czwartek, 28 sierpnia 2014

#Furious prompt - Wesołe Miasteczko


________________________________________________________________________
Aria

Rano, leżałam sobie spokojnie w swoim kochanym łóżeczku, którym pachniało przyjemną lawendą oraz gdzie nie gdzie perfumem Alex'a. Tylko prz to, że wczoraj wpadł na moje świeżo pościelone łóżko z wypraną pościelą. Byłam dumna ze swojej pracy, kiedy starałam się, by wszystkie poduszki były ładnie ułożone, a on tak po prostu wszytko zniszczył. Nie obyło się jednak bez kary. Zaczęliśmy się rzucać poduszkami. Lecz chłopak nie był by sobą, gdyby nie oszukiwał. W momencie kiedy chciałam przywalić mu poduszką w brzuch, złapał za moje ręce i obrócił nas tak, bym leżała na łóżku z niemożliwością jakiegokolwiek ruchu. Przydusił mnie swoim umięśnionym ciałem, chwytając jakieś piórko, które wyleciało z jednej z poduszek, następnie łaskocząc mnie nim po nosie. On jest nie możliwy, ale to nie wszytko. Kiedy wybłagałam, żeby przestał, piórko nagle znalazło się pomiędzy moimi piersiami, a z jego ust padały słowa, przez które rumieniłam się jak burak. Nie znoszę kiedy mówi zawsze o czym myśli. Jest kochany, ale czasami to co o mnie mówi lub gdy opowiada co ma ochotę ze mną zrobić wprawia mnie w onieśmielenie. Jednak takiego go kocham.
Poczułam nagle jak łóżko nagle się ugina pod większym ciężarem, a na moim ustach poczułam inne, ciepłe, które obdarzają najlepszymi pocałunkami na ziemi od ponad 10 miesięcy. Okrągłych 10 miesięcy. Najwspanialszych 10 miesięcy w moim życiu. Nie potrafiłam się nie uśmiechnąć, odwzajemniając buziaka. Otwarłam oczy, spotykając się z tymi jak ocean tęczówkami oraz szerokim uśmiechem.
-Jak tu wszedłeś?- spytałam jeszcze z poranną chrypką.
Uniosłam się trochę, by smyrnąć swoim nosem jego. Uwielbiam to robić, gdyż zwykle marszczy go zabawnie, albo odwzajemnia się cmoknięciem w mój. Wtedy to ja go marszczę.
-Postanowiłem sobie dorobić. - podniósł rękę, a z pomiędzy palców wysmyknął się pęk kluczy. - Nie obrazisz się, co nie? - znacznie większy uśmiech ozdobił jego twarz, kiedy oparł się na łokciach, znów przyduszając mnie do łóżka, bawiąc się poszczególnym kluczem, zapewne od moich drzwi.
-Oczywiście, że nie skarbie. - uśmiechnęłam się, poruszając się, gdyż jego ciało nie należało na najlżejszych.- Alex, ciężki jesteś. -mruknęłam.
Położyłam ręce na jego ramionach odpychając z całych sił. Miałam świadomość tego, że nie dam rady zrzucić go ze mnie, ale starać się można. Poczułam jak uścisk zelżał, a ja znów mogłam się poruszyć. Odetchnęłam z ulgą. Chcąc wstać, by się przebrać, poczułam ramię wokół mojego brzucha, które znów zmusiło mnie do powrotu do poprzedniej pozycji.
-Gdzie się wybieramy? -uniósł jedną brew.
Poprawił się, przenosząc swoją drugą nogę, bym była uwięziona pod jego ciałem. Nie narzekam, rzecz jasna. Uwielbiam patrzeć na jego odsłonięte silne ramiona, w których zwykle czuję się bezpiecznie. Następnie zahaczyć wzrokiem na jego klatę, na którą mogłam zerknąć przez uchylającą się luźną bokserkę na szerokich ramiączkach. Bóg nie człowiek. Na początku naszej znajomości, miał świetne ciało, ale teraz po wielu treningach jest jeszcze bardziej perfekcyjny. Nie możliwe? A jednak. Mówił, że stara się dla mnie, choć wcale od niego tego nie wymagałam.
-Ubrać się.
-Ładnie Ci w tym.
Jego wzrok skierował się niżej. Miałam na sobie zwykłą białą koszulkę z dużym wcięciem dekoltu i czarne majtki. Poczułam się trochę nie komfortowo, kiedy tak na mnie patrzył. Widziałam w jego oczach iskierkę pożądania, na co zagryzłam dolną wargę. Duża dłoń nagle znalazła się pod białym materiałem masując mój brzuch. Nie mogłam się powstrzymać od pomruku z przyjemności, który przebiegał przez moje ciało. Zawsze wiedział co lubię i jak reaguje na jego dotyk. Wykorzystywał to zwykle przeciwko mnie. Cwaniak jeden. Nie powiem, sama znam też kilka jego słabych punktów. Na przykład drapanie jego karku. Jest wtedy jak kotek, domagający się więcej pieszczoty. Dziwi mnie to, jak zwykle w mojej obecności może się tak gwałtownie zmienić jego zachowanie. Nie znoszę, kiedy denerwuje się gdy tylko ktoś na mnie spojrzy lub zaczepi. Zwykle jest nie do opanowania. Niby zazdrość czasami nie jest czymś złym, ale przez to traci się zaufanie. Kocham go jak szalona i nie zdradziłabym go z byle dupkiem. I dobrze o tym wie.
Od zamyślenia oderwały mnie jego usta na mojej szyi zostawiające mokre ślady. Zachichotałam cicho, ponieważ moje łaskotki jak zwykle biorą górę, ale po chwili przyzwyczaiłam się do tego, czując jak jego usta wyznaczają ścieżkę od szyi, przez linię szczęki, aż do ust. Jednak zatrzymał się przy ich kąciku. Mruknęłam niezadowolona, kiedy się odsunął uśmiechając głupkowato. Palnęłam go w ramię, wydostając się szybko z pod ciała chłopaka. Podchodząc do szafy, kątem oka widziałam jak siada na brzegu łóżka, nie dorywając ode mnie wzroku. Prychnęłam szukając czegoś odpowiedniego na dzisiejszą pogodę. Zaglądając przez okno wydawało się ciepło, a widząc sąsiada koszącego trawnik przed domem bez koszulki tylko mnie w tym upewnił jednocześnie zniesmaczył. To powinno być zakazane, zdejmowanie koszulki kiedy ma się 'piwny brzuszek' jak to nazywa moja mama. Wróciłam szybko wzrokiem do szafki wyciągając białe spodenki oraz szarą bluzkę, kończącą się nad pępkiem. Dodatkowo świeżą bieliznę, specjalnie tą którą kupił mi chłopak. Odwróciłam się zamykając za sobą szafę i ruszyłam w stronę łazienki. Jednak Alex mi na to nie pozwolił, co mnie nie zdziwiło. Obejmując ramiona wokół moich ud, od razu pod pośladkami, przysunął mnie bliżej siebie, ustawiając miedzy nogami. Westchnęłam i przybrałam obojętną minę, chcąc udawać na niego obrażoną.
-Możesz tu się przebrać, mi to nie przeszkadza.
Czasami zastanawiam się, czy nie bolą go policzki od tego ciągłego szczerzenia się.
-Chciałbyś. -mruknęłam, zrzucając jego ręce z moich ud.
Następnie udałam się do łazienki, zamykając za sobą drzwi, by blondyn  nie mógł tu wejść. Przez te miesiące nauczyłam się wielu jego zwyczajów. Jak przyglądanie się kiedy biorę prysznic, albo kąpiel.
-Aria, jesteś zła?-usłyszałam wołanie za drzwi.
Zachichotałam pod nosem, odkładając rzeczy na pralkę.
-Domyśl się. -odpowiedziałam łapiąc za szczotkę, by rozczesać włosy.
Przyglądając się swojemu odbiciu uwierzyć nie mogłam, że widział mnie bez makijażu. Wyglądam jakbym się nie wyspała, choć było wręcz odwrotnie. Spowodowane było tym przyjemnym zapachem chłopaka. Czułam jakby był obok mnie.
-Aniołkuuu...- spojrzałam na drzwi.
Klamka uginała się i podnosiła. Zachichotałam głośniej. Mogłam sobie jedynie wyobrazić jak z miną naburmuszonego dzieciaka stoi za drzwiami. Słodziak.
Oparłam się ręką o umywalkę.
-Wiesz co robię właśnie w tej chwili? -Wpadłam na genialny wręcz pomysł. Uwielbiam, wręcz kocham się z nim droczyć. Cisza i unieruchomienie klamki dało mi do zrozumienia, że mam kontynuować. - Ściągam swoją bluzeczkę... -zrobiłam przerwę, tak jakbym to robiła na prawdę - Teraz majtki.
Szarpanie klamki nagle się wzmogło, a z za drzwi słychać było głośne prośby o ich otwarcie. Zachichotałam cicho, kręcąc w rozbawieniu głową. Jak łatwo go w kręcić. Podeszłam do drzwi i ostrożnie je odkluczyłam, by następnie szybko odskoczyć z obawy dostania w twarz. Widziałam jak Alex wparował do środka nerwowo rozglądając się dookoła. Wykorzystałam fakt, że stał do mnie tyłem i wskoczyłam na jego plecy. Zdziwiony moim nagłym ruchem, prawię stracił równowagę, jednak szybko ją odzyskał. Złapał mnie w udach, by mnie utrzymać. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiech cisnącego mi na usta.
- Osz ty, kłamczucho. -okręcił głowę w moją stronę, a ja pocałowałam go w usta.

Po tym jak gotowa i ubrana zeszłam na dół, słyszałam jak z kuchni dobiegają różne dźwięki jak i zapachy. Zaciągnęłam nosem powodując, że kubki smakowe mi oszalały. Brzuszek dał o sobie znać, jaki jest pusty. Pomasowałam ręką po nim, przekraczając próg. Mój chłopak stał przy kuchence, a w dłoni trzymał patelnie na której skwierczało.
-Co tak pachnie? -spytałam, podchodząc do niego.
Wyjrzałam za jego ramię widząc prawię gotową jajecznicę, a na drugiej patelni boczek. Brzuch znów dał o sobie znać.
-Głodna? - spojrzał na mnie.
-Jak wilk. -stanęłam na palcach muskając jego usta.
Postanowiłam mu pomóc, więc uszykowałam talerze i sztuce, układając je na stole.
Wiecie jakie to fajne kiedy chłopak Ci gotuje? Oczywiście najpierw musiałam go tego nauczyć. Przez miesiąc pokazywałam lub tłumaczyłam przez telefon co ma po kolei zrobić, by wyszło to jadalne. Ten zakład jednak na coś się przydał.
-Co dziś robimy? - miałam nadzieje, że chłopak coś wymyślił na ten dzień.
Dziesiąta rocznica, zawsze coś ma w zanadrzu i świetnie się wtedy bawimy. Na drugiej to ja zabrałam go na gokarty. Oczywiście, że wygrał jeśli o to pytacie. Mieliśmy zakład, jeśli on wygra pójdę z nim bez marudzenia do jubilera, jeśli ja ominiemy go i pójdziemy od razu na kolację. Pech chciał, że nie potrafię tym małym samochodzikiem jeździć. Rzuca na wszystkie strony. Wygrał i kupił mi pierścionek z brylantem w kształcie serca. Przejechałam kciukiem po nim, lekko się uśmiechając. Jest piękny i potwornie drogi. Nie chciałam by mi go kupował. Widząc tą cenę miałam ochotę wyciągnąć go z tamtego sklepu. Nigdy w życiu nie widziałam tylu zer. Wiem, że Alex ma pieniądze, ale nie znoszę kiedy wydaje na mnie w takich sumach.
-Niespodzianka. -spojrzałam na niego, kiedy nakładał jajecznicę na talerze.
Westchnęłam wiedząc, że nie dam rady przekonać go do tego by mi powiedział. Nigdy nie zdradzał mi niespodzianek, a później zaskoczył mnie czymś naprawdę szalonym. Lubie jego niespodzianki, ale nie cierpię tego czekania. Ja jednak nie mam zamiaru czekać z moim prezentem. Zamówiłam ze specjalnej strony, którą szukałam cały wieczór, breloczek do auta z naszym zdjęciem. Z jednej strony jesteśmy my, a z drugiej nasz ulubiony cytat: "Na zawsze razem. I jeden dzień dłużej." Podobno mieli problem z wygrawerowaniem go, ale udało im się, za co dopłaciłam za świetnie wykonaną pracę. Byłam tak z tego zadowolona. Fakt, że jeszcze dorobił sobie klucze do mojego domu pomógł mi w tym. Przypnę go do nich.
Kiedy zjedliśmy, Alex zaproponował, że posprząta, więc ja pobiegłam na górę po prezent. Wyciągnęłam małe pudełko z szuflady. Denerwuję się, że może mu się nie spodobać. Co jeśli uzna to za ckliwe jak na niego? Uda teraz, że mu się podoba, przypnie tak na pokaz, a po paru dniach odepnie? Zamyślona nawet nie pamiętam kiedy zeszłam na dół.
-Co tam masz? - podniosłam głowę zaskoczona jego pytaniem.
Zaczerpnęłam powietrza chcąc dodać sobie odwagi i zrobiłam pierwsze kroki w stronę chłopaka, który wycierał ręce w ręcznik.
-To dla Ciebie. - wyciągnęłam rękę w jego stronę, podając zielone pudełko ze złotą wstążeczką.
Wziął pudełko, a następnie przysunął mnie do siebie, bym wtuliła się w jego bok. Nie zaprotestowałam, owijając ramionami jego brzuch. Cały czas patrzyłam na pudełko w jego dłoniach, ciągle mając te przeklęte obawy.
-Wiesz, że nie musiałaś. - spojrzałam na niego, a on wykorzystał to i pocałował mnie w czoło.
-Otwórz. -zachęciłam, uśmiechając się.
Zdjął wstążkę i podniósł wieko, by zajrzeć do środka. Spojrzałam na jego twarz, która rozpromieniła się bardziej przez wielki uśmiech. Podoba się mu? Wziął go w rękę, by odłożyć pudełko. Następnie szukał coś z kieszeniach spodni. Zmarszczyłam brwi na jego zachowanie lekko się odsuwając i przyglądając mu uważnie. Wyciągnął klucze i odszukał szczególny klucz do którego przypiął breloczek.
-Na honorowym miejscu.- pokazał mi pęk kluczy ukazując jak prezentuje się prezent ode mnie. -Jesteś najwspanialsza. - podniósł moją brodę i złączył nasze usta.
-Podoba się? - ustawiłam się bardziej przed nim, przyciskając swoją pierś do jego torsu.
Automatycznie jego dłonie znalazły swoje miejsce nad moimi pośladkami, a że bluzka była krótsza niż zwykle cieszył się, że może dotykać moją skórę. Nie potrafiłam opanować swoich reakcji na jego dotyk. Zastanawiałam się, czemu z czasem te emocje nie maleją, a wręcz są coraz silniejsze. Z poprzednim facetem, na początku było super, później wieczna monotonia. Jednak nie z Alex'em. Każdy jego dotyk odczuwam jak na początku naszej znajomości lub znacznie silniej. To jest coś niesamowitego.
-Oczywiście, że tak. Będę Cię miał zawsze przy sobie. -uśmiechnął się szeroko muskając moje usta.
Mówił to szczerze. Aż mi ulżyło.
Wtuliłam się w niego bardziej, patrząc na niego jak ogląda brelok z zafascynowaniem w oczach.

Alex zaparkował auto. Wiedziałam to, ponieważ usłyszałam jak silnik gaśnie i jak zaciąga ręczny. Rzecz jasna nic nie widziałam. Czemu? Przecież to niespodzianka i nie mogłam nic widzieć, aż do czasu kiedy nie dojedziemy. Przez całą drogę blondyn mnie pobudzał kładąc dłoń na moim udzie i sunąc nią w górę. Prowadził i mnie obmacywał. Kiedyś nas zabije.
Z oddali słyszałam zagłuszone krzyki dzieci i jakieś melodie, które kojarzyłam z dzieciństwa. Dźwięk naglę się wzmógł, a po chwili ucichł, kiedy chłopak otworzył drzwi.
-Alex? - zawołałam lekko zdenerwowana.
Poczułam lekki podmuch wiatru, kiedy otworzyły się drzwi z mojej strony. Jego dłonie złapały za moje.
-Ostrożnie wysiądź. -poinformował, a ja wystawiłam nogi poza pojazd.
Cholera jasna, że dziś musiał wziąć tego Rovera. Wóz był strasznie wysoki i bałam się, że źle nadepnę. Wyląduje twarzą na ziemi i ubrudzę się cała. Mam nadzieje, że chłopak zdąży mnie złapać w razie czego. Mocno trzymałam się jego rąk, powoli schodząc ze schodka na ziemię.
Dźwięki zrobiły się jeszcze bardziej głośniejsze, a kiedy usłyszałam trzask drzwi za mną, aż się wzdrygnęłam i przysunęłam bliżej Alex'a. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd znam te melodię. Ciągle ją sobie odtwarzałam, ale utkwiło mi to gdzieś w zakamarku pamięci i nie chce wyjść. Przeszliśmy kawałek, aż poczułam, że węzeł chusty,której miałam na oczach, poluźnił się, a następnie ukazując mi widok przed de mną. Przyzwyczaiłam wzrok, do nagłej jasności bijących od wielu świateł i neonów.
-Wesołe Miasteczko?
Stąd ta melodia! Mama przecież zabierała mnie i brata, gdy tylko przyjeżdżali do miasta. Nigdy nie potrafiła mnie odciągnąć od stoiska z watą cukrową lub jednej z budek, gdzie był ogromy misiu, o którym zawsze marzyłam. Rozglądałam się dostrzegając mnóstwo balonów, klaunów kroczących w tych wielkich butach, dzieci cieszące się atrakcjami oraz wielka, wręcz ogromna kolejka górska. Dawno na niej nie jeździłam.
-Nie sądzisz, że jesteśmy na to za starszy? -spojrzałam na chłopaka, uśmiechając się.
-Nikt nie jest za stary na zabawę. - zaśmiał się i pociągnął w stronę wejścia do Wesołego Miasteczka.
Rozglądałam się wszędzie, by zastanowić na jaką atrakcję iść pierwszą. Tyle ich tu było, że nie wiedziałam od czego zacząć. Uśmiechnięte twarze mijały nas, ciesząc się udanej zabawy. Najbardziej przyglądałam się dzieciom, które biegły w naszą stronę, strzelając z pistoletów na wodę. Od razu schowałam się za Alex'em, by nie być mokra.
-Tommy! Greg!- ciało chłopaka odchyliło się do tyłu, przez co zrobiłam krok w tył - Wracajcie to reszty. - zaśmiał się Alex, na co go posłuchały i pobiegły dalej.
Wyszłam za jego pleców widząc, jak z jego twarzy kapią kropelki wody. Zaśmiałam się i wyciągnęłam chusteczkę, by go wytrzeć.
-Znasz ich? -spytałam zaciekawiona i zerknęłam za siebie widząc oddalających się chłopców, znikających wśród innych dzieciaków.
-Maluchy z domu dziecka. -uśmiechnął się, po czym wyciągnął rękę wskazując mi kogoś. - Tam jest Barbara, widzisz.
Odwróciłam się i rzeczywiście się tam stała. Próbowała opanować bandę rozradowanych dzieciaków. Kiedy nasz wzrok się spotkał, od razu zaczęliśmy machać. Odwzajemniła gest, a po chwili zniknęła za atrakcjami Wesołego Miasteczka.
Wyrzuciłam mokrą chusteczkę do kosza, a chłopak poprawił swoje włosy. Poczekałam chwilę, aż złapał mnie za rękę prowadząc w dobrze znanym mu kierunku. Nie mogłam oderwać wzroku od kolorowych światełek, różnych kształtów pluszaków chętnie wyciągające rączki wypchanych z waty, zachęcając dzieci do wzięcia ich do domu. Do mnie też aż krzyczały: "Zabierz mnie! Zabierz!" Zachichotałam ze swojej wyobraźni i szybko próbowałam dorównać kroku chłopakowi. Po chwili puścił moją dłoń, by objąć mnie w pasie, przyciskając do siebie. Sięgnęłam do jego policzka, zostawiając na nim całusa, na co odwrócił głowę i smyrnął nosem mój.
-Co powiesz na początek trochę adrenaliny? - spytał wskazując ręką na kolejkę górską. - Wiesz, możesz trzymać mnie cały czas za rękę, jak będziesz się bała.
-Zobaczymy kto się będzie bał. - zaśmiałam się, wyślizgując się z objęć chłopaka, by szybko udać się pod wejście do kolejnego wagonika.
Zajęłam miejsce, następnie zapinając pas oraz spojrzałam jak Alex płaci, a po chwili siada obok mnie, łapiąc za klamrę od pasa. Będzie zabawa, aż piszczałam w duchu nie mogąc się doczekać gdy ruszymy.

Po pełnym krzyku i śmiechu przejażdżce wyszłam z wagonika na chwiejnych nogach pod wpływem emocji. Prawię się zachwiałam, ale w porę złapał mnie blondyn. Bawiłam się rewelacyjnie i z chęcią pojechałabym jeszcze raz, ale najpierw niech mi wróci stabilność w nogach. Poczułam jak oderwałam się nagle od ziemi. Alex okręcał nas wokół siebie. Śmiałam się w głos i prosiłam by mnie postawił. Kręciło mi się w głowie i nie rozpoznawałam świata dookoła mnie. Po chwili stanęłam na nogach, ale cały czas przytrzymywałam się ramion chłopaka, do póki obraz nie przestał mi wirować.
-Ale zabawa. -powiedziałam chichocząc.- Co teraz? -spojrzałam na niego.
Rozglądałam się, by wybrać następną atrakcję. Może Wielki Młyn, samochodziki albo karuzela. Nie wiedziałam na co się zdecydować. Czułam się znów jak mała dziewczynka. Może teraz wata cukrowa lub hot-dog i jakiś napój? Choć może jednak później. Nie chciałabym zwymiotować na samochodzikach. Właśnie samochodziki. Alex świetnie by się tam bawił tak samo jak i ja. Wjeżdżałabym w niego tle razy śmiejąc się wniebogłosy. Gdzie one są?
-Alex? - usłyszeliśmy nad wyraz piszczący oraz rozradowany głos jakieś dziewczyny.
Odwróciłam głowę marszcząc brwi widząc jakieś 3 dziewczyny podchodzące w naszą stronę. Jedna z włosami jasnego brązu i oliwkowej cerze wyciągnęła swoje chude ramiona w stronę Alex'a. Odsunął się na chwilę, by ją uściskać, ale nadal drugą rękę trzymał na mojej tali. Kiedy się odsunęli, objął mnie pewniej, przysuwając do swojego boku.
-A kto to? - zapytała przejeżdżając wzrokiem po mojej sylwetce.
Poczułam się zawstydzona. Ona wysoka, ze świetnym ciałem i urodą, a co ja mam? Gruby brzuch i duży tyłek. Odruchowo złapałam za bluzę którą miałam na sobie zasłaniając górną część ciała. Szak niech to trafi, że miałam na sobie spodenki. Nie miałam jak i ich zasłonić.
-Lily, poznaj Arię. -wskazał dłonią na mnie. - Aria, poznaj Lily. Moją byłą. -westchnął spoglądając w moją stronę.
-Miło poznać. - powiedziała tak przesłodzonym głosem, że miałam ochotę wymiotować. Wyciągnęła rękę, którą lekko uścisnęłam czując później na swojej dłoni coś dziwnego i mokrego. To jakiś krem czy co? Oby to był krem. Dyskretnie otarłam rękę o rękę. Do głowy nagle mi wpadło pytanie: Jak Alex mógł spotykać się z taką dziewczyną?  Choć bardziej.. Czemu ze mną chodzi? Jestem jej totalnym przeciwieństwem. - Poznajcie moje psiapsiółki Victoria - była długowłosą szatynką o jasnej cerze i niebieskich oczach. - oraz Hannah. - ciemnoskóra brunetka o kręconych włosach. Obie były bardziej przyzwoicie ubrane od Lily, która z na pół gołym tyłkiem paradowała przed Alex'em. Poczułam złość i mam nadzieje, że szybko sobie pójdzie, byśmy mogli dalej się cieszyć atrakcjami i sobą, ponieważ to NASZA rocznica. - To ten chłopak o którym wam tyle opowiadałam.
-Chyba pójdę coś kupić do picia. - odezwałam się, bo czułam, że zaraz zaczną się wspomnienia, jaki Alex był w ich związku.
Chciałam raczej tego uniknąć. Co jeśli dowiem się, że był z nią szczęśliwszy niż ze mną?
-Nie, nie. - zatrzymał mnie. - Ja pójdę. Poczekaj. - jego głos nie wyrażał sprzeciwu, więc kiwnęłam głową i przyglądałam się jak oddala się, znikając w tłumie.
Wolałabym mieć go cały czas w zasięgu wzroku, nie czuła bym się tak zakłopotana w obecności jego byłej, która opowiada z fascynacją w głosie jaki Alex był dla niej szczodry i kupował jej mnóstwo prezentów. Spojrzałam na swój pierścionek, przejeżdżając kciukiem po nim. Ciekawe czy jej kupił coś podobnego? Dla mnie on znaczy naprawdę wiele. A jeśli dla niego to tylko kolejny prezent wśród wielu? Nie. Przecież zawsze kiedy mnie przytulał gdy oglądaliśmy jakiś film, brał wtedy moją dłoń przejeżdżając kciukiem po diamenciku i całował mnie czubek głowy lub czoło. Wypowiadał słowa jak bardzo mnie kocha mówiąc, że to znak jego najprawdziwszej miłości. To chyba oznacza, że jest dla niego również ważny. Tak? Wiele razy śmiał się, że to jakbym przyjęła jego zaręczyny. Na te prawdziwe nadal czekam z niecierpliwością. Ciekawe jak będą wyglądać?
-A to jaki jest w łóżku...- westchnęła z rozmarzeniem. Wyrwała mnie z moich zamyśleń, więc spojrzałam na nią marszcząc brwi. Nie, ona nie wyprowadzi mnie z równowagi. - Taki zmysłowy a zarazem brutalny. Takiego sexu jak z nim później już nie doświadczyłam. -westchnęła.
Czy ona kurwa nie widzi, że tu jestem? Mam jej pomachać przed twarzą i jej przypomnieć o mojej obecności? Jak ona śmie opowiadać o swoich sytuacjach intymnych z moim chłopakiem na dodatek przy mnie?! Szczyt bezczelności. Ale nie.. Opanuje swoje emocje. Alex zaraz wróci z piciem i będę miała czym zając ręce. Przy okazji nie wyrwę jej tych szpetnych dopinek z tej pustej główki.
-Zauważyłam, że przypakował i pewnie jest jeszcze lepszy. - zachichotała tak jak i jej przyjaciółki, przysłaniając dłonią usta.
Nie wytrzymałam. Złapałam za jej kudły ciągnąć by zniżyła się do mojego poziomu. Zapiszczała, łapiąc za pęk włosów, które trzymałam chcąc bym je puściła. Ani mi się nie śni jak na razie.
-Puść mnie!
-O! W końcu mnie zauważyłaś. - warknęłam, bardziej ciągnąc za jej włosy.

_______________________________________________________________________________
Alex

Kiedy kupiłem po piciu dla mnie i Ri, postanowiłem wrócić do niej. Musiałem się stamtąd urwać, bo zaraz bym usłyszał jaki to byłem z Lily związku. Oczywiście to będzie kompletnym kłamstwem. Wielce idealna, a kiedy doszło co do czego to mnie zdradzała. I jeszcze to tłumaczenie, że przyjmowała moje prezenty z bólem w sercu, ponieważ musiałem wydać tyle pieniędzy, a tak naprawdę wybrzydzała, bo coś. Nie mogłem jej już z czasem znieść, a kiedy dowiedziałem się o zdradach ułatwiło mi to i zerwaliśmy. Ciekawe jak to zniosła Aria? Pewnie później dostanę za to niezłą kłótnię za to jak ją zostawiłem na pastwę tych kretynek. 
Wyszedłem zza rogu podnosząc głowę, by zobaczyć Arię, ale to co zauważyłem spowodowało, że wypuściłem kubki i pobiegłem w ich stronę, by je rozdzielić. Moja dziewczyna ciągła za włosy Lily, która piszczała z bólu. Ri nie zdawała się tym w ogóle przejmować wyzywając od najgorszych. Jedną ręką złapałem ją w talli, a drugą za jej rękę zmuszając by puściła dziewczynę. Zrobiła to, ale nie przestawała krzyczeć, na co miałem ochotę zakryć jej buzię ręką. Przecież w około jest pełno dzieci, które właśnie się nam przyglądają, a ich matki szybko zakrywały im uszy, albo odprowadzały jak najdalej od nas. 
-Co to za głupia suka. - powiedziała Anne starając się poprawić roztargane włosy. 
Brunetka zaczęła się wyrywać, chcąc znów dopaść moją ex i rozszarpać na kawałki. Postanowiłem odciągnąć ją jak najdalej od dziewczyn. Wyszliśmy poza teren Wesołego Miasteczka. Ręce powoli mi zaczęły mnie boleć od ciągłego wiercenia się brunetki. Jak na taką kruszynkę ma sporo siły. Nie zdziwiłbym się, gdybym przyszedł później, a dziewczyna pewnie zrobiła by tamtej jeszcze większą krzywdę niż tylko szarpanie się za włosy lub ubrania.  
Posadziłem ją na masce auta, by następnie łapiąc w dłonie jej twarz zmuszając by na mnie spojrzała. Oddech wydobywający się z jej ust był przyspieszony. 
-Spokojnie. Już po wszystkim. - zgarnąłem kolka kosmyków z twarzy za jej ucho. Wtedy dostrzegłem szramę na jej policzku. Anne musiała ją udrapnąć. Przejechałem delikatnie kciukami pod jej oczami widząc jak się uspokaja. - Aria, nie wiedziałem, że z Ciebie taka agresywna dziewczyna. - uśmiechnąłem się szeroko, następnie opierając dłonie o maskę auta, po obu stronach jej ciała. 
Spuściła głowę, zasłaniając twarz włosami. Bawiła się rąbkiem bluzy.
-Przepraszam, ale ona.. - zaczerpnęła powietrza. - To taka suka. -warknęła. - Opowiadała jaki jesteś w łóżku i nie wytrzymałam. - spojrzała na mnie.
Mój Aniołek jest zazdrosny. 
Uśmiech na mojej twarzy nie schodził, po czym przysunąłem się do niej, by złączyć nasze usta. Oddała go, ale była zdziwiona moim ruchem. 
-To było słodkie, kochanie. -smyrnąłem jej nosek swoim.
-Nie jesteś zły?
-Nie. -kiwnąłem głową, kładąc dłonie na jej udach, by następnie stanąć między jej nogami, przysuwając ją bliżej siebie. - Zwykle to ja wkurzałem się na jakiegokolwiek chłopaka, który się na ciebie spojrzy lub zagada. Nawet teraz wkurzają mnie te gnojki stojące parę samochodów dalej. - okręciła głową, przyglądając się tamtym frajerom. Jej dłonie znalazły się na moich ramionach, przysuwając się bliżej mnie. Zapewne przestraszona, że te typy się jej przyglądają. Jak dłużej będą to robić to naprawdę nie ręczę za siebie i mogą liczyć na to, że wybije im te zęby, które suszą do mojej dziewczyny. Objąłem ją w talli, całując w policzek zawracając tym na siebie uwagę. - Ty nigdy nie byłaś zła, więc ja też nie jestem. 
Uśmiechnąłem się tak jak i ona. Po chwili wtuliła się we mnie, a ja zostawiłem krótkie muśnięcie na jej skórze pomiędzy szyją, a ramieniem. Usłyszałem jak chichocze za pewne jak przez jej łaskotki. Uwielbiam je wykorzystywać przeciwko niej.
-Zresztą i tak się jej należało. - zaśmialiśmy się, a ona odsunęła się i musnęła moje usta. - Wracamy? - kiwnęła głową, więc odwróciłem się do niej tyłem zachęcając, by weszła mi na plecy. 
Długo nie musiałem namawiać i po chwili poczułem jej ciało jak piórko na sobie. Złapałem ją za uda i udałem się w kierunku Wesołego Miasteczka. Chciałem jeszcze koniecznie skorzystać z samochodzików lub wygrać coś dla Ri w budkach, gdzie strzela się do kaczek albo rzuca piłeczkami w butelki. 
Mijając typów, którzy bezczelnie gapili się w naszą stronę posłałem im krótkie spojrzenia typu: spierdalajcie-albo-zaraz-będziecie-gryźć-ziemie. Odwrócili się, zapewne w końcu mnie rozpoznając. Prychnąłem pod nosem. 
Gdy przechodziliśmy obok jednej z budek, Aria poklepała mnie po ramieniu i zsunęła się z moich pleców.
-Zobacz jaki słodziak. - wskazała na największego misia w budce. 
Rozejrzałem się widząc, że trzeba tutaj strzelać w kaczki z wiatrówki. To będzie bułka z masłem. Wcześniej z Louis'em wiecznie w to graliśmy chcąc zaimponować jakimś laską. Zwykle się udawało. 
-Ile muszę zestrzelić, by go wygrać? - spytałem się sprzedawcy. 
Aria oderwała wzrok od pluszowego misia, spoglądając na mnie zdziwionym wzrokiem. Puściłem jej oczko i wróciłem wzrokiem na starszego mężczyznę podchodzącego do mnie z bronią. 
-Od 20 w zwyższ w ciągu minuty. - odpowiedział podając mi wiatrówkę, a ja wręczyłem mu banknoty. - Powodzenia.
Nie odezwałem się, by nie zapeszać. 
Nie każdy pierwszy strzał trafiał w kaczkę, ale chciałam zapoznać się z bronią. Później szło jak za mrugnięciem oka. I w ciągu minuty minuty zestrzeliłem 21 kaczek, wygrywając w tym samym misia dla Arii. Sprzedawca odpiął go od wystawy, następnie podając mi go. Podziękowałem, po czym wręczyłem go mojemu aniołkowi. Strasznie się ucieszyła, rzucając się na mnie i całując w podzięce. 
-Zawsze o takim marzyłam. -znów musnęła moje usta- Dziękuje. 
Jej szeroki uśmiech wynagrodził mi to wszystko oraz słodkie pocałunki jako podwójna nagroda. Choć bardziej mam nadzieje, że jak wrócimy do domu to inaczej się odpłaci. Te spodenki za dużo zasłaniają, a wiem dobrze wiem, że dziś założyła zestaw ode mnie. Zerknąłem kiedy byłem w łazience. 
Co? To moja dziewczyna i jest ze mną od 10 miesięcy. Mogę! 
-Nie ma sprawy, kochanie. - uśmiechnąłem się i ruszyliśmy dalej.
-Ale nie musiałeś, bo i tak już miałam jednego Misiaczka, do którego lubię się przytulać. - spojrzałem na nią, jak szeroko się uśmiecha. - Ciebie. - zachichotała. 
Pokręciłem rozbawiony głową. 
-To teraz masz tego, jak będziesz za mną tęsknić. 
Skręciliśmy w stronę stoiska z watą cukrową. Tam zauważyliśmy Faith i Louisa z Lottie oraz Lillah. To Żabcia podsunęła mi pomysł z Wesołym Miasteczkiem, mimo iż tego nie wie. Podsłuchałem przez przypadek jak rozmawia z koleżanką przez telefon, że ma zamiar się wybrać. 
Przywitaliśmy się, a Louis zapytał, czy wziąłem Lange Rovera jak prosił, ponieważ do domu wracamy wspólnie. Kiwnąłem potwierdzająco głową, biorąc trochę waty od siostry bruneta. 
-Aria, wiesz zawiodłem się na tobie. - spojrzeliśmy na Louisa zdziwieni, a ja zmarszczyłem brwi. - Stawiałem, że wybijesz tamtej lasce zęba, albo podbijesz oko. A tu takie rozczarowanie. -westchnął, kręcąc głową na boki.
Przewróciłem oczami i walnąłem go w tył bańki mówiąc, żeby się zamknął. Jęknął pocierając swoją głowę, następnie oddając uderzył mnie w brzuch. Mogłem się spodziewać i zasłonić się misiem. Skrzywiłem się, trzymając się zbolałego miejsca. 
Lottie prosiła, byśmy już wracali. Przez tą całą Lily, nie zdążyliśmy się z Arią zabawić na samochodzikach lub przejechać się na karuzeli.Wszyscy ruszyliśmy w stronę auta. W jednej ręce trzymałem misia, a drugiej drugiego Misiaczka, który z uśmiechem rozmawiał z Faith. Wspólnie zajadając się watą cukrową. 
Na tym zakończył się kolejny dzień z naszego życia. Było dużo śmiechu jak i wyrwanych włosów. Mnóstwo całusów oraz krzyków. 
Nigdy nie sądziłem, że moja kruszynka jest na tyle zdolna, by złapać za czuprynę mojej byłej tylko dlatego, że gadała o naszym byłym i nieistniejącym dla mnie związku. 
Choć, jak gdy się wkurza wygląda nawet sexownie. I to nawet bardzo. 
Okay, dziś śpię u niej...









_________________________________________________________________________
Sądzę, że historie Arii i Alex'a wychodzą mi znacznie lepiej, więc tego będę się trzymać. Skończyłam go wczoraj pisać za piętnaście dwunasta w nocy. Cieszę się z rezultatu. Wam przypadł do gustu? Może macie pomysły na kolejny prompt? Zgłaszajcie z chęcią to z wami uzgodnię i oczywiście wspomnie, czyj to pomysł.
Zwykle gdy przyglądałam się rozmową tej dwójki na tt, to Alex wkurzał się na chłopaków, którzy zaczepiali Ri. Jest ogromnym zazdrośnikiem, ale i tak go przecież kochamy. Aria, oczywiście najbardziej. Wracając. Chciałam odmienić role. Pokazać, że brunetka również ma prawo do złoszczenia się na inne dziewczyny, kiedy te gadają o Alex'ie lub na niego spojrzą. 
Aria mi to podsunęła pomysł na tego, gdy ich stalkowałam. (wiecznie ich stalkuje, nołlajf poziom hard) Najpierw chciałam pokazać bójkę w jakieś sytuacji, ale nie wiedziałam jakiej. Przeszukując jej galerię wpadłam na zdjęcie z misiem. Od razu mnie olśniło. Połączyłam pomysły. Jak dla mnie wyszło genialnie. 

Zostawiajcie komentarze! Bardzo mi na tym zależy. 

środa, 6 sierpnia 2014

Bez zobowiązań... part 2



Obudziłam się około wpół do dwunastej. Okryta jedynie cienką narzutą, mruknęłam cicho witając się ze słoneczkiem, które przyjemnie łaskotało mnie w nosek oraz policzki. Przetarłam oczy i zauważyłam, że jestem sama. Najwidoczniej Styles musiał już wyjść. To nawet i dobrze, nie chciałam udawać, że skoro uprawialiśmy sex to mi teraz na nim zależy. To było tylko przygoda na jedną noc. Nie chce się wiązać, z powodu braku czasu.
Rozciągnęłam się i wtedy poczułam coś dziwnego pod opuszkami palców. Usiadłam, biorąc do ręki kawałek kartki.


‘Na pewno chciałbym to jeszcze powtórzyć, więc zapisałem sobie twój numer. Nie obrazisz się, co nie? ~Harry x’


Prychnęłam pod nosem. Może se dzwonić, pisać, cokolwiek. Niech nie liczy na następne spotkanie. Wstałam z łóżka, by dojść do łazienki. Zgarniałam włosy, gdy nagle w lustrze coś dostrzegłam. Zmarszczyłam oczy i przyjrzałam się zasinieniu na szyi.
-Cholera, co za dupek. -mruknęłam -Naznaczył mnie. –powiedziałam do odbicia, przejeżdżając ręką po ranie.
Skrzywiłam się czując nagłe nie przyjemne ukłucie. Pokręciłam rozbawiona głową i wzięłam długi relaksujący prysznic.
Czeka mnie lot do Londynu.

_______________________________________________________________________________


Wróciłem do hotelu, w którym zatrzymałem się z chłopakami. Złapałem za klamkę i wszedłem do środka. Byłem przygotowany na to, że zaraz usłyszę krzyki chłopaków lub jeden krzyk na mnie od głównego ochroniarza i menadżera.
-Gdzieś ty był do cholery, Styles?- wrzasnął Paul.
Skrzywiłem się czując, że zaraz głowa mi wybuchnie. Wczoraj nieźle wypiłem.
Co dziwne, bo pamiętam każdą minutę ostatniego wieczoru. Całe after party oraz przyjemnie chwile w łóżku z Blue. Moje plany dorwania jej za danie mi kosza się powiodły. To był przyjemny widok tej brunetki pod de mną błagającą o więcej, a później szczytującą i krzycząca moje imię.
-Jak to gdzie? Z Moni Blue.- pomiędzy mną, a Paulem przeszedł Louis, kierujący się do kuchni.
Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się skąd on to niby wie. Ochroniarz, miał tą samą minę co ja, jednak nadal patrzył na mnie czekając, aż się sam wytłumaczę. Postanowiłem go zignorować i poszedłem za kumplem.
-Skąd to niby wiesz?- oparłem się dłońmi o blat, przyglądając się jak napełnia szklankę sokiem.
-Czyli nie zaprzeczasz?- odpowiedział pytaniem, na pytanie unosząc brew.
Upił łyk soku. Cholerny Tommo i jego gierki. Okrążyłem wyspę, stojącą na środku kuchni i również sięgnąłem sobie szklankę. Musiałem wziąć aspirynę, bo czułem, że zaraz eksploduję. Połknąłem tabletkę i popiłem sporą ilością wody.
-Więc? –spojrzałem na niego zaskoczony, że nadal to ciągnie.
-Najpierw mi powiedz, skąd te podejrzenia, później potwierdzę lub zaprzeczę. –oparłem się tyłkiem o blat za mną, patrząc na kumpla.
-Bo jesteście beznadziejni.-zaśmiał się, na co zmarszczyłem brwi – Najpierw przysiadasz się do niej jak gdyby nigdy nic i szepczecie sobie coś do ucha. Później wstajesz i wychodzisz, jednak nie jedziesz do hotelu w którym się zatrzymaliśmy. Jedyne logiczne tłumaczenie to, że pojechałeś do niej. –patrzyłem na kumpla z szerokimi oczami. Musiał nam się przyglądać na imprezie. Byłem w szoku i nie odzywałem się jakąś chwilę. Lou znów się zaśmiał i poklepał mnie po ramieniu. – Mam was gołąbeczki.
Wyszedł z kuchni, a ja zostałem sam.


~3 dni później


Zaczęło nam się wolne przed dalszymi koncertami po Europie. Postanowiłem część spędzić w Londynie, a część w LA. Aktualnie jechałem do Ed’a, gdyż dawno się z nim nie spotkałem. Od ostatniego spotkania z Blue, nie odważyłem się napisać. Jakoś myślałem, że traktuje mnie jak każdego. Na jedną noc i po co sobie więcej za wracać nim głowę. Jednak ja nie potrafiłem przestać o niej myśleć. Kiedy śpiewam chociażby jedną z naszych piosenek wyobrażam sobie właśnie ją. Długie nogi, świetny tyłek, zgrabna sylwetka, piękne piersi, długie włosy, zabójcze niebieskie oczy. Do pięknego wyglądu dodano jeszcze zadziorny charakter i nieziemski akcent. Jej głosu mógłbym słuchać jak ulubionej płyty. Zacisnąłem ręce na kierownicy skupiając się na drodze, a nie na dziewczynie. Po co ja mam ciągle o niej myśleć, skoro ona pewne o mnie zapomniała i sypia z kolejnym. Żeby tak się zawiodła kiedy prześpi się z kimkolwiek i zrozumiała, że lepiej jak ze mną mieć nie mogła. Zaparkowałem pod domem Sheeran’a i wysiadłem z auta.
-Styles, modro! – odwróciłem głowę i zobaczyłem Ed’a z szerokim uśmiechem na twarzy.
Sam nie pohamowałem swojego. Zamknąłem auto i podszedłem do kumpla.
-Siema, Rudzielcu. –uścisnęliśmy się przyjacielsko.
Weszliśmy do środka, a ja od razu pokierowałem nas na taras, następnie rozsiadając się na bujanej huśtawce. Pogoda jest naprawę świetna, więc szkoda by nie skorzystać. Zdjąłem kapelusz i odłożyłem go na bok, później dołączył do mnie Ed z butelkami piwa. Podziękowałem odbierając jedną od razu upijając sporego łyka. Zimny napój ochłodził mnie trochę.
-Jak płyta?- spytałem, kiedy usiadł obok mnie, wprawiając huśtawkę w ruch.
Pociągnął z butelki piwa, później spojrzał na mnie.
-Skończyłem nagrania. Zapowiada się nieźle, jestem całkiem dumny z tej płyty.-uśmiechnął się- Ale chyba nie przyjechałeś tu by gadać o pracy.
Zaśmialiśmy się, a ja pokiwałem głową. Chciałem tylko wiedzieć, czy skończyli pracę. To dobrze, że rudzielec cieszy się ze efektu końcowego.
-Może powiesz co Cię łączy z tą projektantką? –spojrzałem na niego zdziwiony.
-Skąd to wiesz?- przyglądałem się jego rozbawionej minie.
Skąd on to wie?! Przecież, w gazetach nic nie ma. W Internecie również. Nikt nie wie, że w ogóle się z nią spotkałem, więc jak?
-Na imprezie której byliście, był mój kumpel. Wspomniał, że widział jak z nią rozmawiałeś.
Ja pierdole, zaraz będzie, że wszyscy będą wiedzieć. I zacznie się afera, to teraz jest mi najbardziej potrzebne, kiedy zaczynam wolne, że na pierwszych stronach widzieć moje oraz Moni zdjęcia i te niby wywiady, wyssane z palca, o tym jak się spotykamy i mamy się ku sobie.
-To była jednorazowa przygoda. –odpowiedziałem spoglądając na ogród.
Napiłem się piwa. I znów moje myśli krążą wokół brunetki. Cholera, czy ja będę wstanie wywalić ją kiedyś z głowy i zapomnieć.
-Tyłek to ona ma świetny.- zaśmiał się przyjaciel, a ja wraz z nim.

________________________________________________________________________________


-Moni, Moni!-usłyszałam jak ktoś mnie woła, więc odwróciłam wzrok od zeszytu i rozejrzałam się po szkolnym korytarzu.
Dostrzegłam, biegnącą krótkowłosą brunetkę o oliwkowej cerze, która energicznie machała w moją stronę ręką, chcąc bym ją zauważyła. Uśmiechnęłam się lekko do Niny, widząc jej rozpromienioną twarz i rytmiczny krok. Jest naprawdę piękna i dziwi mnie fakt, że nie chce być modelką. Jeszcze ten jej wzrost. Jest idealna do tej roli. Sądząc po jej humorze niesie dobre wieści, więc zamknęłam zeszyt, chcąc wysłuchać co ma do powiedzenia.
-Nasz projekt zdobył najlepszą ocenę!-pisnęła z podekscytowania, łapiąc mnie za dłonie i zaczynając skakać w miejscu.
Sama też się cieszyłam, ale zamiast iść w jej ślady zaśmiałam się z entuzjazmu dziewczyny. Puściła mnie, poprawiając, grzywkę która spadła jej na oczy oraz biorąc głęboki oddech, by się uspokoić.
-To świetnie. -odrzekłam, chowając zeszyt do torby.- Potrzebowałam tej oceny, teraz nie muszę się martwić o poprawki z tego przedmiotu. -odetchnęłam z ulgą wiedząc, że nie grozi mi wielki sprawdzian, który zadecyduje o dalszej nauce w następnej klasie. Byłam przeogromnie szczęśliwa.
Po chwili poczułam jak chude ramiona otulają mnie mocno.
-Dzięki, że byłaś ze mną w parze. -wdzięczny głos Niny spowodował, że uśmiechnęłam się i położyłam dłoń na jej, splatając nasze palce.
-To ja dziękuje. Dzięki tobie nie muszę się już męczyć z Panią Schleger.-zaśmiałyśmy się równocześnie, a brązowooka odsunęła się, by następnie usiąść na parapecie.
Oparłam się o ścianę i zaczęłyśmy rozmawiać na temat mojego ostatniego wyjazdu. Opowiedziałam jej o całym pokazie, a później o gali. Jednak minęłam to co działo się po niej. Przyjemnie się nam rozmawiało, nawet ona wspomniała parę razy co działo się przez ten czas w szkole.
W czasie rozmowy, przed de mną nagle wyrosła długo włosa szatynka o porcelanowej cerze wraz z jak ja to nazywam - 'sforą blondynek'. Odwróciłam wzrok od Caroline, by spojrzeć na Ninę błagającym spojrzeniem, a ona jedynie westchnęła wysyłając delikatny uśmiech.
-Monic, mam prośbę.- przewróciłam oczami, kiedy użyła mojego pełnego imienia - Mogła byś się zgadać z tym swoim Williamsonem, by załatwił nam występ na jakiś jego pokaz? - spytała tak przesłodzonym głosikiem, że miałam ochotę rzygnąć.
Kątem oka zauważyłam jak znajoma schodzi z parapetu, zawieszając torbę na ramię. Błagam niech ona mnie z nimi nie zostawia. Te cycate, bez mózgu lalunie znów chcą mnie pożreć tymi swoimi oczami, by wymusić ode mnie, bym poszła do Matt'a. Kolejny raz chcą mnie wykorzystać, a ja gówno z tego będę miała. Nawet głupiego 'dziękuje'.
-Caroline.. - zaczęłam na wdechu.
-Cece. -przerwała mi.
-Słucham?- spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Cece - powtórzyła się. - To moje imię scenicznie. -zarzuciła włosami na jedno ramię, uśmiechając się szeroko.
Nie rozumiem, skąd ona nagle to wytrzasnęła. Nawet nie ma nic wspólnego z jej imieniem. Nina zaśmiała się cicho, przytrzymując dłonią buzię, by nie zaśmiać się głośniej. Widząc jej rozbawienie, sama miałam ochotę zaśmiać się w jej w twarz. Ona jest głupsza niż myślałam.
-Cece. -powiedziałam powoli, unosząc brwi - Wybacz, ale nie mogę tego zrobić. Najlepiej będzie jak sama weźmiesz inicjatywę i pochodzisz po agencjach modelek.
Bez dalszego tłumaczenia, minęłam ją i złapałam za swoją torbę, zawieszając ją na ramieniu, a drugą ręką chwyciłam za łokieć Niny, by pójść pod klasę. Jak spóźnię się znów na zajęcia z kolorystyki, Pan Dexter mnie zabije.
-No pewnie. Wielka Blue nie może pomóc swoim koleżanką, bo co by ludzie powiedzieli? -zatrzymałam się w półkroku słysząc jej słowa. - Jesteś jedynie sławna przez Williamsona. Tak naprawę jesteś nic warta! -wykrzyczała na cały korytarz, a ja nie wytrzymałam.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam na dziewczynę z pięściami. Miałam ochotę szarpać za te jej pierdolone doczepki i zerwać z tej pustej główki. Nina mocno owinęła ramiona wokół mojego brzucha, nie pozwalając na dorwanie tej suki.
-Nic o mnie nie wiesz! -warczałam.- Jesteś nie wdzięczną jędzą. - wiedząc, że jestem na terenie szkoły, uważałam na słownictwo.
Nauczyciele mnie tu lubią, więc nie chciałam sobie zepsuć wizerunku.
-Nic bez niego byś nie osiągnęła! -odkrzyknęła, również trzymana przez swoje znajome.
Próbowałam się wyrwać się z objęcia brunetki, nie mogąc znieść jej ohydnej twarzy. Przyprawiała mnie o mdłości, a jej słowa bez żadnych potwierdzeń trafiały prosto w moje serce, zadając mu wielki ból.
-Poprawka, to ja bez niej nie osiągnął bym nic. -usłyszałam spokojny głos Matt'a.
Podniosłam wzrok za ramię szatynki, przyglądając się jak mentor podchodzi do mnie, a następnie kładzie dłonie na moich ramionach, a ja starałam się uspokoić mój nie równy i szybki oddech. Zgarnął kilka kosmyków z mojej twarzy i chwytając delikatnie, by przejechać kciukami po policzkach. Uścisk Niny zelżał, aż jej ręce zniknęły.Wypuściłam z płuc sporo powietrza, by uszła ze mnie cała złość. Kiwnęłam głową, kiedy byłam już spokojna, a on odsunął się. Kątem oka spostrzegłam jak wszyscy się na mnie gapią. Spuściłam głowę, chowając się za włosami. Chciałam jak najszybciej stąd zniknąć.
-Idź do auta. -powiedział spokojnie, ale nad wyraz stanowczo.
Kiwnęłam głową i po tym jak pożegnałam się z Niną, ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Za mną podążył Matthew, delikatnie kładąc dłoń na moich plecach, przyspieszając mój chód. Kiedy znaleźliśmy się przy aucie, wsiedliśmy do niego bez słowa. Oczy zaczynały mi łzawić, nie wiedząc jak dać upust swoim emocją. Zabolało mnie to co powiedziała. Czy każdy tak myśli? Tak naprawdę nic nie osiągnęłam? Tyle pracy na nic? Może powinnam dać sobie spokój i wyjechać z powrotem do Polski? W głowię kłębiło mi się mnóstwo pytań na których nie miałam odpowiedzi, a bardzo chciałam je znać.
-Przepraszam. -szepnęłam, po czym otarłam policzki.
Nie odpowiedział, ruszył autem jadąc w stronę gdzie oboje pracowaliśmy.
Po tym jak Matthowi przeszła złość, którą wyładował na krawcowych oraz porozmawialiśmy szczerze od serca, wybaczył mi, pocieszając.Wytłumaczył się, czemu tak się zdenerwował. Bał się, że stracę swoje dobre imię jak i zszargam jego w gazetach. Jeśli ktokolwiek teraz powie co wydarzył się w szkole, będziemy musieli coś wymyślić dlaczego tak zareagowałam. Mam nadzieje, że nikt nie jest na tyle głupi, by to zrobić. Na prawdę mam taką nadzieje. Nadzieją matką głupich - usłyszałam głos w mojej głowie. Westchnęłam głośno, mając obawy na dalsze dni.

Następnego dnia siedziałam w biurze, pracując nad kolejnymi projektami. Kreśliłam ołówkiem linie sylwetki, gdy do pokoju nagle wszedł Matthew wręczając mi stos gazet. Spojrzałam na niego zdziwiona, lecz później dopiero dostrzegłam, że jedna z sukienek pokazanych na Fashion Week w NY jest na okładce GLAMUR, a ubrana w nią jest Rihanna. Aż pisnęłam podekscytowana.
-W wywiadzie powiedziała, że pokaz się jej bardzo podobał. Na dodatek w kolejnych gazetach... –wyciągał kolejne, otwierając na poszczególnych stronach – W kolejnych gazetach mówią, że kolekcja to rewolucja. Kochają mnie! –wykrzyknął rozbawiony.
Przyglądałam się jak z uśmiechem zaczyna tańczyć swój ‘taniec szczęścia’. Zaśmiałam się, kręcąc głową niedowarzaniem, kiedy złapał mnie za rękę i mocno pociągnął zmuszając bym wstała. Przycisnął mnie do siebie, przytulając. Odwzajemniłam gest. Byłam z niego dumna i szczęśliwa, że jest moim mentorem.
-Dziękuje, gdyby nie ty nigdy by do tego nie doszło. –spojrzał na mnie i złapał za ręce.- Jesteś moim aniołkiem. –pocałował w czoło.
Po tych artykułach już nic nie zagrozi reputacji Matthiew'a. Tym najbardziej się cieszyłam, że niczym nie narozrabiałam. Napisali o mnie mały artykuł, że jestem wybuchowa, ale jakoś ludzie nie wzięli tego tak do serca. Na TT dostałam wiele ciepłych słów, przez co jeden wieczór przepłakałam ze szczęścia. Francisco zadzwonił do mnie chcąc pocieszyć, ale jedynie bardziej mnie rozbawił.
Poczułam jak pieką mnie policzki.
-Weź przestań. –machnęłam lekceważąco ręką i znów usiadłam na krześle. – Zrobiłam bo mnie o to prosiłeś. To nic wielkiego. –wzruszyłam ramionami.
Złapałam za ołówek i wróciłam do szkicowania. Po chwili poczułam, że mentor staje za mną i przygląda się mojej pracy. Kiedyś mnie to denerwowało, ale nauczyłam się z tym żyć. On zawsze sprawdzał moje prace.
Nagle do biura wbiegła Meg. Zmarszczyłam brwi, zdenerwowana, że nie zapukała mimo iż prosiłam ją o to wiele razy. Teraz trudno o dobrego asystenta. Jednak po jej zadyszce stwierdzam, że spieszyła się z tą wiadomością.
-Przepraszam, że bez pukania, ale przyszedł redaktor naczelna VOGUE chce z wami porozmawiać. Mówi, że to ważne.
Wymieniłam się spojrzeniem z Matthew’em. Kazałam jej przyprowadzić do go biura mentora. Kiwnęła głową i wybiegła z pokoju. Odłożyłam wszystko co miałam w rękach i udałam się od razu za Matt’em. Klęłam po drodze, że nie ubrałam się odpowiednio na takie spotkanie, a szef stwierdził, że wyglądam świetnie i wepchnął mnie do swojego biura. Ona już czekała na krześle. Nerwowo poprawiłam jeansową koszulę i włosy. Alexandra Shulman to trochę wyższa ode mnie, kształtna brunetka o brązowych oczach i przyjaznej twarzy. Wstała, a ja od razu zareagowałam podchodząc do niej.
-Witam, jestem Moni Blue. To zaszczyt móc panią poznać.-uścisnęłam jej dłoń, uśmiechając się przyjaźnie.
-Mi również miło Cię w końcu poznać. –przyjrzała się mi uważnie, plułam sobie na brodę myśląc, że zrobiłam niezłe pierwsze wrażenie ubrana jak na zakupy z koleżanką przyszłam do pracy. –Matthew miło Cię znów widzieć. –przywitała się z moim mentorem, a ja udałam się na drugą stronę biura, ustawiając się za fotelem Matt’a.
-Ciebie również, siadaj. –wskazał na krzesło.
Zanim usiadł pogładził dłonią moje ramię. Pewnie chciał, żebym się uspokoiła. Chciałabym, ale gdybym wiedziała, że przyjdzie ubrałam bym się bardziej oficjalnie. Jednak Matthew nigdy tego ode mnie nie wymagał. Pozwalał mi przychodzić do pracy w wygodnych dla mnie ubraniach do pracy. Zawsze ostrzegał, że ktoś przyjdzie to wtedy ubierałam się bardziej stosownie do spotkania.
-Co Cię do mnie sprowadza? – usiadł wygonie, opierając jeden łokieć na podłokietniku jednocześnie podtrzymując ręką brodę.
-Chciałabym wywiad z tobą odnośnie ostatniego pokazu w Nowym Yorku oraz najbliższej kolekcji dla H&M. –kiwnął głową, zastanawiając się.- Dodatkowo mam pytanie i prośbę dla Moni. – spojrzałam na nią z wielkimi oczami. Nie spodziewałam się, że ona mogła by coś ode mnie chcieć. Matt na mnie spojrzał, a ja wymieniłam się z nim zaskoczonym spojrzeniem. -To zacznijmy najpierw od Moni. Czy specjalizujesz się również w modzie męskiej? Konkretniej mam na myśli, czy ubierasz również chłopaków do różnych sesji.
- Mam na to kursy i byłabym wstanie to zrobić. –stwierdziłam kiwając głową.
Ostatnio kiedy sesji ubierałam grupę modeli dla Billboard poznałam Cameron’a Dallas’a. Mega sexowne ciacho z brązowymi oczami.
-Była bym zadowolona współpracą z Tobą do sesji specjalnej. Ciuchy, które mają być użyte będą na miejscu, więc nie trzeba się niczym martwić. Chce, byś je skompletowała i przypilnowała sesji.
To była okazja. Gdybym nagle musiała szukać pracy to dobrze wygląda na podaniu. Przegryzłam wargę.
-Zgadzam się. –uśmiechnęłam się. – Dziękuje za danie mi szansy.
-No zobaczymy jak się spiszesz. Jutro Ci wyślę czas i miejsce, a teraz przejdźmy do Ciebie Matt…
Tak jak powiedziała, tak zrobiła. Na następny dzień dostałam datę, godzinę i miejsce gdzie miała odbyć się sesja. Miałam tydzień na przygotowanie się do niej. Sprawdzałam stare numery czasopisma, sprawdzając najczęściej wybieranych fotografów oraz stylistów. Muszę być od nich lepsza i nie zawieść pani Alexandry. Matt mi w tym świetnie pomógł, ma świetne dojścia do niektórych wiadomości, mimo iż nie musiał. Gdyby nie to, że jest gejem i jest dużo starzy ode mnie, przespałabym się z nim.
Byłam na miejscu godzinę przed czasem, by przyjrzeć się ubraniom i jakoś je skompletować, tak na wstępnie. Ja ze swoim strojem nie szalałam za bardzo. Dużo pracy mnie czeka, więc postawiłam na luz. Założyłam zwykłe jeansowe spodnie z wyższym stanem oraz białą bluzkę na szerokich ramkach, z trochę większym wcięciem pod pachami, kończącą się na linii pępka. Przeglądałam ubrania kompletując je na różne sposoby.
-Monic!- nie znoszę jak ktoś się do mnie zwraca pełnym imieniem, ale odwróciłam głowę i zobaczyłam panią naczelną idącą w moją stronę, a za nią szło 5 chłopaków.
Zmarszczyłam brwi wytężając wzrok. Cholera. Tylko nie Oni. Jęknęłam wewnętrznie, jednak zachowałam pokerową minę. Odłożyłam t-shirt który trzymałam w rękach i podeszłam do pani Shulman, przyglądając się chłopakom, zastanawiając się w co ich ubiorę.
-To na dziś wasza stylistka Monic. Skompletuje dla was stroje oraz będzie odpowiedzialna za całą sesje.
Mój wzrok na chwilę spotkał się ze wzrokiem Styles’a. Nie dałam mu tej satysfakcji, że jego obecność tu w ogóle mnie rusza. Jednak on nie omieszkał mi przypomnieć smaku jego ust, kiedy przetarł palcami po dolnej wardze. Opanuj się Moo, to tylko facet z którym się przespałaś.
-Myślę, że sobie z nimi poradzisz. –skierowała się do mnie.
-Pewnie. –powiedziałam obojętnie.
Przestałam przyglądać się Harry’emu i odwróciłam się do brunetki, pytając się czy mam ich ubrać według własnego uznania, czy stylu chłopaków. Chwilę z nią porozmawiałam, dowiadując się szczegółów.
-Dobra. –zwróciłam się do chłopaków, podchodząc do nich i zakładając ręce na piersi – Każdy podchodzi do mnie na wezwanie. –powiedziałam poważnie - Zacznijmy już. Niall.
To, że są tu nic nie zmienia. Wykonam swoją robotą i spadam stąd.
Odwróciłam się i podeszłam do wieszaka, gdzie wisiały ubrania, które miałam użyć. Styl Horan’a jest prosty, a zważając na gotową scenerie skateparku postawiłam na jeansowe spodnie ¾ i biały luźny t-shirt. Następny był Louis. Jemu podałam jeansową koszulę, białą bluzkę z nadrukiem i spodnie troszkę ciemniejsze niż koszula. Liam’owi dobrałam jeansowe spodnie, z troszkę niższym krokiem, białą bokserkę oraz czerwoną koszulę, którą kazałam mu zawiązać w pasie. Dla Zayn’a postanowiłam wybrać czarną luźną bokserkę i ¾ spodnie, podobne do Niall’a, jednak były bardziej przetarte.
-Harry! –krzyknęłam, nie odrywając wzroku od kompletu, który mu przygotowałam.
Poczułam dłoń na mojej tali, a jego usta znalazły się przy moim uchu.
-Lubię jak krzyczysz moje imię. –szepnął, ja poczułam jak dreszcze przechodzą przez moje ciało.
Starałam się tego nie pokazać i stać się obojętną. Zaczerpnęłam powietrza, ale kiedy poczułam zapach jego perfum nogi nagle chciały mi się ugiąć. Nie pozwoliłam im na to.
-Mhm. Okay. –mruknęłam i odsunęłam się od chłopaka, odwracając się do niego przodem.
Na twarzy miał ten swój zadziorny uśmieszek ukazujący diabelskie dołeczki. Niech Cię szlak trafi, Styles.
Podałam mu zestaw i kazałam iść się przebrać. W czasie kiedy się ubierał, sprawdziłam resztę jak wygląda. Louis’owi podwinęłam nogawki, Liam’owi poprawiłam koszulę, mulatowi jeszcze bardziej podarłam dół spodni. Wtedy nagle dołączyła do mnie wizażystka Lou Teasdale. Jest ich stylistką, więc ona zrobi im fryzury. Uzgodniłam z nim jak to widzę, a ona rozpakowała swój sprzęt. Obejrzałam się zastanawiając się, czy Styles już wyszedł. W końcu, na sobie miał już ciemnie spodnie, wytarte na kolanach oraz czarną bokserkę z nadrukiem. Przegryzłam wargę widząc jego umięśnione ramiona z tatuażami. Zacisnęłam ręce na materiale, który odcięłam Zayn’owi ze spodni i szybko odwróciłam wzrok starając się czymś zająć. Podeszłam do Louise, która właśnie zabierała się za Tomlinsona. Zanim jednak zaczęła powiedziałam Louis’owi jak widziałabym jego fryzurę. Kazałam blondynce, jakoś to ogarnąć i wyszłam z garderoby kierując się do studia. Podbiegła do mnie Meg z CV fotografa, którego dostałam. Chciałam wiedzieć, jakie wcześniej wykonywał sesje, dla kogo itd. Przeczytałam całe, że już wcześniej brał udział w sesjach dla Vogue. Oddałam, dziękując, po czym kazałam jej iść i spisać marki ciuchów, jakie dałam chłopakom. Kiwnęła głową i zniknęła w garderobie, a ja weszłam do studia. Przywitałam się z fotografem, od razu opowiadając jak widzę całą te sesję.


Kiedy chłopacy byli gotowi, przyszli do studia przyglądając się scenografii.
-Najpierw będziecie pojedynczo fotografowani. –złapałam za deskorolkę, która była w dodatkach do wykorzystania.- Malik, ty pierwszy. –podszedł do mnie, a ja podałam mu deskę.
-Co ja mam robić?- spytał stając przed kamerą.
-Najpierw przejedź się parę razy. Rób to co zwykle robisz z deską. –machałam ręką tłumacząc mu -Ma być naturalnie.
Zaczął robić swoje, a fotograf robił zdjęcia. Przyglądałam się ekranu komputera, gdzie od razu z aparatu lądowały tutaj. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Zayn’a. Odsunęłam się od biurka i złapałam za inny aparat, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem fotografa.
-Zeeyneee, pokaż ząbki. –powiedziałam słodko, uśmiechając się.
Mulat zaśmiał się, a ja robiłam mu zdjęcia z różnych perspektyw. Spojrzałam na fotografa, który uważnie mi się przyglądał i kazałam mu kontynuować pracę, a na mnie nie zwracać uwagi. I tak robiłam z każdym następnym. Rozśmieszałam ich i robiłam zdjęcia z różnych stron. Nie zapomniałam o gapiącym się na mnie Harry’m, więc często wypinałam bardziej tyłek. Boże, jak łatwo w tych czasach zadowolić oczy chłopakowi. Machniemy parę razy biodrami, pokażemy cycki i są już w siódmym niebie.
Wokół mnie nagle zauważyłam gościa z kamerą. Poinformowano mnie, że zbierają materiały do filmu. Zgodziłam się, pod warunkiem, że nie będą mi wchodzić w drogę. Nie znoszę jak ktoś mi przeszkadza.
Najłatwiej było mi rozśmieszyć Niall’a. Jedna głupia poza i śmiał się w niebogłosy. Nudna sesja, zamieniła się w żywą, pełną śmiechu zabawę. Podczas robienia zdjęć Louis’owi. Zauważyłam, że chłopcy grają w kosza. Zastanowiłam się chwilę i zawołałam chłopaków.
-Louis, oddaj deskę. –podeszłam do niego i zabrałam deskorolkę, odkładając ją poza planem.- Liam i Niall, weźcie piłkę i zagrajcie z Louisem. –wskazałam na bruneta.
Kiwnęli głową i zrobili to o co poprosiłam. Zrobiłam kila setek zdjęć i później dołączyła reszta, bawiąc się jak dzieci.
Ogłosiłam przerwę dla mnie i dla nich przed kolejnymi zdjęciami już nie tak żywymi. Niech ochłoną, a wizażyści poprawią im włosy itp. Z butelką wody poszłam do garderoby i wyciągnęłam telefon, przeglądając wiadomości, a później skrzynkę mailową, która pękała w szwach. Będę musiała je przejrzeć w biurze. Wzięłam łyka wody, by chłodna ciecz ochłodziła trochę moje ciało. W studiu robiło się coraz cieplej i trudno było to znieść, kiedy się jest w ciągłym ruchu. Odłożyłam telefon do torebki i otarłam ręką czoło, na którym pojawiły się małe kropelki potu. Zostałam nagle i brutalnie pociągnięta do pokoju, obok garderoby. Nic tu nie było, stał pusty i też nie miał dobrego oświetlenia. Myślałam, że przez tak gwałtowny ruch wylałam wodę, ale nic takiego się nie stało. Jedynie trochę kropelek spadło na moją skórę dłoni. Chciałam się wyrwać z łapsk Harry’ego, ale mocniej przydusił mnie do ściany za mną.
-Nie ładnie tak, panno Blue. Pani zachowanie jest karygodne. –mruknął tym swoim podniecającym głosem tuż przy mojej twarzy.
Czułam jego oddech odbija się od mojego policzka. Spojrzałam na jego zielone oczy, przyjmując obojętny wyraz twarzy.
-A co ja takiego robię, panie Styles? – uniosłam brwi, jednak nie dałam mu szansy na odpowiedz. – Możemy wrócić do pracy. No chyba, że tak pana boli, że nie jesteś w stanie ustać.- powiedziałam i przyglądałam się jak jego brwi się marszczą.
-Ale nic mnie nie boli.-stwierdził pewnie.
-A chcesz, żeby bolało?
Podniosłam kolano, jednak tylko dając mu do zrozumienia o co mi chodzi. Momentalnie się odsunął ode mnie. Uśmiechnęłam się zadziornie i wyszłam z pomieszczenia.

Kazałam im się ustawić do spokojnego zdjęcia, a ja na usiadałam na krześle. Niech teraz fotograf się bardziej wykaże. Przeglądałam już zrobione zdjęcia, gdy nagle poczułam dłonie na moich ramionach. Odwróciłam głowę i zauważyłam Matthew’a. Uśmiechnęłam się, gdy przywitał się ze mną całusem w policzek.
-Świetne zdjęcia. –wskazał na ekran.
-Te robiłam ja. – pokazałam poszczególne fotografie. – A te Adam, fotograf.
-Z każdym dniem odkrywam więcej twoich talentów. Szyjesz, projektujesz, stylizujesz, tańczysz, robisz świetne zdjęcia. –zaczął wymieniać na palcach, kiedy ja cicho chichotałam patrząc na niego. – Jestem szczęściarzem mając Ciebie u mojego boku.
-Przestaniesz mi słodzić. – zaśmiałam się, waląc dłonią w jego ramię. 
Wiedział, że nie lubię, kiedy to robi, ale zawsze musiał mnie tym denerwować.
-Może jeszcze powiesz mi, że śpiewasz?
-Z tym to u mnie raczej krucho – odpowiedziałam. Wstałam z krzesła podchodząc do chłopaków.- Okay, na dziś to koniec. Dziękujemy za współpracę. Ciuchy są dla was, chłopcy. –uśmiechnęłam się i wzięłam fotografa pod rękę, by przejrzeć zdjęcia.Cieszyłam się, że na dziś to koniec i będę jak najdalej od bruneta o zielonych oczach.
-Moni! –odwróciłam głowę, słysząc głos Liam'a. Zmarszczyłam brwi, kiedy machał do mnie ręką, bym do nich podeszła. –Chcemy Cię prosić o zdjęcie na naszą stronę.
Zgodziłam się i ustawiłam się pomiędzy Niall’em, a Louis’em tłumacząc się, że nie czuję się wtedy taka niska. Wszyscy się zaśmiali. Cyknęli nam fotkę, a chłopacy podziękowali za miło spędzony czas.
-Twoja dzisiejsza praca jest niesamowita. – usłyszałam rozradowany głos pani naczelnej, kiedy do niej podchodziłam. – Wykorzystam te zdjęcia bardzo dobrze i myślę, że będę Cię częściej wypożyczać na takie sesje.
Cholera, była bym w siódmym niebie pracując jednocześnie dla Matthew’a oraz dla magazynu Vogue. Problem był by ze szkołą, ale ostatnio myślę o uczeniu się domu i kiedy będę miała na to czas. Ciężko rano wstawać o 6 iść do szkoły, później od razu po niej do Matthew’a do pracy, a jak jeszcze dojdą kolejne oferty, ja się nie rozdwoję. Często wyjeżdżam i mam problemy z nadrobieniem materiału.
Poczułam wibracje w kieszeni, wyciągnęłam smartfona.

Nieznany numer:
Czekam na Ciebie przed studiem. – H x

Zmarszczyłam brwi, odczytując wiadomość.
-Przykro mi, ale ona jest moja. –zaśmiał się Matt, a ja gwałtownie podniosłam głowę, patrząc na niego.- A i chciałbym Cię poprosić, byś pojechała do firmy przypilnować krawcowe i wypełnić kilka papierów.
Kiwnęłam głową, odpowiadając, że się tym zajmę. Weszłam do garderoby, zabierając torebkę i żegnając się z Lou. Pomachała mi, a ja ruszyłam z do wyjścia. Przeszukiwałam torbę, szukając kluczy do auta. Wychodząc z budynku, wpadłam na kogoś wysokiego. Zadarłam głowę w górę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Styles’a. A czyli ‘H’ jest od Harry’ego. Brawo, Blue chyba dziś za dużo spędzałaś czas z chłopakami. Nie myślisz logicznie.
Przewróciłam teatralnie oczami i minęłam chłopaka, kontynuując przeszukiwanie torebki idąc na parking.
-Kolejne przypadkowe spotkanie. Może to przeznaczenie? –słyszałam jak drepcze za mną.
Znalazłam w końcu klucze, poprawiłam torebkę na ramieniu.
-Nie wieżę w przeznaczenia. –prychnęłam pod nosem.
Wyciągnęłam rękę odblokowując auto. Moja BMK’a wydała charakterystyczny dźwięk, migając światłami. Chłopak, złapał mnie za nadgarstek, odwracając i przyciągając do siebie.
-Może Cię to zdziwi, ale ja wierze. –uśmiechnął się zadziornie i pochylał się w moją stronę, mrużąc oczy.
O nie! Nie w miejscu publicznym. Odsunęłam go od siebie i wyszarpnęłam nadgarstek z jego uścisku. Podeszłam do auta, od razu do niego wchodząc. Sięgnęłam za pas, gdy Harry nie dawał za wygraną i zapukał w szybę. Westchnęłam i opuściłam szybę. Pochylił się, by móc na mnie patrzeć.
-Wiesz, nawet jestem zachwycony naszym kolejnym spotkaniem. –spojrzałam na niego, zdziwiona jego słowami.
Jakie kolejne spotkanie?! Nie mam zamiaru się z nim więcej spotykać. To był tyko przygodny sex, to nic nie znaczyło.
-O czym ty mówisz?
-Przyjadę do Ciebie do domu jak skończysz pracę. –pochylił się nad de mną i złączył nasze usta.
Nie potrafiłam tego nie odwzajemnić. Cholera, jego pocałunki były niesamowite. Chciałam więcej, wiec położyłam dłoń na jego policzku, pogłębiając go. Po chwili odsunął się z zadziornym uśmiechem. Byłam lekko oszołomiona i nie potrafiłam logicznie w tym momencie myśleć.
-Widzimy się wieczorem, księżniczko. –mrugnął jednym okiem i odsunął się od auta.
Patrzyłam jeszcze chwilę jak podchodzi do jakiegoś busa i do niego wsiada.
Moni, cholero! Usłyszałam głos w mojej głowie. Tracisz kontrolę! Jeszcze godzinę temu opierałam się jego urokowi, a teraz tak łatwo się poddałam. Co ze mną nie tak? Może jestem przemęczona? Tak to chyba to. Przekręciłam szybko kluczyk, odpalając samochód.
To, że dojechałam do firmy cała i nie spowodowałam wypadku to jakiś cud. Ręce mi się trzęsły, nogi miałam jak z waty. Jebany, Styles.
-Meg, zrób mi melisy oraz przynieść mi papiery z biura Matt’a.
Kiwnęła głową, a ja zniknęłam w swoim biurze. Usiadłam na fotelu od razu chowając twarz w dłoniach. Klęłam na czym świat stoi. Przez dwa lata starałam się, by żaden chłopak nie zamieszał mi w głowie. Praca jest dla minie bardzo ważna, nie mogę sobie teraz pozwolić na zaniechanie jej przez to, że się zakochałam. O nie. Nie! Nie zakochałam się to na pewno. Miałam nad tym wszystkim kontrolę, ale ją straciłam kiedy tylko na horyzoncie pojawiły się te piekielnie sexowne dołeczki. Do pokoju weszła z asystentka, kładąc na biurku herbatę oraz papiery. Podniosłam głowę, uśmiechając się do niej w podzięce.
-Wszystko w porządku? – spytała marszcząc brwi i uważnie się mi się przyglądając.
-Nie, ale spokojnie. Poradzę sobie. –upiłam łyka ciepłej herbaty.
Dała ukojenie mojemu gardłu oraz powoli też uspokajało moje skołatane myśli. Kazałam jej iść do krawcowych i sprawdzić jak idą postępy. Kiwnęła głową i wyszła z biura, a ja zaczęłam przeglądać papiery.





Wieczorem, kiedy wróciłam do domu oraz po pysznej kolacji, postanowiłam wziąć długą odprężającą kąpiel. Cały czas zakrzątałam sobie myśli jak Styles trafi do mnie, przecież nie prosił o adres. Nawet jakby to zrobił, to bym mu nie podała. On chyba oszalał.
Kiedy wanna już była pełna, a ja owinięta tylko ręcznikiem, nagle zadzwonił dzwonek. Serce zabiło mi jak młotem pneumatycznym. Bałam się iść otworzyć te drzwi. A co jeśli to On? Chwila, od kiedy ja mam obawy przed facetem? Szlak, wszystko się zmieniło. Nie poznaje już siebie. Zawsze byłam chętna do sexu, ale on zmienia wszystko. Chciałam znów poczuć jego wargi na moich ustach, szyi, ramionach, piersiach, ale miałam obawę, że przez to pójdzie o jeden krok za daleko. Nigdy nie przespałam się z nikim dwa razy. I nagle mam zrobić wyjątek, bo Styles nie panuje nad popędem? Walczyłam sama ze sobą teraz. Chce i nie chce jednocześnie.
Przytrzymałam ręcznik idąc do drzwi. Otworzyłam je, a zimnie wieczorne powietrze dmuchnęło we mnie powodując gęsią skórkę.
Najczarniejsze scenariusze się sprawdziły. Stał przed de mną, przyglądając się mojemu pół nagiemu ciału z przegryzioną wargą. Oparłam większość ciężaru ciała, na jedną nogę i przytrzymując ręką ręcznik, czekając na ruch chłopaka bym mogła go szybko spławić.
-Perfekcyjnie, mniej do ściągania. –uśmiechnął się w ten swój zadziorny sposób.
Wszedł do domu, zamykając trzaskiem za sobą drzwi, odruchowo zrobiłam krok w tył. Złapał za mój kark i brutalnie naparł na moje usta. Pocałunki były niechlujne, jednak oddawałam każdy. Mruknęłam, kiedy przycisnął mnie do zimnej ściany. Jego dłonie oparły się po obu stronach mojej głowy, a dobrze zbudowana sylwetka z całej siły naciskała na moją drobną.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam?- spytałam kiedy odsunął się, by zacząć całować moją szyję.
Przymknęłam oczy rozkoszując się przyjemną pieszczotą. I tak właśnie Moni Blue szybko się poddaje. Chciałam się wziąć w garść i odepchnąć go, ale zabrakło mi na to sił, a podniecenie znów wzięło górę.
-Jestem Styles, maleńka. –szepnął mi do ucha, lekko je przegryzając.
To nie była odpowiedź na moje pytanie, ale nie mogłam się skupić, kiedy jego usta całują moje czułe miejsce tuż za uchem. Jęknęłam cicho i poczułam jak nogi miękną mi w kolanach. Włożyłam dłonie pod jego koszulkę, czując pod puszkami palców jego umięśniony brzuch. Chciałam się mu bardziej przyjrzeć, więc złapałam za dół koszulki i podciągnęłam w górę, zdejmując ją z niego. Nie puściłam materiału, trzymając ją w jednej ręce, a drugą przejechałam po jego piersi do brzucha. Przegryzłam wargę na przyjemny widok.
Przerzuciłam koszulkę przez jego szyję, ciągnąc za końce materiałów, zmuszając by się pochylił.
-Chodź za mną. –szepnęłam mu w usta, muskając je lekko.
Puściłam bluzkę i ruszyłam w stronę sypialni. Czułam jak jego wzrok wędruje po całym moim ciele. Podeszłam do drzwi od pokoju, odwróciłam się do nich tyłem, łapiąc go za rękę przyciągając do siebie i jednocześnie łącząc usta. Pchnęłam drzwi i weszliśmy do środka. Dziś zabawimy się inaczej. Oderwałam się od niego i zmusiłam, by usiadł na łóżku. Ja za to usiadłam na nim okrakiem.
-Mój dom, moje zasady. –uśmiechnęłam się zadziornie.
Jego usta również wygięły się w uśmiech oraz śmiesznie zamruczał. Przypomniało mi to naszą przygodę w Nowym Yorku, wtedy też tak zrobił. Poczułam coś dziwnego w brzuchu, czego dawno nie doświadczyłam. Przyglądałam się jego twarzy z uczuciem strachu. Cholera jasna, co ja wyprawiam? Wstałam szybko z jego kolan, odchodząc kilka kroków do tyłu.
-Nie... Ja-a, ja nie mogę. - jąkałam się, widząc jak marszczy brwi, przyglądając się mojemu dziwnemu zachowaniu.
Ja po prostu nie mogę tego zrobić. Pokręciłam głową, czując jak łzy zbierają mi się w kącikach oczu. Szybko spuściłam ją w dół i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz. On nie może mnie zobaczyć w takim stanie. Nie kiedy płacze. Oparłam się plecami o drewnianą powłokę i sunęłam się po nich, siadając na zimnych kafelkach.
Co ja w ogóle sobie myślałam, kiedy tu go wpuszczałam? A no tak, o niczym rozsądnym. Jedynie o jego ciepłych ustach na moich i nagim torsie pokrytym tatuażami. Kretynka ze mnie. Za łatwo ulegam i muszę na tym popracować. Zapiszę się do psychologa, czy coś. Nie wiem. Podparłam głowę dłońmi, po czym przeczesałam palcami włosy, ciągnąc je. Co teraz? Spojrzałam na drzwi, za których brunet próbował się dostać ciągnąc za klamkę i waląc dłonią w drewno. Dałam mu nadzieje i jeszcze zaniepokoiłam moim zachowaniem. Nie wyjdzie stąd do póki nie dowie się czemu tak zrobiłam. Może poczekam, aż się znudzi i sobie pójdzie? Lecz za nim się to stanie, ja chyba nabawię się choroby. Jestem w samym ręczniku i siedzę na zimnych kafelkach. Boję się konfrontacji z nim, tłumaczenia sytuacji z przed chwili. Lecz im dłużej zwlekam, walenie drzwi staje się mocniejsze. Wstałam z ziemi i wyciągnęłam rękę po klamkę. Zawahałam się przez chwilę i spojrzałam na małe okienko, które było z wypukłościami i nie umożliwiało zobaczyć idealnie co działo się po drugiej stronie. Widziałam jedynie jego kontur.
-Moni, proszę. Wpuść mnie. - powiedział zmartwiony i zauważyłam jak opiera czoło o drzwi.
Walenie ustało, jak i jego krzyki. Zaczerpnęłam spory chust powietrza, a w głowie powtarzałam sobie, że dam radę, chcąc dodać sobie odwagi. Choć w środku trzęsłam się ze strachu. Odkluczyłam drzwi i pociągnęłam za klamkę, nie potrafiąc na niego spojrzeć.


________________________________________________________________________________

Waliłem w te drzwi od 10 minut, a brunetka nadal nie otwierała. Z każdą minutą moje zmartwienie wzrastało. Po tym jak z przerażeniem wstała z moich kolan i uciekła do łazienki, strasznie się zaniepokoiłem. Czy zrobiłem coś nie tak? Nie chciałem jej urazić, czy skrzywdzić. Może zbytnio naciskałem? Choć na początku okazywała zainteresowanie. Więc co się stało?
Oparłem się czołem o drzwi, wzdychając, bo dziewczyna nadal nie otwierała. Powoli traciłem nadzieje, że w ogóle otworzy. Pewnie czeka, aż odpuszczę i pójdę do domu. Może jedynie pomarzyć. Nie wyjdę stąd dopóki mi nie odpowie na to co się stało.
Usłyszałem charakterystyczny dźwięk odkluczanych drzwi, więc odsunąłem się, patrząc jak klamka ugina się, a po chwili za drewnianej powłoki pojawiła się Moni ze spuszczoną głową. Podszedłem do niej, łapiąc jej podbródek między kciuk, a palec wskazujący podnosząc go, aby spojrzała na mnie. Miała delikatnie zaczerwienione oczy, a policzki nadal mokre.
-Przepraszam, -szepnęła zachrypniętym głosem.- ale nie mogę tego zrobić. -kiwnęła lekko głową na boki i spuściła wzrok.
-Ej, spokojnie. - złapałem jej twarz w dłonie, sprawiając by ponownie nie opuszczała głowy. - Skoro nie chcesz, nie będę Cię zmuszać. - otarłem kciukami jej mokre ślady.
Na jej twarzy pojawił się jej delikatny uśmiech wdzięczności. Odwzajemniłem gest rozglądając się po łazience. Zauważyłem, że wanna jest wypełniona po brzegi. W myślach wyobraziłem sobie brunetkę zanurzoną w niej, jak gąbką myje swoje długie opalone nogi. Miło było gdyby to nie działo się jedynie w mojej wyobraźni. Podszedłem do wanny i usiadłem na jej brzegu, zanurzając dłoń w wodzie. Już trochę ostygła, szkoda.
-Chyba przerwałem w kąpieli. - zaśmiałem się i spojrzałem na Moni.- Może jednak wrócisz do przerwanej czynności, jakby mnie tu nie było?
Pokręciła głową ukazując rozbawienie, zaczesując włosy za ucho. Rozbawiłem ją, to dobrze. Podeszła do mnie, kładąc drobne dłonie na moich ramionach.
-Powiedz po prostu, że chcesz zobaczyć mnie nago. - przekręciła głowę, przyglądając mi się uważniej.
Położyłem dłonie na jej biodrach, przysuwając ją bliżej i ustawiając między nogami.
Oczywiście, że chciałem, po to tu w końcu przyjechałem. Na jej twarzy znów pojawił się uśmiech, którego muszę przyznać, że mi się podoba. Jest uroczy, a potrafi być też diabelski.
-Złapany na gorącym uczynku. - razem się zaśmialiśmy, a ja poczułem jak jej palce wplątują się w moje włosy.
Przechyliłem głowę, pozwalając jej na kontynuowanie przyjemnej pieszczoty. Przymknąłem oczy rozkoszując się miłym uczuciem. Jej palce zaczęły drapać mnie w skórę, przez co zamruczałem.
-Kotek mruczy. - podniosłem powieki, przyglądając się rozbawionej twarzy brunetki. - Przy każdej dziewczynie tak robisz?
Zamyśliłem się nad odpowiedzią, przysuwając ją bliżej siebie i chyba po raz pierwszy, zadzierając głowę, by spojrzeć na twarz jakiejkolwiek dziewczyny. Zwykle to one musiały to robić z powodu mojego wzrostu.
-Możesz czuć się zaszczycona, bo nie. -uśmiechnąłem się szerzej.
-O rzeczywiście, taka się czuje. -zachichotała opierając się o mnie.
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć poczułem jak nagle smykam się z wanny. Dokładnie w kilka sekund wylądowałem w letniej wodzie, ciągnąc za sobą dziewczynę, która pisnęła od mojego gwałtownego szarpnięcia za jej ciało. Woda chlusnęła i rozlała się poza wannę, mocząc moje spodnie oraz ręcznik brunetki. Starałem się tak wylądować, by nie uderzyć głową o brzeg oraz by to samo nie stało się z Moni. Na szczęście tego unikliśmy. Spojrzałem na brunetkę, końcówki jej włosów się pomoczyły i przykleiły do policzków. Spojrzała na mnie i chyba w końcu dotarła do niej wiadomość co się stało i zaczęła chichotać. Sam poszedłem w jej ślady. Kiedy chwilę po tym uspokoiliśmy się, zgarnąłem jej kosmyki za ucho, odsłaniając bardziej jej błękitne tęczówki, które wpatrywały się we mnie. Pogładziłem opuszkami palców jej zaróżowiały policzek. Moni nagle się poprawiła siadając na mnie okrakiem i przysuwając swoją twarz do mojej.
-Fajtłapa z Ciebie. -uśmiechnęła się i smyrnęła noskiem o mój.
-Ja?- uniosłem brwi, na co zaśmiała się.
Przytaknęła, zagryzając dolną wargę. Zbliżyłem twarz do jej, mając ochotę sam zrobić to z jej ustami. Chwyciłem delikatnie w zęby jej wargę, ciągnąc w swoją stronę. Wymsknęło jej się ciche jęknięcie, na co ja połączyłem nasze usta. Znów czując to przyjemnie ciepło jej ust na swoich, pogłębiałem z każdą chwilą. Jednak ona wykorzystała moją chwilę, kiedy byłem całkowicie pochłonięty pocałunkiem, opierając się rękami o mój tors i pchając w dół, dzięki czemu zsunąłem się niżej, zanurzając w wodzie. Szybko zareagowałem wydostając się na powierzchnie zaczerpując powietrza. Zgarnąłem włosy na boki, by spojrzeć na nią ze złością w oczach, na co jej chichot ustał i próbowała wyjść z wanny. Nie pozwoliłem jej jednak na to, łapiąc w biodrach i okręcając nas tak, że znalazłem się na górze. Pisnęła, ale jednak nadal uśmiech nie schodził z jej twarzy.
-Puść mnie. -powiedziała przez śmiech.
Wierciła się, przez co ręcznik powoli zsuwał się z jej piersi. Nie pogardziłbym, gdyby rzeczywiście to zrobił. Przytrzymałem ją mocno, znów zbliżając nasze twarze. Jej nos delikatnie stykał się z moim, a jej słodki oddech odbijał się od moich ust. Wzrok błądził po mojej twarzy, przez co przestała się szamotać.
-Zapłacisz za to, Blue. - powiedziałem z udawaną złością.
Zlękła się, czy nie? Nadal uważnie obserwowała moją twarz. Poprawiła się, starając się odsunąć, ale nie wyszło jej, ponieważ przez przypadek musnęła moje usta. Wróciła na poprzednią pozycję, chcąc uniknąć ponownego zbliżenia. Uśmiechnąłem się.
-Jesteś głupi. -odpowiedziała i lekko chlapnęła w moją stronę wodą.
-A jednak na to lecisz. -zaśmialiśmy się, a ja postanowiłem wyjść z wany, ponieważ spodnie były przemoczone już do reszty i nie wiem czy dam radę je ściągnąć.
Brunetka wyszła za mną, wyciągając z szafki stojącej w kącie ręcznik, a jeden od razu rzuciła mi. Swój zmieniła i zawiesiła na brzegu wanny, którą wcześniej opróżniła. Kiedy zostawiła mnie samą zdjąłem mokre ubrania, wycierając się i owijając ręcznik wokół bioder.

Leżałem na łóżku i przyglądałem się brunetce, która smarowała ciało jakimś balsamem.
-Jakie jutro masz plany? –spytałem.
Może udałoby mi się spędzić z nią więcej czasu. Zabrać na jakiś wypad, ale jeszcze nie wiem gdzie. Nie chciałbym by łazili za nami paparazzi. Zapewne ona również. Były by później spekulacje, że chodzimy czy coś. I tak już pewnie są po tym jak kazałem jej usiąść na moich kolanach u Alan’a lub dzisiejsze zdjęcie po sesji na naszej stronie. Przyznać muszę, że spędza się z nią miło czas. Tak na luzie, z miłą rozmową jakbyśmy się znali od dawna.
Spojrzała na mnie smarując swoją prawą nogę unosząc ją w górę.
-Jutro sobota.-stwierdziła wzdychając. – Pracę zaczynam o 16, ale do tego czasu muszę przepisać lekcje i nauczyć się na sprawdzian z materiałoznawstwa. –wróciła wzrokiem do czynności.
Patrzyłem jak jej dłonie rozsmarowują krem po jej łydce i udzie. Aż nabrałem ochoty sam to zrobić, by poczuć pod opuszkami palców jej rozgrzaną skórę.
-Jak sobie radzisz łącząc pracę i wyjazdy ze szkołą?- zaciekawiło mnie to, gdyż często widać, że jeździ do Nowego Yorku lub Włoch na pokazy itp. Myślałem, że ma nauczanie indywidualne, ale jednak się myliłem.
-Jest ciężko, ale sobie radzę. –odłożyła krem skąd go wzięła.
Wstała i poszła do innych drzwi obok łazienki. Pewnie garderoba. Leżałem chwilę w ciszy, czekając na dziewczynę. Włożyłem ręce pod głowę i gapiłem się w sufit. Nie wydawało się by mówiła to pewnie. Coś się musi dziać, że dziewczyna chciała po porostu zlekceważyć i o tym nie wspominać.
Wróciła ubrana w różowe spodenki i białą koszulkę. Wspięła się na łóżko, wchodząc pod pościel.
-Czemu się ubrałaś? –jęknąłem niezadowolony, obejmując ją w pasie i przytulając do siebie. – Wolę Cię bez nich. – włożyłem dłoń w jej spodenki, łapiąc za jej pośladek.
Mruknęła cicho i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Nie mogłem się powstrzymać od ucałowana jej czubka głowy.
-Na to sobie trzeba zasłużyć, panie Styles. –wzięła wyciągnęła moją dłoń z jej spodenek, na co prychnąłem pod nosem.
Okręciła się, kładąc większą częścią ciała na mnie. Objąłem ją, za co ona objęła moją szyję mocniej przyciskając do mojego ciała. Wygląda to jakby koala się do mnie przytuliła. Jednak nie miałem serca cokolwiek na ten temat mówić. Było całkiem wygodnie, nie jest wcale ciężka, więc ze spokojem może sobie tak leżeć. Poczułem na szyi jej spokojny oddech. Miała zamknięte powieki i lekko uchylone usta. Słodko spała. Musnąłem delikatnie jej wargę i oparłem czołem o jej. Przypatrywałem się jej obliczu póki sam nie zasnąłem.


Rano obudziła mnie melodia dochodząca za drzwi. Mruknąłem niezadowolony i przekręciłem się na brzuch chcąc spać dalej. Zdziwiłem się, kiedy moja pościel nie pachniała jak zwykle miętą, tylko brzoskwinią. Otwarłem oczy i wtedy uświadomiłem sobie, że jestem u Blue. Przetarłem oczy, ziewając i podnosząc się na łokciach. Obejrzałem się, ale w łóżku już nie było dziewczyny. Myślałem, że obudzę się pierwszy i wyjdę jak zwykle zostawiając liścik. Dziś mi się nie udało. Wstałem z łóżka, idąc następnie do łazienki po wyschnięte spodnie i bokserki. Założyłem je szybko, wracając do pokoju. Teraz gdzie jest bluzka i pasek? Rozejrzałem się po pokoju, gdy nagle mój wzrok zatrzymał się na ścianie gdzie stało burko. Zawalone było papierami i zeszytami. Podszedłem bliżej, kiedy zauważyłem jeden projekt. Nigdy nie widziałem jej prac, więc zaciekawiony wziąłem kilka kartek w ręce przyglądając się uważnie. Jest naprawdę świetna. Takiej pasji do tego co robi jeszcze nie widziałem. Przykładem tego jest jeszcze ta sesja wczorajsza. Leżały tu nie tylko projekty sukienek i postaci, ale i również różne rysunki przedstawiające zwierzęta, chyba wilki oraz martwe natury. Co mnie zdziwiło, ale przyznać muszę wychodziło jej to świetnie. Podniosłem wzrok, a na tablicę korkową i zauważyłem zdjęcia. Sięgnąłem po jedno na którym była wraz z blondynką oraz brunetką, gdzie we trójkę siedzą chyba na pniu. Pewnie zdjęcie z ogniska. Obróciłem je do tyłu sprawdzając czy jest opis. I był.


‘Dorota, ja i Suzi. Wakacyjne ognisko. 2010’


Zdjęcie było robione 4 lata temu. Spojrzałem na Moni, która rzeczywiście wyglądała inaczej niż teraz. Miała prostą grzywkę i znacznie krótsze włosy. Nawet uśmiech się zmienił. Widziałem jej uśmiech wiele razy jednak żaden nie był wstanie równać się z tym na zdjęciu. Westchnąłem cicho i odłożyłem zdjęcie na to samo miejsce. Przyjrzałem się jeszcze innym fotografią. Na jednym była z rodzicami i rodzeństwem, na innym z kuzynostwem. Później było zdjęcie z tym Williamson’em dla którego pracuje i jakąś modelką.
Usłyszałem trzask zamykanych drzwi, więc wróciłem do szukania paska i bluzki. Znalazłem je pod łóżkiem. Szybko założyłem i wyszedłem z pokoju. Nie wiem gdzie jest kuchnia, bo wczoraj i tak było ciemno by cokolwiek zauważyć oraz szedłem za nią, bardziej skupiony na jej nogach, niż na tym co mnie otacza. Skręciłem w prawo, jak się okazało prawidłowo, bo wszedłem do jadalni, a ona była połączona z kuchnią. Dziewczyna już tu była, ubrana w luźną białą sukienkę. Szykowała śniadanie, nucąc sobie piosenkę pod noskiem, która aktualnie leciała w radiu. Akurat puścili Katy Perry – Dark Horse. Oparłem się o framugę, przyglądając się jak zaczyna tańczyć w rytm. Uśmiechnąłem się pod nosem, pochłaniając jej każdy ruch bioder.

____________________________________________________________________________


Robiąc kanapki w radiu leciała moja ulubiona piosenka. Nie mogłam się powstrzymać od zatańczenia. Biodra same zaczęły ruszać się w rytm. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam się okręcać, kiedy coś mignęło mi przed oczami, zatrzymałam się gwałtownie. Lekko zdyszana po tańcu, patrzyłam jak Harry stoi oparty o framugę i przygląda mi się z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Przejechałam palcami po policzku, odgarniając jednocześnie włosy.


-Długo tu stoisz?- poczułam się zawstydzona, że musiał oglądać moje wygibasy w kuchni.
-Chwilkę. –zacisnęłam ręce bardziej na nożu, który trzymałam, a serce zaczęło być szybciej przez tą jego chrypkę poranną.
Brzmi cholernie sexownie, a ja chyba zaczynam mieć do niej słabość. Czemu on ma większość cech przez które miękną mi kolana? To jest nie fair. Poranna chrypka, dołeczki, zielone oczy, jego perfumy i ten charakterek. Zawsze pewny siebie Styles. Nie spuszczałam z niego wzroku, kiedy podszedł do mnie i złączył nasze usta. I te jego pocałunki. Namiętne, a zarazem delikatne. I to różniło go od reszty, który tylko chcieli ostrego sexu. Świadczyło to o tym wczorajsze jego zachowanie. Zrozumiał mnie i nie zmuszał. Może powinnam mu dać spokój, przecież ja się nie chce wiązać. Nie miałabym dla niego czasu i pewnie mijalibyśmy się ze swoimi podróżami. Nie zniosłabym tego. Może i jestem suką wykorzystującą facetów tylko do przyjemności, kiedy tylko tego potrzebuje, ale i też mam serce.
-Co pysznego robisz? –spytał na co odwróciłam się do blatu i dokańczałam robienie kanapek.
-Bułeczki z szynką i pomidorem lub pomidor i ogórek. –uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy jego dobrze zbudowane ręce owinęły się wokół mojej tali, a głowa znalazła się na moim ramieniu.
Przyglądał się mojej pracy, nawet mi to nie przeszkadzało. A wręcz przeciwnie, było to miłe. Położyłam gotowe kanapki na talerzyk, chciałam się ruszyć, ale nie potrafiłam. Zaśmiałam się, prosząc by mnie puścił, jednak tego nie zrobił. Schował twarz w zagłębie mojej szyi. Pokręciłam rozbawiona głową, odkładając talerz by go nie stłuc, a kanapki by się nie zmarnowały. Złapałam za twarz Harry’ego i obróciłam się do niego przodem.
-Tygrysie, jest 11. Nie czas na spanie. –zachichotałam i potarłam nosem o jego nosek.
Jego oczy szybko się otwarły i wyglądał jakby zobaczył ducha. Chciałam się spytać o co chodzi, ale wyciągnął swój telefon. Skrzywił się, więc z ciekawości zerknęłam na ekranik. Nie odebrane połączenia i wiadomości.
I o tym właśnie mówiłam. Nie mielibyśmy dla siebie czasu. On z resztą chłopaków ma trasy, koncerty, sesje, wywiady, nagrania, a ja sama mam swoje ważne plany. To nie ma przyszłości, powinnam to zakończyć.
Odsunęłam się od niego, biorąc talerz i kładąc go na stole, gdzie stały już przygotowane nakrycia oraz szklanki z sokiem. Usiadłam przy nim i spojrzałam na chłopaka, który starał się szybko komuś odpisać. Westchnęłam i wzięłam pierwszą kanapkę.
I tak jak się spodziewałam, Harry wyszedł od razu kiedy skoczył grzebać w telefonie. Wziął jedną bułkę na drogę i zostawił mnie samą. Tak ma wyglądać moje życie? Ja tak nie chce. Straciłam nawet apetyt na jedzenie, więc posprzątałam i wzięłam się za naukę. Jednak nie dane było mi się skupić na jednej rzeczy. Ciągle rozmyślałam o nim i nie mogłam przestać.

Nie, ja się nie zakochałam!


Przez 3 dni nie rozmawiałam z Styles’em. To on się nie odezwał, ani razu. W sumie to i lepiej skupiłam się bardziej na pracy i szkole. Ledwo łącze koniec z końcem. Do szkoły przychodzę na 6, więc wstaje o 4, a w pracy siedzę czasami do 1 w nocy. Jest tyle pracy, a nie porozdzielam tego na innych pracowników firmy, bo chce mieć to zrobione po swojemu, by wszystko było idealnie i dopięte na ostatni guzik.
Złapałam za kolejny segregator, przeglądając projekty z 2011. Szukałam inspiracji w dziełach Matt’a. Jednak jak na złość nic mi nie wpadało do głowy. Nie znoszę uczucia pustki, ja muszę coś zaprojektować przecież! 
Nagle do biura otwarły się drzwi, a w nich stanął Matthew. Jego oczy przyglądały się jak leżę na ziemi wśród segregatorów i kartek.
-Moni, jest 23 ty nadal tutaj? – spytał zdziwiony.
Myślałam, że jest co najwyżej 21, ale jak najprawdopodobniej straciłam rachubę czasu. Nie czułam jednak zmęczenia, a ból z nie wygodniej wciąż przygarbionej pozycji. Prostując się od razu pożałowałam. Plecy strasznie zaczęły mnie boleć, na co się skrzywiłam.
-Do domu. –powiedział to groźnie i z pełną powagą. Chciałam się zaprzeczyć i wytłumaczyć się projektami, jednak jego kolejne słowa wstrząsnęły mną i byłam przerażona. – Marsz. Do. Domu. –wskazał na drzwi wyjściowe.
Wstałam z podłogi zbierając segregatory. Kazał mi je zostawić, bo sprzątaczka się tym zajmie. Podał mi kurtkę skórzaną i wyciągnął siłą z biura. Nigdy go takiego nie widziałam. Owszem wkurzał się na siebie, kiedy nie mógł czegoś zaprojektować lub na krawcowe, którym ciągle coś nie pasuje. Zawsze dla mnie był spokojny, opanowany. Jednak bez wdawania się z nim w kłótnie wykonałam jego prośbę i pojechałam do domu. Nie do końca chciałam tam wracać wiedząc, że stoi pusty. Zajrzałam do skrzynki na listy i zdziwiłam się, gdy wyciągnęłam z niej białą kopertę. Mało widziałam, więc szybko weszłam do domu, by go odczytać. Odłożyłam klucze do miseczki na komodzie, następnie przytrzymałam się jej, by zdjąć buty. Kiedy kurtka już była na miejscu, wzięłam list i poszłam z nim do kuchni. Zero adresata, czy nadawcy. Musiał to ktoś wrzucić do skrzynki, a na samą myśl, że ktoś, kogo ja nie znam, zna mój adres, ciarki mnie przeszły. Bałam się otworzyć ten list. Przegryzłam wargę i trzęsącymi się dłońmi powoli rozrywałam papier. Wyciągnęłam kartkę i rozwinęłam ją. Zmarszczyłam brwi widząc, że to wydruk z jakieś plotkarskiej strony internetowej. „Harry Styles i Moni Blue razem!” głosił nagłówek artykułu. Wstrzymałam momentalnie oddech. To się nie dzieje naprawdę.

„Przez godnie zaufania źródła wiemy, że ta para ma się ku sobie. Pierwsze spotkanie odbyło się u Alan Carr Show. Już wtedy Styles wziął ją na kolana i z uśmiechem się przyglądał. Widziano ich również razem na after party po Music Awards w Nowym Yorku, oraz jak później spotkali się w hotelu, gdzie była zameldowana projektantka. Przez pewien czas było spokojnie, zero spotkań gdyż członek zespołu miał kilka koncertów w NY, a Blue szybko wróciła do Londynu. Po paru tygodniach ich drogi znów się zeszły na sesji zdjęciowej, gdzie główną stylistką oraz nawet fotografem była Moni. Dopiero na następny dzień zauważono samochód Styles’a jak odjeżdża spod domu dziewczyny. Kręci nam się ostry romans. Jednak przez wielu Moni Blue jest uznawana za ‘zdobywczynie męskich serc’. Upoluje sobie jednego i wykorzystuje. Widywaną ją wcześniej z dwoma modelami oraz aktorem. Do kolekcji brakuje jej tylko muzyka. I znalazła zielonookiego bruneta, który najwidoczniej dał się złapać w jej sidła. Jak obstawiacie, długo przetrwa ten związek? Czy Blue się znudzi i pójdzie szukać kolejnej ofiary?”

Czytałam to wszystko z bólem w sercu, a łzy torowały sobie na moich policzkach drogę, spadając na podłogę. Tak mnie wszyscy postrzegają? „Zdobywczyni męskich serc”. Serio, nic lepszego nie mogli wymyślić? Zgniotłam papier w dłoni. To jakiś obłęd. Myślałam, że nikt nas nie widział, że uniknę afery z plotkami. Jednak nie było mi to dane. Może i dobrze, że obsmarowali gównem tylko mnie, a nie jeszcze Harry’ego. On rzeczywiście nic nie zrobił, a dał się wkręcić w grę. Choć nie jestem pewna kto tak naprawdę ją zaczął. Przetarłam oczy i pociągnęłam parę razy nosem, czułam się jak śmieć. Złapałam za kluczyki od auta i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.






____________________________
Liczę na wasze komentarze z pochlebną opinią jak i nie. To motywujące i przynajmniej wiem,że nie robię tego tylko i wyłącznie dla siebie.