zgodziłam się, ponieważ widziałam, że dziewczyna jest uparta i nie dam rady przegadać jej by pozwoliła mi wrócić do domu. Wyglądała na przejętą moim stanem, co mnie zszokowało, że zainteresowała się nieznajomą. Więc gdy dojechaliśmy do jej apartamentu, który wynajmowała w Doncaster od razu pod wrażeniem przyglądałam się wnętrzu.
-Może wypijemy wina? - zaproponowała, na co spojrzałam na brunetkę, która kreci się po kuchni.-Poznamy się bliżej, opowiesz mi o sobie. W końcu trochę ze sobą tu posiedzimy. - wzruszyła ramionami i z kieliszkami w dłoni oraz butelką wina ruszyła w moją stronę z lekkim uśmiechem na ustach.
Zgodziłam się i szłam za nią do salonu, gdzie usiadłyśmy na kanapie obok siebie. Poprosiła mnie bym przytrzymała kieliszki. Zrobiłam to, a ona otworzyła wino i nalała dla nas po połowie kieliszka.
Po kliku kieliszkach i oglądaniu jakiegoś nudnego serialu rozwiązał nam się język i zaczęłyśmy rozmawiać ze sobą bez skrępowania. Raz opowiadałyśmy o sobie, a raz o jakieś głupocie z której wybuchałyśmy śmiechem i pokładałyśmy się na kanapie. Rozmawiało nam się tak dobrze, że nie wiedziałam kiedy opowiedziałam jej o sobie wszystko. Zaczynając od pochodzenia, aż do tego jak się znalazłam na wyścigu. Dowiedziałam się, że ma na imię Carloain Malik i posiada swój własny warsztat samochodowy w Londynie, dodatkowo zarabia na wyścigach wygrywając nawet z facetami. Byłam pod mega wrażeniem. Wyglądała też na zainteresowaną, a zwłaszcza wtedy kiedy opowiadałam o swoim byłym Davidzie, który był ze mną tylko dla sexu, a ja dla niego olałam przyjaciółki. Ona za to opowiedziała mi o swoim byłym który ją wykorzystywał. Podobna sytuacja do mojej, przez co rozumiałyśmy się wzajemnie.
-Koniec związków!- krzyknęłam mocno podpita, ponieważ na jednym winie się nie skończyło.
Na stoliku rzucały się butelki po winie oraz po wódce, którą zamówiłyśmy po drugiej rundzie wina. Znalazło się tez pełno cukierków, popcorn i chipsy pokruszone i rozrzucone po dywanie, ponieważ zaczęłyśmy rzucać w tv, gdy jakaś para w filmie zaczęła się całować i powtarzać jak bardzo się kochają. Brednie.
-Dokładnie. - zgodziła się ze mną unosząc kieliszek z winem -Pijemy, bawimy się i faceci są nam do niczego potrzebni. - pokręciła głową - Od dziś liczymy tylko na siebie. - wyciągnęła mały paluszek w moją stronę.
Zrobiłam to samo, splatając nasze paluszki obiecując, że to początek wspaniałej przyjaźni.

Rano obudziłam się przytulona do nóg brunetki, która spała spokojnie. Powoli podniosłam się z kanapy by, nie obudzić Caro i ruszyłam do łazienki, ponieważ czułam, że pęcherz mi zaraz wybuchnie. Po załatwieniu spraw podeszłam do umywalki i spojrzałam na swoje odbicie. Jęknęłam nie zadowolona widząc czerwone oczy oraz rozmazany makijaż. Od razu wzięłam się za zmycie go. Gdy skończyłam, wróciłam do salonu szukając spodni, ponieważ byłam w samej koszulce. Pochylając się po nie czułam jak głowa mi pulsuje. Na szczęście nie zbierało mi się na wymioty. Założyłam spodnie i ruszyłam do kuchni szukając aspiryny. Uszykowałam ją dla siebie i nowo poznanej znajomej. Nie chciałam jej budzić, więc wypiłam szybko lek czekając, aż zacznie działać. Sprawdziłam w telefonie odjazdy autobusów do Londynu.
-Co robisz? - spytała brunetka wchodząc do kuchni.
Spojrzałam na nią z nad telefonu. Przecierała dłonią twarz, a ja wskazałam na szklankę z lekiem dla niej. Musnęła mój polik w podzięce i napiła się szybko, po czym odetchnęła prawdopodobnie czując ulgę w gardle.
-Mam autobus o 12:20. - skinęłam głową przyglądając się znajomej, która usiadła na blacie sięgając do miski po banana.
Dziwie się, że po takiej ilości alkoholu ona ma ochotę coś zjeść. Mnie nic nie przechodzi w tej chwili przez gardło oprócz wody. Ona wyglądała znacznie lepiej niż ja i prawdopodobnie się tak czuje. W duchu modliłam się, by moja głowa przestała buzować.
-Weź się nie wygłupiaj i tak jadę do Londynu, więc Cię odwiozę. - zaczęła jeść machając nogami.
-Caro, nie..
-Siedź cicho. - przerwała mi marszcząc brwi patrząc na mnie nie znosząc sprzeciwu.
Spędziłyśmy kilka godzin, a poznałyśmy się na wylot. Podeszłam do niej i mocno ją objęłam całując w policzek, szepcząc, że ją kocham. Zachichotała cicho obejmując mnie i lekko kołysząc naszymi ciałami.
-Nie trzęś, bo zwymiotuje Ci na plecy. - powiedziałam rozbawiona, przez co obie głośniej się zaśmiałyśmy, ale szybko przestałyśmy czując ból w głowie.

Po trzech i pół godziny jazdy samochodem, fałszowania w aucie oraz śmiechu tak głośnego, że było nas słychać na całej autostradzie dotarłyśmy do Londynu. Cari odwiozła mnie pod mój blok i stwierdziła, że chce zobaczyć jak mieszkam. Nie wiem czemu ją tak to ciekawiło, ale bardzo mocno namawiałam ją by wysadziła mnie parę ulic stąd. Chwalić się nie ma czym, mały obskurny pokoik.
-No chyba sobie żartujesz. - powiedziała w szoku rozglądając się po pokoiku dwa na cztery, gdzie znajdowało się tylko łóżko, w którym trzymałam ubrania i jedna półka gdzie leżały moje kosmetyki.
-Rozgość się. - mruknęłam siadając na łóżku i spojrzałam na dziewczynę, która przyglądała mi się z uniesioną brwią.
-Super tylko gdzie? -uniosła ręce chcąc wskazać na pokój. - Ciasno tu strasznie.- skrzywiła minę i usiadła obok mnie.
Wiedziałam, że tak zareaguje gdy zobaczy to pomieszczenie, ale na nic więcej mnie nie stać, a i tak zalegam z czynszem. Nie odpowiedziałam jej na to i spojrzałam na swoje dłonie bawiąc się rogiem kocyka, który kupiła mi mama jak mieszkałam jeszcze w Polsce.
Nagle do pokoju wszedł Tom, podniosłam wzrok zaskoczona jego obecnością tutaj.
-Moni, Boże, jak dobrze, że już jesteś. Cholernie się martwiłem... - mówił swój monolog, a Caro przeniosła wzrok na mnie i sugestywnie spytała czy to on.
Gdy skinęłam głową, dziewczyna podniosła się, a po jej minie widziałam, że jest wkurzona. Złapała go za nadgarstek i wykręciła, a nic nie spodziewający się chłopak  upadł na kolana krzywiąc się z bólu. Spojrzałam na nią zaskoczona, że tak łatwo spowodowała u chłopaka znacznie większego i silniejszego ból. Podniosłam się z łóżka, nie wiedząc co tak naprawdę zrobić, a jedynie przyglądałam się całemu zdarzeniowi.
-To za zostawienie ją na wyścigu. - warknęła w stronę chłopaka i jeszcze bardziej wykręciła mu rękę, na co aż krzyknął z bólu, chciałam przerwać, ale nie zrobiłam tego, ponieważ cierpiał za wyrządzone mi krzywdy. - To za nie sprawdzenie co się z nią dzieje. - przytrzymała go mocno, a jego twarz robiła się czerwona. Puściła go, a on opadł na podłogę i zaczął masować swoje ramię. - Wynoś się, zanim skopie Ci tyłek. - warknęła, a on podnosił się.
-Wariatka. - mruknął pod nosem, a ja nie wytrzymałam i wymierzyłam mu siarczystego liścia.
-Nie pozwolę by ktoś obrażał moją przyjaciółkę. - wściekła złapałam go za bluzkę i wyszarpnęłam z pokoju wyrzucając go na korytarz.
-Nie licz na jakąkolwiek kasę!- ostrzegł, w tej samej chwili gdy ja zamknęłam drzwi.
I spojrzałam na Caro licząc w głębi duszy, że tego nie usłyszała. Myliłam się jednak gdy zmarszczyła brwi przyglądając mi się uważnie. Gdy spytała, mruknęłam cicho opierając się o drzwi za sobą. Przetarłam dłonią twarz, biorąc głęboki wdech, a Caro czekała cierpliwie, aż zacznę mówić. Widać było, że nie odpuści, ponieważ usiadła na łóżku. Przewróciłam oczami i wyjaśniłam jej moją sytuację finansową, patrząc na swoje dłonie zawstydzona, że takie rzeczy opowiadam komuś poznanemu zaledwie wczoraj.
-Pomogę Ci, dam Ci te pieniądze.
-Nie, nie. - szybko zaprzeczyłam- Nie będę miała jak Ci oddać. -wyjaśniłam, kręcąc głową.
-Nie musisz. - zapewniła wstając i podchodząc do mnie, po czym obejmując i tuląc do siebie.
-Muszę. -westchnęłam wtulając się w nią i obejmując ramionami w talii - Uratowałaś mnie przed policją, pozwoliłaś u siebie nocować, a co najważniejsze znalazłam w Tobie przyjaciółkę. - odsunęłam się od niej by na nią spojrzeć. Również podniosła na mnie swój wzrok i uśmiechnęła się gładząc dłonią moje ramię.- Za to nie będę nie miała jak Ci się odpłacić.

Minął tydzień od wyścigu, przez te dni bardzo zbliżyłyśmy się z Cariś do siebie. Odwiedzała mnie często w pracy w czasie mojego lunchu i przynosiła mi zawsze coś dobrego. Nie miałyśmy dużo czasu do wspólnego spędzenia, ale każdą minute wykorzystywałyśmy jak tylko się dało. Nawet w pół godziny potrafiłyśmy obskoczyć 3 duże sklepy i kupić sobie rzeczy na imprezę, która jest właśnie jutro. Denerwowało mnie, że nie chciała założyć sukienki. Uparcie stała przy swoich wytartych spodniach i top crop'em, a ma takie piękne długie nogi, których jej zazdroszczę. "Mamy pierwszą tygodnicę" - mówiła wtedy radośnie, a mi się chciało śmiać. Jest szalona bardziej niż na początku, a ja poczułam, że przy niej mogę być całkowicie sobą. Wygłupić się bez obawy szyderczego wyśmiania. Z dnia na dzień kochałam ją coraz bardziej. Mogłam zadzwonić nawet o 3 w nocy i nie zostałam obrzucona przekleństwami z jej strony, że nie daje jej spać. Wręcz przeciwnie, słuchała mnie tak długo jak miałam coś do powiedzenia. To coś dla mnie zupełnie innego, nowego.
Mijam ostatnimi dniami dozorce u którego wynajmowałam pokój, ponieważ nadal nie miałam pieniędzy na spłatę długu i znów cała wypłata poszła na spłatę szkoły. Jak na razie udawało mi się go unikać, więc miałam spokój na te parę dni.
Wróciłam właśnie z pracy zmęczona po całym dniu w szkole oraz pracą w butiku z namolnymi klientami, narzekającymi nawet na guzik, który był odrobinie przeszyty w prawą stronę. Takie zdarzenia wyprowadzają mnie z równowagi, ale wtedy biorę wdech i staram się szybko coś wymyślić, by jednak klientka wyszła zadowolona z zakupu. Dziś klienci dali mi w kość.
Z cichym westchnięciem podeszłam do skrzynek na listy i małym kluczykiem przyczepionym do reszty odkluczyłam, by sprawdzić korespondencje licząc, że dostanę coś od rodziny z Polski. Liczyłam na zdjęcia z wesela siostry, które miały do mnie dojść na płycie, bym mogła zobaczyć jak faktycznie grubo wyglądałam w sukience, którą wybrała Kiki bez mojego potwierdzenia utwierdzając się w opinii mamy i młodszej siostry Pauli. Niech je szlak trafi ich gust. Zestresowanej panie młodej można wcisnąć każdy kit.
Nagle za pleców doszedł mnie głęboki głos dozorcy, przez który dostałam gęsiej skóry i wzdrygnęłam się przestraszona, czując, że już czas na kajanie się i błaganie o danie jeszcze jednej szansy. Nie chciałam wylądować pod mostem, nie teraz kiedy w szkole zaczyna coś mi wychodzić.
Dziwnym trafem przywitał się do mnie uprzejmie z uśmiechem, sięgając do swojej szafki. Byłam kompletnie zaskoczona jego zachowaniem stojąc jak kołek i przyglądając się jemu uważnie, jakbym czekała na atak z jego strony. On natomiast wyciągnął koperty i zaczął je przeglądać, przy jednej zmarszczył brwi i zerknął na mnie spod łba i otwarł ją szybko, przeglądając zawartość. Uśmiechnął się zadowolony, a ja zerknęłam na napis, który rzucił mi się w oczy. "Moni Blue". To nie jest moje pismo.
- Dziękuje, panno Blue. -skinął głową do mnie z lekkim uśmiechem i złożył wszystkie swoje koperty w jednej dłoni- Spodziewała się panienka nadgodzin w pracy? - uniósł brew.
Prawdopodobnie chodziło mu, że nie dałam mu pieniędzy do ręki tylko znalazły się one w skrzynce. Stać mnie było tylko na skiniecie głową, ponieważ nie miałam pojęcia jakim cudem i skąd te pieniądze się wzięły. Gdy dozorca się pożegnał i wrócił do swojego mieszkania, ja schowałam swoje listy do plecaka i wyszłam z budynku, odzyskując logiczne i jasne myślenie. Tylko jedna osoba mogła to uczynić. Na Tom'a nie mam co liczyć, ponieważ od kiedy dostał kosza mijamy się jedynie na schodach ciosając między sobą piorunami z oczu. Mimo tego, gdy był zły wyglądał cholernie pociągająco. Więc jeśli nie on, to tylko Caro mogła to zrobić. Wsiadłam do autobusu, kierującego się w stronę domu przyjaciółki. Zajęłam wolne miejsce, kładąc plecak na kolanach i sięgając z niego telefon.

Przewróciłam oczami na jej odpowiedź i zerknęłam za okno, by sprawdzić gdzie się znajdowałam, starając się nie przegapić przystanku.
Gdy po 20 minutach jady byłam na miejscu wyskoczyłam z pojazdu i biegiem ruszyłam do domu Caro będąc zła za to, że zrobiła to mimo moich próśb. Będąc na miejscu dostrzegłam czarnego Mustanga, który zrobił nie małe na mnie wrażenie. Takie auto widziałam jedynie w internecie na grafice google, nigdy nie sądziłam, ze jednak zobaczę takie na żywo. Mijając jednak to boskie auto podeszłam do drzwi i zaczęłam się dopijać, waląc w drzwi i krzycząc, nie przejmując się, że sąsiedzi mnie usłyszą. Byłam zła i wkurzona przez występek dziewczyny. Gdy chciałam walnąć kolejny raz, drzwi się uchyliły, a z ust osoby, która stała przede mną wydobyło się przekleństwo.
-Czego kurwa? 
To był chłopak, znacznie górujący nade mną o ciemniejszej karnacji niż moja, czarnych jak smoła włosach, brązowych oczach, które właśnie patrzyły na mnie ze złością i poirytowaniem. Na jego brodzie i policzkach znajdował się trzydniowy zarost, który pasował do jego rysów twarzy. Był cholernie przystojny, że aż zapierał dech. Jego ramiona po chwili bardziej się napięły, gdy założył swoje ręce na piersi, a ja przez chwile dziękowałam Bogu, że miał na sobie czarny t-shirt na krótki rękaw, więc idealnie widziałam jak rysują się jego mięśnie. Natomiast gdy jego twarz z wkurzonej zmieniła się na bardziej wyrażającą zadowolenie patrzącą na jeden punkt przed sobą, podążałam wzrokiem za jego i spojrzałam na swoją koszulę z której odpiął się guzik w czasie mojego biegu i idealnie odsłaniał zarys moich piersi. Przewróciłam oczami i nie zważając na chłopaka, prześlizgnęłam się pod jego nogami. Szybko wstałam i udałam się do środka, a zaskoczony chłopak za mną starając się mnie zatrzymać. 
-Carolain! - krzyknęłam rozglądając się po salonie, lecz tu jej nie było, a TV grało cicho w tle.
-Hej, kochanie. - odwróciłam się do przyjaciółki, która wychodziła z kuchni wycierając dłonie w ręcznik.
-Ja Ci dam kochanie.- mruknęłam patrząc na nią zła.- Jak mogłaś to zrobić! -warknęłam.
-Może grzeczniej. - wtrącił się mulat, mówiąc do mnie głosem, którym miałam się przestraszyć. 
-Nie do Ciebie mówię. - odszczekałam, wskazując na niego palcem by pokazując sugestywnie, że ma się nie wtrącać.
-Za to ty nie jesteś u siebie. - chłopak podszedł do mnie na krok, mrużąc na mnie swój wzrok. 
Brunetka podeszła do mnie ramieniem odpychając chłopaka z którego nie spuszczałam zdenerwowana wzroku. Poczułam dłonie na swojej twarzy, którą po chwili pokierowała na siebie zmuszając mnie by spojrzała na przyjaciółkę. Caro zaczęła mnie uspokajać mówiąc bym wzięła głęboki wdech, tak też zrobiłam, a kiedy serce przestało być założyłam ręce na piersi i spojrzałam na przyjaciółkę wyczekująco chcąc wiedzieć co ją posunęło do tego czynu. Złapała mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni, gdzie zmusiła mnie do zajęcia miejsca, a chłopak za to czując się jak u siebie wyjadał coś z dania, który szykowała brunetka. Gdy do niego podeszła trzepnęła go z ręcznika, który cały czas trzymała w dłoni.  Wyglądało to tak komicznie, że cicho zachichotałam zasłaniając dłonią usta, a mulat odsunął się rozbawiony oblizując palce. 
-Może zacznijmy od początku. - zaproponowała przyjaciółka zerkając na mnie z uśmiechem. - Ten tu bulwers to Zayn, mój kuzyn. -wskazała na chłopaka, który skinął głową z uśmiechem, opierając się ramionami o blat kuchenny. Można uznać, że jest przystojny, ale zepsuł sobie opinię wtrącając się w moją rozmowę w Caro. - Zayn to Moni. - przestawiła mnie, kiedy ja chowałam kosmyk włosów za ucho. - Opowiadałam Ci o niej. - skinęła głową i odwróciła się do kuchenki, gdzie mieszała coś na patelni. 
Pachniało bosko, a minie skręcało w brzuchu z głodu, ponieważ nie miałam okazji jeszcze nic zjeść od 12. Nie zjadłam też wtedy zbyt dużo bo w sumie jedną bułkę i to w biegu jeszcze, dlatego że pani Lautier, nauczycielka francuskiego miała okienko gdzie mogła mnie przepytać mnie z projektu który szykowałam, by mieć lepszą ocenę. Chciała dobrze mnie przygotować, więc nie mam jej dziś tego za złe. Sama chciałabym dobrze wypaść przed francuskimi projektantami mody. To dla mnie ogromna szansa.
-Miło w końcu poznać. -uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, przez co nie potrafiłam opanować swojego lekkiego uśmiechu- Więc co zbroiła moja kuzyneczka? -spytał z rozbawieniem w głosie zerkając za siebie na Caro, która odwróciła się w naszą stronę. 
-Od razu zbroiłam. - przewróciła oczami i wróciła do gotowania. - Spłaciłam zaległy dług Moo. - wyjaśniła i wzruszyła ramionami.
-Mimo iż prosiłam by tego nie robiła. - mruknęłam patrzą na nią zła. 
-Nie marudź -uśmiechnęła się do mnie ciepło, kiedy sięgnęła talerze. - Zjesz z nami?
-Będę i tak. - skinęłam głową, a przyjaciółka się ucieszyła sięgając dodatkowy talerz i nałożyła dla każdego pierś kurczaka z sałatką z pomidora, ogórka, sałaty i fety. Oblizałam usta na widok dania i odebrałam sztuczce. - I tak oddam Ci te pieniądze. -dopowiedziałam, a oboje spojrzeli na mnie jednocześnie.
-Jak? - spytał mulat unosząc brew.
-Naucz mnie ścigać. - podniosłam wzrok na przyjaciółkę, a ona  spojrzała mi prosto w oczy, chcąc zobaczyć, czy nie żartuje.
Nie żartowałam.

Dopiero po tygodniu nalegań się zgodziła. Mówiłam o tym gdy tylko nadarzyła się okazja. W łazience przy spólnej kąpieli, czy kolacji, przy zakupach, przed snem pijana po imprezie... Właśnie jechałyśmy do warsztatu, gdzie Cari chciała wziąć auto, którym mogłabym poćwiczyć. Wiecie takie, którego nie żal rozwalić. Umiem jeździć, mam prawko, ale jeśli chodzi o wyścigi, trzeba to doszlifować. Caro tłumaczyła mi na czym będzie polegać nauka. Wraz z Zaynem podzielili 4 tygodnie na naukę. Refleks, szybkość, drift, niespodziewane zagrywki, wyczucie auta... Tego wszystkiego nauczyć się miałam w miesiąc. Jeśli chce przeżyć w Londynie jeszcze parę lat muszę to zrobić. 
Dojechałyśmy do warsztatu Caro, więc wysiadłam z auta. Patrząc na swoją przyjaciółkę, która okrąża auto zgarnęłam włosy do tyłu i zamknęłam za sobą drzwi, by ruszyć za przyjaciółką. Dostrzegłam chłopaka, pochylającego się nad silnikiem auta. Jego umięśnione ramiona były pokryte tatuażami, które przykuwały wzrok. Jaki fart, że miał dziś czarną bokserkę mogłam obserwować każdy zarysowany mięsień. Chłopak na chwilę oderwał się od swojej czynności, gdy Caro poklepała go po plecach witając się z nim.
-Siema, Nick. Ja tylko po staruszka. - poinformowała chłopaka, który spojrzał na nią i skinął głową.
Po czym jego brązowy wzrok powędrował na mnie. Uśmiechnęłam się łobuzersko, przez uniesienie kącika ust i pewnym krokiem ruszyłam za Caro mijając chłopaka. Na jego twarzy zagościło rozbawienie. Sięgnął po dół swojej bluzki, by następnie zetrzeć z czoła skraplające się kropelki potu. Przez dokładnie parę sekund mogłam obserwować idealny umięśniony brzuch i linię v schodzącą do podbrzusza. Oblizałam usta na ten widok i lekko zagryzłam wargę, nie mogąc się powstrzymać. Kiedy on wrócił do pracy, Caro widząc moją zawiechę pstryknęła mi palcami przed twarzą. Otrząsnęłam się i spojrzałam na nią, a ona jedynie przewróciła oczami. Wzruszyłam ramionami i ostatni raz zerkając na tyłek bruneta odwróciłam się do kumpeli, która z małej skrzynki powieszonej przy drzwiach w małym zapleczu wyciągnęła klucze. Rzuciła je w moją stronę, a ja na szczęście złapałam je w porę. Ruszyłam za dziewczyną, która podeszła do starego auta i poklepała go po dachu jakby witała się ze starym przyjacielem. 
-Tym będziesz ćwiczyć. - spojrzała na mnie. - I pamiętaj umowę, jeśli..
-Ta, ta.. -przerwałam jej przewracając oczami ponieważ po raz enty powtarzała mi tą przysięgę, którą złożyłam przed wczoraj. - Jeśli nie będę dobrą uczennicą dostane klapsa. -pokazałam jej język, a ona jedynie prychnęła pod nosem na moje zachowanie, nawet z tyłu dało się usłyszeć śmiech chłopaka. Cholera jaki on sexowny. 
Caro kazała wsiadać i jechać za nią w miejsce, gdzie ze spokojem w samotności będę mogła poćwiczyć. Skinęłam głową i wsiadłam do auta, by następnie wyjechać z garażu i ruszyć za przyjaciółką. Krzyknęłam pożegnanie do Nicka wystawiając rękę za auto machając w jego stronę, na co rozbawiony podniósł dłoń geście pożegnania. W tylnym lusterku dostrzegłam, jak się odwraca i tyłkiem opiera o auto za sobą przyglądając się jak odjeżdżam z lekkim uśmiechem na ustach. Klatka zamknięta. Z dumnym uśmiechem wyjechałam na ulicę jadąc cały czas za czarnym mclarenem. Moje za to autko jak na tak stare, nie było w cale złe. Czarna skóra na siedzeniach, wyglądała jak nowa, a lakier może nie wyglądał w najlepszym stanie, ale szkoda było by rozwalić nowiutkie autko. Może to za sprawą tego, że jest pod opieką pani mechanik, ale to dowód na to, że zna się na tym co robiła. Rany, jak mi się podoba to auto. Z radości parę razy podskoczyłam na siedzeniu. Zacisnęłam okulary na nosie jechałam za przyjaciółką, nawet lansując się tym autem włączając z radia fajne piosenki.
Po półgodziny jazdy przez jakieś kieszcze dotarłyśmy na miejsce starego toru parę kilometrów od Londynu. Na miejscu czekał już na nas Zayn, oparty o swojego mustanga powoli wydychając dym z ust w górę przyglądając się mu. 
-Raka płuc dostaniesz. -powiedziałam wysiadając z auta.
Na dźwięk mojego głosu obejrzał się za siebie i uśmiechnął się lekko na nasz widok.
-Na coś trzeba umrzeć.- wzruszył nonszalancko ramionami i wrócił do kończenia swojego papierosa.-Ciesz się, że mam dziś dobry humor. -zwrócił się do mnie, a ja uniosłam zdziwiona brew nie rozumiejąc jej o co mu chodzi.
-Dziś łagodnie? - spytała brunetka stając obok niego.
Obaj przyglądali się mi dziwnym spojrzeniem, aż miałam ochotę się schować pod ziemie. Przeszły mnie ciary, co było oznaką trudnej roboty. Odwróciłam się w stronę toru oglądając go póki jeszcze świeci słońce, by zapamiętać trasę. Co jak co, ale pamięć to ja mam fotograficzną. Uniosłam kącik ust, czując, że to może się udać...
Ten miesiąc był trudny. Szkoła, praca i nauki jazdy na torach, które się zmieniały bym nauczyła się jazdy na każdej nawierzchni o różnych zakrętach, bym wszystko opanowała. Nie było to proste. Co przyzwyczaiłam się do jednego rzucali mnie na następne i tak w kółko. Ledwo śpię bo czasami nauki przeciągały się do 2 w nocy, albo ja siedziałam nad książką do tej godziny. Cudem zdaje egzaminy na dość dobrych ocenach, a nauka jazdy idzie mi jak idzie. Niby postępy, niby już mi znacznie łatwiej, ale widok skwaszonej miny mulata mówi wszystko. Nigdy dla niego nie będzie super. 
Dochodziła pierwsza w nocy, a ja nadal na torze, oczy mi się zamykają powoli, ale podtrzymuję się energetykami, których puste puszki walają się na tylnym siedzeniu. 
-Nie, Zayn to już bez sensu. -westchnęła Caro patrząc na swojego kuzyna, który palił kolejnego już dziś papierosa. Brunetka wzięła od niego w geście desperacji i zaciągnęła się. 
Przewróciłam oczami na jej słowa i opadłam tyłkiem na maskę. Błyam zła i zmęczona. Miałam ochotę na długi, długi sen. Nie będzie mi to dane przez najbliższy czas. Może nie potrzebnie się w to wpakowywałam. Myśląc, że dam radę. Tylko świadczy jaka naiwna jestem. Oparłam nogi o zderzak, auta, a po chwili schowałam twarz w kolanach. Odetchnęłam cicho na sekundę przymykając oczy, by chodź minutkę zregenerować mózg, by znów pracował jak powinien. Nie chce się teraz poddać, nie teraz kiedy już dużo umiem. Jednak nadal to mało by wygrać wyścig. 
-Idzie świetnie, blokuje super, ale na pierwszym dużym zakręcie przy mecie już puszcza przeciwnika. 
-Chwila. - powiedział jakby go oświetliło. - Co mówiłaś przed chwilą?
Uniosłam głowę patrząc na dwójkę zdziwionym wzrokiem podobnym co Caro na Zayna.
-Że to bez sensu? - spytała niepewna, czy o to chodzi mulatowi.
-Nie później... - zaciął się chwilę jakby myślał. Uwaga Zayn Malik myśli! Oklaski dla niego, w końcu użył głowy do czegoś innego, niż do kiwania w rytm muzyki. - To o bloku. -wypalił nagle, a Caro zmarszczyła brwi nie wiedząc do czego dąży chłopak- Skoro sama nie da rady, bądźcie teamem. -wskazał na nas obydwie a ja uniosłam brew zdziwiona. - Zobacz Caro. Ty wybijesz do przodu, a Moo będzie przytrzymywać. Zanim on się wybije, ty już przekraczasz linię mety. Kasą podzielicie się na pół, a ty Caro w końcu pomożesz Moni tak jak byś chciała. -wzruszył ramionami, a oby dwie patrzyłyśmy na niego analizując to co powiedział. 
Zerknęłam na przyjaciółkę z nadzieją w oczach. Może było to zakręcone, ale mogło się udać. Zależało mi na tym, nie tylko dla kasy, to był sposób by spędzać z nią więcej czasu, by być niej bliżej. Nie chce tego przerywać, by każda odeszła w swoje strony. Jej brązowy wzrok w końcu spotkał się z moim, długo nie czekałam, aż podeszła do mnie i po chwili objęła mnie swoimi chudymi ramionami. Schowałam twarz w zagłębie jej szyi. Zaciągnęłam się jej przyjemnym zapachem perfum wymieszanym z zapachem nikotyny. 
-Jestem za. - powiedziała cicho obok mojego ucha zaciskając ramiona na moim ciele.

Przed wyścigiem, umówiliśmy się, ze cała sprawa, będzie anonimowa dla naszych przeciwników. Nie chciałam zaszkodzić swojej przyszłości, ponieważ gdyby się ktoś dowiedział, że brałam udział w nielegalnych wyścigach poszła bym na dno, a mama zeszła by na zawał. Tuż przed wyścigiem kupiłam kilka peruk i przerobiłam je. Najbardziej podobała mi się krótka z zielonym ombre, którą właśnie miałam na sobie. Wyglądałam znacznie inaczej i o to mi chodziło. Zayn załatwił nam wyścig, a my z Caro siedziałyśmy w autach czekając na rozpoczęcie go. Trzymając w dłoni telefon denerwowałam się, że spierdolę wszystko. 
...
Co jeśli puszcze typa szybciej niż o zaplanowałyśmy? 
Co jeśli nie zareaguje na jego krzywe zagranie i coś mi się stanie, albo co najgorsze coś stanie się przyjaciółce?
...
Wzięłam głęboki wdech przecierając dłońmi twarz, czując jak głowa zaczyna pulsować mi od natłoku myśli oraz czarnych scenariuszy. 
Podskoczyłam lekko na siedzeniu, gdy przyszła wiadomość na mój telefon. Spojrzałam na ekranik odblokowując go i patrząc na wiadomość od brunetki. 
Łatwo jej mówić. 
Oblizałam usta odkładając telefon na specjalny trzymacz do telefonów w aucie, by po chwili złapać za kierownicę. Zerkając na bok dostrzegłam podjeżdżające dwa auta. Oba czarne, lecz ten najbliżej mnie z czerwonymi rysami na karoserii. Moje okna były przyciemnione, by nikt nie widział, że siedzę za oknem, więc za dużo sama nie widziałam przez boczne szyby. Zwłaszcza, że jest już ciemno. Ogarnęła mnie panika, oddech przyspieszył, a w głowie odbijał się dźwięk pisk hamulców, kiedy któryś z tych masywniejszych aut uderzy w moje. Zbyt bujną mam wyobraźnię. Wcisnęłam szybko w telefonie na szybkim wybieraniu numer do Carolain. Oparłam głowę o zagłówek czekając aż odbierze, zastanawiając się w co ja się wpakowałam. Nie chce wylądować na komisariacie, a co gorsze na pogotowiu. 
-Co jest?- usłyszałam głos Zayna z głośnika.
-Ja nie dam rady. - powiedziałam waląc się głową w zagłówek, zaciskając oczy oraz ręce na kierownicy.
W co ja się wplątałam? Jak policja nas złapie to cała moja kariera w dupę. Wracam do Polski szyć w jakieś durnej fabryce umundurowania. Nie chce tego robić. Siedzieć 8 godzin przy maszynie i szyć, wszywać, przyszywać, doszywać ciągle to samo. Ja tak nie potrafię. 
-Uspokój się, Moo. - usłyszałam głos przyjaciółki znacznie wyraźniej niż Zayna. -Wdech i wydech, myszko. - zrobiłam to o co prosiła, a w tle było słychać śmiech mulata, który wyprowadził mnie z równowagi
-Walnij go ode mnie. - warknęłam marszcząc brwi zerkając na swój telefon. Nie minęła chwila, a po chwili usłyszałam jęknięcie ze strony chłopaka, na co uśmiechnęłam się, a cała panika i strach uleciał jak powietrze z balonu. - Już dobrze. - szepnęłam.
-I tak trzymaj, kochanie. - usłyszałam radosny głos dziewczyny. - Dasz radę, jesteś zajebistą laską i.. Nawet się nie odważ, Zayn. - resztę zdania usłyszałam ciszej, na co pokręciłam głową rozbawiona wyobrażając sobie jak dziewczyna grozi palcem chłopakowi. 
Przed naszymi autami pojawiła się brunetka o na 12 centymetrowej różowej szpilce. Przewróciłam oczami, widząc to oraz jej spodenki aka stringi odsłaniające cały tyłek. Cichym westchnięciem odpaliłam silnik kiedy byliśmy o to poproszeni. 
RYK
HUK
3
2
1...
Ruszyliśmy. Ja i Caro z szybszym refleksem wybiłyśmy się do przodu. Puściłam brunetkę przed sobą, osłaniając ją przed przeciwnikami, który próbowali przecisnąć się przed de mnie. Patrząc w lusterko tylne oraz boczne reagowałam na każde ich skręcenie, a na zakrętach trzymałam ich na takiej pozycji by zwolnili z obawy o swoje biedne cacuszka. Prychnęłam pod nosem widząc ich nie które zachowania, kiedy nawet zatrzymywali auto, by tylko nie obić się o barierki. No tak lakier najważniejszy. Wyścig minął szybko, nawet się nie spostrzegłam kiedy byłyśmy 300 metrów od mety, wtedy dopiero udało się przeciwnikowi przebić przed de mnie. Dość długo udało mi się go przytrzymać, na co z głośnika telefonu słyszałam gratulujący głos Zayna, mówiący, że świetnie sobie radzę. Pomagało mi to i to bardzo. Czułam wsparcie z ich strony. 
Kolo wyprzedził mnie jedynie nawet o nie połowę maski, a pewnie tyle co o zderzak, ale najważniejsze, że Cari przejechała jako pierwsza. Krzyknęłam szczęśliwa, wyhamowując auto, ale nie stając, a mijając auto przyjaciółki z którego wychodził Zayn, że niby to on był kierowcą. Wszystko zgodnie z planem. Gdy go mijałam poklepał moje auto po karoserii, a ja z dużym bananem na twarzy wyjechałam z tłumu ludzi rzucające się na auto zwycięscy. W lusterku widziałam, jak Zayn odbiera nasze 50 tysięcy. Pisnęłam podekscytowana już czując moją połowę w kieszeni. Zerknęłam w bok, widząc znajome auto. Tom stał oparty o maskę, patrząc na moje auto. Prychnęłam pod nosem rozbawiona, że właśnie zarobiłam więcej niż on proponował mi dać ponad miesiąc temu. Pokręciłam głową i naciskając pedał gazu z piskiem wyjechałam z terenu toru. Troszkę zaszpanowałam, przyznaje. 
-Mówiłam, że się uda!- krzyczała podekscytowana dziewczyna.
-Widzimy się na imprezie w klubie o którym mówił Zayn?-spytałam unosząc brew od razu udając się pod wspomniany klub.
-Jasne! -pisnęła szczęśliwa. - CZAS NA IMPREZĘ!

Wysiadłam z auta zgarniając kosmyki włosów peruki za ucho, po czym zamknęłam za sobą drzwi i zablokowałam auto. Poprawiając swój szary top crop, czekałam, aż przyjaciółka zaparkuje obok. Gdy to zrobiła oraz wysiadła podbiegłam do niej szczerząc się jak pojebana by po chwili rzucić się na nią ciesząc się. Dziewczyna wraz ze mną skakała się jak szalona na środku parkingu śmiejąc się wniebogłosy, a po chwili przybiłyśmy wspólnie piątkę.
-Wariatki. - skomentował mulat, mijając nas i udał się od razu w stronę klubu, chowając ręce w kieszenie swojej skórzanej kurtki. 
Przewróciłam oczami na jego zachowanie, a po chwili poczułam usta Caro na moim policzku oraz ramiona otulające mocno moje ciało. Zaśmiałam się cicho rozbawiona i obejmując przyjaciółkę w talii. Ruszyłyśmy w za chłopakiem radosnym krokiem śmiejąc się głupio. Natomiast on udawał, że nas nie zna. Pokręciłyśmy rozbawione głową, a po chwili weszłyśmy do klubu, a moje biedne bębenki zaatakowała głośna muzyka. Zignorowałam fakt, by po chwili ciągnąc za sobą dziewczynę przeciskając się do baru zamawiając na początek po drinku. Usiadłyśmy na wysokim krzesełku, czekając na swoje zamówienie przyglądając się przystojnemu barmanowi, który szykował nasz drink. Uniosłam brew przyglądając się jego umięśnionym ramionom, kiedy nagle pomiędzy mną a Caro wyrósł Zayn mówiąc do niego, że wszystko czego zapragniemy jest na jego koszt. Blondyn skinął głową przyjmując do wiadomości co powiedział postawiając nasze drinki przed nami. Ucieszone z faktu darmowego alkoholu krzyknęłyśmy podekscytowane i przytuliłyśmy mulata jednocześnie, na co on krzywiąc się wydostał się szybko mówiąc, że idzie do kumpla. Caro skinęła w odpowiedzi, a mnie skusiło by spytać.
-Przystojny jest? -starałam się mówić na tyle głośno by mnie usłyszał.
No co? Zayn na swój sposób też jest... Jakkolwiek to brzmi z moich ust, ale fuuu. Więc może ma przystojniejszych kumpli. Najlepiej też z zarostem. Podoba mi się to, kiedy chłopak całuje mnie po szyi drapiąc tymi króciutkimi włoskami moją skórę. Przymknąć wtedy oczy i rozkoszować się przyjemną pieszczotą, dłońmi błądząc po silnych ramionach... Cholera, jaka chcica.
Spojrzał na mnie unosząc brew zaskoczony moim pytaniem.
-Eee.. Skąd mam to wiedzieć? -odpowiedział pytaniem na pytanie, patrząc na mnie zmrużonym oczyma.
Mogłam się spodziewać odpowiedzi. W końcu to facet.. Poprawka, to Zayn.
-Przedstawisz go nam kiedyś? -dołączyła się Caro, która spojrzała na kuzyna, a on na nią.
-Kiedyś, ale dziś świętujcie.-uśmiechnął się do nas ciepło i poklepał obie po plecach, po czym odwrócił się by zniknąć w tłumie. 
Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kieliszek z ulubionym martini, by po chwili stuknąć się z Caro śmiejąc się głośno szczęśliwe z udanego wyścigu. 
Piłyśmy drink, za drinkiem komentując jakiś chłopaków, tańcząc na parkiecie wspólnie, ale kiedy nadszedł czas mocniejszej artylerii nagle stałyśmy się bardziej skłonne do zabawy z chłopakami, którzy postawiali nam shoty oraz wyciągali na parkiet. Po 4-6 kolejkach, straciłam głowę. Pamiętam jedynie przebłyski, stuknięcia kieliszkami jeden po drugim, zgubiony but, zachłanny pocałunek na parkiecie z jakimś kolesiem... Kiedy jednak otwarłam oczy znajdowałam się w pokoju Carolain, nie wiadomo dlaczego leżąc obok łóżka, a nie na nim. Westchnęłam cicho czując ogromny ból głowy. Takiego kaca jeszcze nie miałam. Oparłam czoło o zimną podłogę wzdychając cicho czując chwilową ulgę. Gdy to przestało jednak działać, postanowiłam wziąć prysznic, ponieważ mój zapach skóry i ubrań, wcale mi nie pomagał. Dziwnym trafem nadal miałam na głowie perukę. To znak, że naprawdę dobrze wydałam pieniądze. Była by wtopa gdyby nagle spadła mi podczas całego ostrego imprezowania. Wstałam z podłogi, jednak strasznie powoli, bo gdybym zrobiła to szybciej to co miałam w żołądku, znalazło by się na tym ślicznym mięciutkim dywaniku. Gdy wreszcie znalazłam się w łazience, zdjęłam perukę i powoli rozebrałam się z swoich ubrań. Rzuciłam je pod pralkę, a następnie weszłam pod prysznic, puszczając chłodną wodę na obudzenie się. Stojąc tak pod strumieniem wody poczułam się lepiej, a teraz czekałam, aż napiję się aspiryny. 
-Moo?- usłyszałam otwieranie drzwi łazienki, więc zerknęłam w tamtą stronę, widząc jedynie zarys sylwetki dziewczyny, przez matową szybę kabiny. Otwarłam drzwiczki, wychylając głowę by spojrzeć na przyjaciółkę, która odetchnęła na mój widok. Podeszła do mnie rozbierając się z swoich ubrań- Przesuń się, też muszę się ochłodzić. -tak jak prosiła, zrobiłam to robiąc miejsce przyjaciółce opierając się o zimną ścianę z kafelek.
Po wspólnym prysznicu oraz szybkim wypiciu aspiryny wróciłam do mieszkania, kurczowo trzymając przy sobie torebkę, ponieważ w niej znajdowała się koperta z moimi pieniędzmi. Poczułam się bezpieczniej gdy znalazłam się na klatce schodowej swojego bloku. Zdejmując okulary przeciw słoneczne, nie dostrzegłam osoby schodzącej z góry. Zostałam szarpnięta i przyduszona nagle do ściany. Pisnęłam przestraszona oraz podniosłam wzrok na sprawcę, który wręcz wbija moją rękę w mur z odchodzącym tynkiem. Skrzywiłam się lekko i wypuściłam okulary które odbiły się o kilka schodków. 
-Puść mnie, idioto. -warknęłam w twarz Tomowi, patrząc na niego zła.
Głowa znów zaczęła mi pulsować, ale nie dałam tego po sobie poznać. Nie chce pokazać, że jestem słaba, bo taką nie jestem. Jak potrafiłam wygrać wraz z Caro z dwoma dupkami, z nim też sobie poradzę. 
-Taka sexowna gdy się wścieka. - szepnął uśmiechając się zadziornie, zbliżając swoje ciało do mojego tak, że nasze klatki piersiowe się stykały. 
Przyglądałam się mu uważnie obserwując jego zamiary, ale jemu chodziło tylko o jedno. Przewróciłam oczami i korzystając z tego, że chłopak był dość blisko wcisnęłam nogę między jego uda. Chłopak myśląc, że jestem chętna na dalsze zabawy uśmiechnął się zadowolony, a ja równiez wysiliłam się do uniesienia kącików ust dla nie poznaki. Kiedy on pochylał się do mojej twarzy, ja z całej siły uderzyłam z kolana w jego klejnoty i odepchnęłam go, kiedy skupił całą uwagę a bolących jajkach, jęcząc z bólu. Wzięłam swoje okulary i uciekłam na górę do swojego pokoju. Za sobą słyszałam wyzwiska w moją stronę oraz kroki Toma, za mną. Przyspieszyłam jak tylko mogłam, mimo iż zbierało mi się na wymioty. Rzuciłam się do pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz dosłownie przed twarzą chłopaka. Odetchnęłam cicho na to, że udało mi się uciec od chłopaka. Kładąc dłoń na piersi próbowałam uspokoić swoje skołatane serce. Podskoczyłam lekko kiedy usłyszałam dźwięk dzwoniącego mojego telefonu. Sięgnęłam go widząc zdjęcie przyjaciółki, więc odebrałam.
-Tak?-spytałam lekko zdyszana, po biegu po głupich schodach.
-Czy ty całą drogę biegłaś do tej rudery?-spytała, a ja wyobraziłam sobie jak właśnie marszczy brwi, zdziwiona pewnie moim głosem.
-Nie. - wzięłam głęboki dech, po czym sprawdziłam torebkę. Na szczęście nadal jest w niej koperta. Przymknęłam oczy dziękując w duchu i rzuciłam się na łóżko - Tom się uczepił. -mruknęłam w odpowiedzi na pytanie.
-Czego chciał? -spytała a w jej głosie usłyszałam, że brunetka nie jest zainteresowana rozmową o chłopaku. 
Ja również nie byłam, więc szybko zlałam sytuacje z przed paru chwil. Okręciłam się na brzuch, trzymając telefon w przy uchu słuchając Caro, która dostała listę miejsc wyścigów, w których mogłyśmy wziąć udział. Słucham jej uważnie, ale nic nie spisywałam. Byłam zbyt leniwa by sięgnąć po kartę i długopis. Po 20 minutach rozmowy, rozłączyłam się uprzednio żegnając się z przyjaciółką. Odłożyłam telefon na łóżko obok, następnie okręciłam się na plecy sięgając po kopertę z torebki. Nie otwarłam jej, tylko patrzyłam na biały pozaginany papier, który chował moją część wygranej. Oblizałam usta zastanawiając się co mogła bym zrobić z tymi pieniędzmi. Patrząc tak na kopertę, nagle na suficie dostrzegłam brązową plamę, po ostatnim zalaniu 3 piętra, a po chwili obejrzałam się po pokoju. Westchnęłam cicho widząc w jakich warunkach muszę mieszkać. Usiadłam po turecku, kładąc kopertę przed sobą. Przetarłam dłonią twarz i zaczesałam włosy do tyłu. Kiedy nagle mnie oświeciło. Sięgnęłam po swój laptop i go włączyłam. Musiałam poczekać chwilę niż staruszek się ruszy, ale przez ten czas uważnie zastanowiłam się nad tym co chciałam właśnie zrobić. Kupienie domu to naprawdę spory wydatek, znacznie większy niż mieszkanko. Lecz nie lepiej mieć swój domek, który urządziłabym z czasem jak chce, niż ciągle wynajmować od kogoś mieszkanie. Już mi się to znudziło. Przegryzłam wargę i weszłam na stronę z nieruchomościami, które zwykle przeglądałam z nudów. Przesuwałam stronę za stroną widząc kosmiczne ceny domów, które powoli odciągały mnie od pomysłu własnego wymarzonego domku z małym ogródkiem. Westchnęłam cicho opierając plecy o ścianę za sobą, kładąc laptopa na kolanach dalej uparcie szukając. Nie chce piętrowych, bez garażu, dziwny kolor dachu, za mały, za duży, nie, nie, nie... Aż w końcu trafiłam na ciekawą ofertę. Parterowy domek z duża kuchnia, salon z kominkiem, 3 pokoje, jedna dość duża łazienka oraz nie wielki ogródek. Uniosłam zaciekawiona brew i włączyłam zdjęcia przeglądając jak wygląda. Bez umeblowania, więc jest troszkę tańczy. Nie wiem czemu, ale w głowie zaczęły pokazywać mi się obrazy jak powoli przygotowuje ten dom do mieszkania w nim. Malowanie ścian, wnoszenie mebli, ognisko na ogródku z piwkiem w ręku i kiełbaskami. Od razu sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam pod podany numer w ofercie, by umówić się na obejrzenie domu.

Podjechałam swoim nowiutkim pierwszym autem, które kupiłam w Anglii pod umówione miejsce. Byłam nim strasznie podekscytowana, ponieważ to było BMW! Marzyłam o tym by pierwszym moim autem było właśnie z tej produkcji. Nie był on najnowszy, a kupiony ze skupu aut, ale na początek BMW 528i jest super. Prowadzi się świetnie, jest czarny, pięciodrzwiowa no i w końcu jest mój. Moje kochane maleństwo. Caro już go widziała, ponieważ potrzebowałam ważnego przeglądu i tak dalej. Dziś właśnie go zarejestrowałam i od razu przykręciłam tablice rejestracyjne, by móc nim śmigać po mieście. Wysiadłam z auta, widząc jak czarny mustang podjeżdża i parkuje naprzeciw mojego. Biorąc torebkę z siedzenia, by po chwili zamknąć drzwi i zablokować auto, podeszłam do Zayna i Caro. 
-Po co kazałaś nam tu przyjechać? -spytał od razu na przywitanie, chowając dłonie w kieszenie spodni. 
-Też Cię miło widzieć.- mruknęłam i przewróciłam oczami na jego obojętność, po czym spojrzałam na przyjaciółkę, która wydawała się być bardziej zainteresowana co tu robimy, zerkając na dom przed którym staliśmy. - Chodźmy. 
Sięgnęłam klucze, które dostałam już wcześniej bym mogła obejrzeć, ponieważ koleś od nieruchomości może się spóźnić o godzinkę. Wystarczy bym obejrzała dom i pokazała go bliskim nim zdecyduję się go kupić. Odkluczyłam drzwi i z uśmiechem wpuściłam znajomych do środka. 
-Kupiłaś dom? - spytał mualt, rozglądając się po jak na razie małym korytarzyku, po czym wyszedł do salonu, który był położony niżej niż reszta domu, co mi się na starcie spodobało. 
-Jeszcze nie, chciałam prosić was o radę. - spojrzałam na Caro, która chwyciła mnie za rękę wchodząc głębiej domu rozglądając się po nim. 
-Jest bez mebli. - stwierdziła, wchodząc do pomieszczenia w którym powinna być kuchnia. 
Było widać gdzie znajdowały się szafki, ponieważ część zasłonięta była biała, a reszta ściany zszarzała od pary i innych skutków zewnętrznych. 
-I jest bez pięter. Tylko parter. - powiedział Zayn wychodząc z pomieszczenia, który był salonem i ruszył korytarzem obok kuchni, gdzie znajdowały się 3 pokoje z czego dwa duże po prawej i jeden mniejszy oraz łazienka po lewej. 
Ruszyłyśmy za chłopakiem zerkając do pokoi, które od razu były przez przyjaciółkę skomentowane za ciemne i przydały by się okna na całą wysokość domu. Przyglądałam się jak tłumaczy o zwężeniu pokoju obok, na zrobienie garderoby, ponieważ gościny nie musi być tak duży. Starałam sobie to wszystko wyobrazić. Duże łóżko, małe, białe szafki nocne po obu stronach.. Ogólnie pokój zachowany w bieli i jasnym, pastelowym pomarańczu jak sobie wymarzyłam. Cały dom chciałam tak zrobić. Jedynie w kuchni dać czarne blaty, wyspa i tak dalej. Wszystko widziałam co gdzie stoi, jak przechodzę po domu, gotuje, oglądam telewizor, projektuje... Spojrzałam na przyjaciółkę, która stała patrząc na mnie jak przechodzę się po pokoju lub jak zerkam za okno. Podeszłam do niej, a ona objęła mnie w talii tuląc do swojego boku.
-Podoba Cię się tu. - stwierdziła szeptem dłonią gładząc moje plecy. 
Spojrzałam na nią z uśmiechem, lecz jedynie na co było mnie stać to skinienie głową, kiedy ona również patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem.
-Sporo roboty tu będzie. -westchnął Zayn, chowając ręce do kieszeni.- I kasy w to pójdzie. - dokończył patrząc na nas uważnie. 
Zacisnęłam usta zastanawiając się nad trudnym i poważnym wyborem. Wyszłam z sypialni  przechodząc korytarzem do salonu, a moją głowę znów  wypełniły obrazy jak przechodzę tędy w samych majtkach i koszulce, nucąc ulubioną piosenkę, po czym wchodzę do kuchni robić sobie kawę, szybko przeglądając gazetę. Może mały szczeniak, kręcił by mi się pod nogami, może kotek... Choć może nie. Caro nie przepada za kotami. Nie wstydziłabym się w końcu zaprosić znajomych do siebie. Miałabym w końcu gdzie ich ugościć. Kawy, ploteczki, babskie wieczory, wspólne opalanie latem... Usiadłam na schodku prowadzącym do salonu rozglądając się po pomieszczeniu dostrzegając nowe szczegóły, nowe plamy, które trzeba by zamalować. Czeka mnie naprawdę sporo roboty, ale w tym jest urok. Urządziłabym go tak jak mi się podoba mając przy tym dużo frajdy, bawiąc się kolorami, kształtami, stylami. Jak to w końcu ja, przyszła projektantka i stylistka. Dostrzegłam jak obok mnie siadają bliscy, patrząc na mnie zaciekawiony moją ostateczną decyzją. To był czas, by w końcu powiedzieć im niespodziankę, którą miałam powiedzieć po wyścigu, ale mi wypadło z głowy.
-Musze wam się do czegoś przyznać. -spuściłam głowę, przestając się gapić w sufit, na dziwną lampę, która wcale nie pasowała do mojego wyobrażenia salonu i zerknęłam na przyjaciółkę po mojej lewej. - Przyjęli mój projekt. Za tydzień moje stroje wyjdą w pokazie. - uśmiechnęłam się lekko, a dziewczyna otwarła oczy szeroko z dziwienia, ale po chwili zastąpiło to wielki uśmiech na twarzy.
Rzuciła się na mnie gratulując, nawet Zayn się dołączył obejmując nas obie. Uśmiechnęłam się na ich reakcję, bo to też dzięki nim. Wiele pomysłów miałam właśnie inspirowane samochodami, ich liniami, kolorami. Było trudno to przerzucić na strój i zajęło mi to wiele czasu, tak samo jak nauka samej jazdy, ale teraz wiem, że wszystkie moje trudy były warte każdej nie przespanej nocy, potu i łez. Mimo podkładanych kłód poradziłam sobie. Wiele zawdzięczam jednak Carolain, która wyciągnęła do mnie pomocną dłoń i zaoferowała wiele więcej niż bym się spodziewała. Przyjaźń, miłość.. Coś czego nie odpłacę się jej nigdy.
-Kupujemy! - powiedziała pewnie Caro, klaszcząc w dłonie, a Zayn skinął głową. -Pomożemy Ci we wszystkim, niech to będzie od nas prezent na początek nowego życia. - powiedziała podekscytowana przyjaciółka.
Zaśmiałam się cicho rozbawiona zachowaniem dziewczyny, po czym spojrzałam na mulata, który zabrał głos.
-Znam kumpli, którzy z chęcią pomogą w przeróbkach domu jakiekolwiek Ci się wymarzą. - uśmiechnął się lekko. 
Objęłam obojga do siebie, ciesząc się, że nie zostanę z tym sama. Zayn jak zwykle skrzywił się na mój gest za co dostał w ramię od Caro. Zaśmiałam się z tego, lecz nie puszczałam ich będąc szczęśliwa mając wspaniałych bliskich. Lepiej trafić na nich nie mogłam. Mimo początkowych zgrzytów zwłaszcza z Zaynem, wyszło to jednak na dobre.
Wtedy wbiegł nasz spóźniony agent od nieruchomości, który zastał nas w salonie. Odwróciłam głowę w jego stronę, wysłuchując jak przeprasza, za spóźnienie, lecz miał ważne spotkanie. Skinęłam w zrozumieniu, a kiedy zadał pytanie o mojej decyzji, spojrzałam na znajomych, którzy zachęcali do kupna. Wstałam z schodka, by następnie podejść do agenta i powiedzieć o podjętej decyzji. O kupnie tego domu...