*Aria POV*
Siedziałam
na kanapie w salonie, oglądając jakiś poranny serial, z którego jak zwykle nic
nie rozumiem. Czemu Khloe zerwała z Fabio? Oraz dlaczego Margaret tak się na
nią wydziera? Skutek nie oglądania wcześniejszych odcinków. Poprawiłam zieloną
koszulkę Alex’a, którą ukradłam już na początku naszej znajomości, naciągając
ją bardziej na nogi. Lubiłam ją nosić, kiedy nie było go przy mnie. Pachniała
nim, a jej długość sprawiała, że miałam z niej fajną sukienkę. Poprawiłam się,
podkulając nogi do siebie. Może powinnam się już ubrać? Jest prawie 11, w
każdej chwili może ktoś wpaść. Spencer lub może nawet Alex. Zresztą, każdy już z
nich widział mnie podobnie ubraną. Zastanawiam się też, czy nie odwiedzić mamy
i Mike? Musiałabym do niej zadzwonić, czy w ogóle jest domu. Dawno jej nie
widziałam, a też chciałam jej przedstawić Alex’a. Jest dla mnie ważny i powinna
go poznać. Choć nie wiem czy tym nie wystraszę chłopaka. Jesteśmy ze sobą
ledwie miesiąc. Mógł by stwierdzić, że za szybko to wszystko się dzieje.
Mój telefon
nagle zawibrował dając mi do zrozumienia, że mam wiadomość. Oderwałam wzrok od
telewizora i sięgnęłam po urządzenie. Na wygaszaczu pojawiła się koperta, więc
przesunęłam po nim palcem i przeczytałam treść. Od Alex’a. Na mojej twarzy od
razu pojawił się gigantyczny uśmiech. Ludzie uznali by mnie za wariatkę gdyby
zauważyli z takim bananem, ale nic nie poradzę, kiedy on tak na mnie działa.
Gdy tylko pojawił się w moim życiu, zmienił je kompletnie. Dodał kolorów.
Spencer twierdzi, że dobrze na mnie wpływa. Częściej się uśmiecham i
promienieje. Uwielbiam z nim przebywać, ponieważ jest znacznie lepiej niż z
moim byłym. W ciągu tego miesiąca pokazał, że mu na mnie naprawdę zależy.
Obsypuje mnie milionem wspaniałych pocałunków, mówi czułe słówka, przytula
jakby bał się, że zaraz zniknę. Nie zrobiłabym mu tego. Nie wiem jeszcze wiele
z jego przeszłości, o jego rodzinie. Nie chce naciskać, bo wiem że pewnie jest
mu z tym ciężko. Powie mi kiedy uzna to za dobry czas.
Jak go
pierwszy raz zobaczyłam nigdy nie spodziewałam się po nim, bycia romantycznym
chłopakiem. Myślałam, że jest jak jego reszta znajomych. Bed boy, który
traktuje swoją dziewczynę tylko, żeby zaszpanować kumplom. Jednak się myliłam. Dobrze pamiętam naszą
pierwszą randkę, na którą zabrał nas na plaże. Mimo chłodnego wiatru, bawiliśmy
się świetnie jedząc moje ulubione truskawki w czekoladzie.
Jego
znajomych poznałam dopiero po tygodniu chodzenia. Bałam się jak nigdy, słysząc
miliony plotek na temat Furious’a. Miałam mnóstwo wątpliwości, czy mnie
zaakceptują jako dziewczynę ich kumpla. Ku pozytywnemu zaskoczeniu przyjęli
mnie z otwartymi ramionami. Dopiero po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do
zachowania Louis’a. Starałam się nigdy nie być przy nim kiedy jest zdenerwowany,
albo trzymać się wtedy blisko Alex’a. Dean jak na ogromnego mięśniaka jest
strasznie miły i przyjacielski. Jak mnie raz przytulił, straciłam na chwilę
możliwość oddychania. Z Chloe na początku nie było przyjemnie. Jakoś nie
mogłyśmy się dogadać. Ja myślałam, że ona nie lubi mnie, a ona myślała wręcz
odwrotnie. Staram się nadal jakoś dogadać z blondynką, bo wiem, że zależy na
tym Alex’owi.
Wracając do
wiadomości. Pisze, że dziś się nie spotkamy, bo ma mecz z kumplami. Nie miałam
mu tego za złe. Ostatnio poświęcał mi każdą wolną chwilę, więc odpisałam mu,
żeby dobrze się bawił i że tęsknię. Czyli mam dzień dla siebie. Wstałam z
kanapy udając się do kuchni, by odnieść już pusty kubek po herbacie. Chyba
jednak odwiedzę dziś mamę i brata, albo udam się na plażę z Amber. Odłożyłam
naczynie do zlewu, po czym podskakując radośnie weszłam na górę do swojego
pokoju. Podeszłam do szafy i przeszukiwałam sterty ubrań zastanawiając się co
założyć. Wyjrzałam na chwilę przez okno, by ocenić pogodę. Jest naprawdę
słonecznie i ciepło, więc założę ulubione czarne spodenki z kwiatowym wzorem i
do tego niebieska bluzka na ramkach. Powinno pasować. Przebrałam się i poszłam
do łazienki, by tam rozczesać swoje długie brązowe włosy. Przyjrzałam się w
lustrze i postanowiłam podkreślić rzęsy. Znalazłam maskarę, pochyliłam się w
stronę lustra, by lepiej widzieć i małą szczoteczką przejechałam po rzęsach. Gotowa wyszłam z
łazienki i udałam się w kierunku salonu. Kiedy schodziłam po schodach usłyszałam
swój telefon. Przyspieszyłam kroku, omal nie się nie przewracając, kiedy moja
stopa zahaczyła o dywan. Niech to szlak weźmie.
Doszłam do dzwoniącego iPhona. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie
Faith, którą poznałam nie dawno, kiedy przyjechała wraz ze swoim ojcem oraz
siostrą, by obejrzeć mecz w sali kinowej w domu Tomlinsona. Świetnie mi się z
nią rozmawiało, dopóki rozgrywka się nie skończyła, a ona musiała wracać.
Przesunęłam
palcem po ekranie odbierając połączenie.
-Hej, Ri.
–od jej radosnego głosu pojawił mi się uśmiech na twarzy.
-Hej, Faith.
Co tam?
-Masz czas?
Jadę z Lou na mecz. Nie chce na trybunach siedzieć sama. –w głosie było wyczuć,
że rzeczywiście nie podoba jej się ta
perspektywa, mi też by się nie podobało.- Alex też będzie. –dodała z nadzieją,
że mnie przekona.
Zaśmiałam
się cicho do słuchawki i potwierdziłam swoją obecność. Tak się ucieszyła, że aż
pisnęła do słuchawki. Dowiedziałam się, kiedy i gdzie odbywa się mecz chłopaków,
po czym się rozłączyłam. Do spotkania nie zostało mi dużo czasu. Zastanowiłam
się chwilę, czy brać auto czy też nie. Nie miałam daleko, a pewnie później będę
wracać z Alex’em. Spacer, będzie najlepszym wyborem. Szkoda marnować takiej
pogody, a trzeba z niej korzystać, bo rzadko zdarza się, by było aż tak ciepło
i słonecznie. Wzięłam jeszcze torebkę i wrzuciłam do niej wszystko co
potrzebne. Na nos nacisnęłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z domu.
Dotarłam na
miejsce na czas. Weszłam na tren boiska i od razu dostrzegłam dużą grupę
chłopaków w strojach sportowych biegających po murawie i podający sobie piłkę.
Rozejrzałam się bardziej, zauważając na trybunach blondynkę, samotnie siedzącą
i wpatrzoną w swój telefon. Po jej minie stwierdzam, że jej naprawdę znudzona i
nie bawi jej siedzenie tutaj. Szybko ruszyłam ku dziewczynie, by ją ratować.
-Jestem już.
–odezwałam się, wchodząc po schodkach.
Podniosła
wzrok i od razu rozpromieniała. Wstała, po czym wymieniłyśmy się uściśnięciem
na przywitanie.
-Cieszę, że jesteś.
Sama bym tu umarła z nudów. – odsunęłyśmy się od siebie, by następnie usiąść na
ławce.
Odłożyłam
obok siebie torebkę, lecz nadal trzymałam za pasek, w razie gdyby ktoś próbował
ją ukraść. Przezorny zawsze ubezpieczony.
-Nie ma
sprawy i tak nic nie miałam do roboty. –spojrzałam w stronę boiska szukając
swojego chłopaka.- Gdzie Alex i Tommo? – wróciłam wzrokiem na Faith, która
chowała telefon do kieszeni spodni.
-Weszli do
szatni, zaraz powinni wyjść.
Kiwnęłam
głową informując, że ją zrozumiałam.
Chłopcy
wyszli, kiedy z Faith rozmawiałyśmy o sensie gry w nogę. Widzę, że mamy to samo
zdanie co do tego sportu. Kilku facetów
biegających za jedną piłką, kopiąc ją na różne strony. Gdzie tu logika? Jeszcze
ta furia radości gdy ktoś strzeli gola. Nie znosiłam kiedy mój brat oglądał
mecze ze swoimi kumplami. Ten hałas był zwykle nie do zniesienia, więc wtedy
szłam na noc do znajomych.
-Do dzieła
nasze cheerliderki!- usłyszałyśmy krzyk Louis’a, który oderwał nas od rozmowy.
Spojrzałyśmy
w jego stronę i zaczął energicznie machać ręką. Ja się cicho zaśmiałam, a Faith
przewróciła oczami na zachowanie bruneta, który nagle szturchnął z łokcia
Alex’a i kazał mu spojrzeć w naszą stronę. Odwrócił się, a nasz wzrok od razu
się skrzyżował. Widać, że jest zaskoczony moją obecnością, ale po chwili na
jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Pomachał w moją stronę, co od razu
odwzajemniłam, uśmiechając się lekko. Chciałabym, żeby tu szybko podbiegł i
przywitał się jednym z tych swoich słodkich pocałunków. Nie widziałam go
zaledwie od wczoraj wieczoru, a cholernie się za nim stęskniłam. Mrugnął do
mnie jednym okiem, aż poczułam gorąco na policzkach i nie tylko. Zawsze tak na
mnie działał choćby jednym małym, najmniejszym gestem. Czułym uśmiechem,
puszczeniem oczka, delikatnym cmoknięciem w policzek. Przyglądał mi się
uważnie, jakbym nie miała na sobie ubrań, a on czerpał z tego najlepsze
korzyści. Te niebieskie jak ocean oczy
nie są takie anielskie jakby się wydawało.
Nagle ktoś
dźgnął mnie w ramię. Jak się okazało była to Faith twierdząc, że się rumienię.
Zwaliłam wszystko na pogodę, ale i pewnie tak mi nie uwierzyła, chichocząc pod
nosem. Sięgnęłam po butelkę, by trochę się schłodzić i przyjrzeć się rozpoczętej grze chłopaków. Grali
już chwilę, a my z Faith wróciłyśmy do rozmowy. Co kilka minut wracałyśmy
wzrokiem na chłopaków, przyglądając się ich popisom. Kiedy zdobyli gola cieszyli
się jak dzieci skacząc sobie na plecy, albo turlając się po trawie. Brunet
skoczył na plecy Alex’a szczerząc się i wkładając palce w jego włosy, targając
nimi na różne strony. Kiedy ja to robiłam, burzył się szybko poprawiając swoje
blond końcówki. Tak też było i w tym przypadku, zrzucił chłopaka ze swoich
pleców od razu przeczesując swoimi długimi palcami włosy.
-Jak dzieci-
stwierdziła Faith.
Zgodziłam
się z nią, skupiając całą swoją uwagę na Alex’ie, starający się odebrać piłkę
przeciwnikowi. W tych spodenkach i koszulce wygląda naprawdę sexownie. Może
jakby zdjął chociaż górną część garderoby, mogłabym bardziej nacieszyć się jego
mięśniami. Czasami sama siebie zaskakuje swoimi myślami. Boże, Aria. Ogarnij się.
Kiedy
zaczęła się przerwa, przed dalszym graniem, jako pierwszy podbiegł do nas Alex.
-Hej,
skarbie. –odezwałam się najpierw, przyglądając się jak wchodzi po schodkach.
-Hej,
kochanie.-nachylił się nad de mną i złączył nasze usta.
Uśmiechnęłam
się lekko, odwzajemniając pocałunek, za którym się stęskniłam. Zawsze chciałam
by takie chwile trwały wiecznie, by zawsze był przy mnie. Do moich uszu doszedł
chichot Faith, a po chwili przyszedł Louis. Mój misiek odsunął się ode mnie,
siadając obok. Brunet przywitał się ze mną, puszczając mi oczko, a po chwili
przytulił się do blondynki.
-Jesteś
spocony.- skrzywiła się.
-Wiem.-uśmiechnął
się szeroko, przybijając piątkę z blondynem, następnie podając mu butelkę wody.
Spojrzałam
na mojego chłopaka, jak wypija sporą ilość chłodnej wody. Granie w taki upał
pewnie jest męczące, ale widać, że jemu sprawia to frajdę. Przybliżyłam się
bliżej do niego, kładąc głowę na jego ramię. Do moich nozdrzy doszedł nagle nie
przyjemny zapach potu chłopaka. Od razu się skrzywiłam, ale się nie odsunęłam.
-Śmierdzisz.
–stwierdziłam, po czym zachichotałam, spoglądając w górę na minę Alex’a.
-Jakie wy
kochane. – odwróciłam się do jego przyjaciela, który przewraca oczami i upił
kolejną porcję wody. – Wygramy ten mecz. – stwierdził z pewnością w głosie.
Chyba zawsze
taki jest. Nigdy nie widziałam go, gdyby kiedykolwiek zwątpił w swoje
umiejętności.
-Świetna
bramka, Louis. – pogratulowałam, na co brunet się uśmiechnął.
-Dzięki,
–wypiął klatę, pokazując jaki to jest z siebie dumny, na co miałam ochotę
głośno się zaśmiać. – ale to dzięki Alex’owi. –zaśmiał się, sięgając ręką znów
do włosów mojego chłopaka, czochrając nimi.
Zachichotałam
spoglądając na Misiaczka, który uśmiecha się szeroko poprawiając blond
końcówki. Wyciągnęłam bardziej szyję, by sięgnąć do jego policzka, składając na
nim długiego soczystego całusa.
- Po prostu
miał szczęście. –odezwała się nagle blondynka, co spowodowało, że Louis
spojrzał na nią mrużąc oczy.
-Zamiast
brać przykład z Arii i mnie wycałować, to ty wątpisz w moje wątpliwości. –
oburzył się Tommo.
Okręciłam
się tyłem do Alex’a chcąc się oprzeć plecami o jego tors, by mieć lepszy widok
na kłócącą się dwójkę. Jego silne
ramiona od razu mnie otuliły. Mimo iż był strasznie spocony, ale zignorowałam
ten fakt, czując to przyjemne uczucie bezpieczeństwa zapewnione z jego strony.
Nie raz mi to pokazał. Na przykład na początku naszej znajomości, kiedy jeszcze
nie byliśmy parą. Jakiś koleś kręcił się koło mojego domu, próbujący się dostać
do przez okno. Byłam tak przerażona, na dodatek trzęsły mi się ręce strasznie,
że ledwo wybierałam numery. Na początku dzwoniłam do mojego byłego, ale dupek
nie odbierał. Później postanowiłam z nerwów zadzwonić do Alex’a, on bez żadnych
pytań w mgnieniu oka przyjechał wystraszając tamtego typa. Byłam mu
bezgranicznie wdzięczna.
-Wierzę
Tommo, wierzę – od myśli oderwał mnie głos Faith, która szczerzyła swoje
perłowe zęby w stronę bruneta.
-Uważaj, bo
Ci uwierzę. –przewrócił oczami, znów upijając sporą ilość napoju z butelki.
Wtuliłam się
bardziej w ciało mojego misiaczka, podnosząc głowę, by nosem smyrać go w brodę,
wywołując u niego uśmiech. Zerknął w moją stronę, a ja wykorzystałam ten
moment, by musnąć go w usta.
-Robisz to
specjalnie. –spojrzałam w stronę Louis’a, który uważnie mi się przyglądał.
Razem z
Faith spojrzałyśmy na chłopaka ze nie zrozumieniem jego słów. O co chodzi temu
chłopakowi?
-Po prostu
okazuje swojemu chłopakowi uczucia.- wytłumaczyłam mu, wzruszając ramionami.
Poczułam jak
duże palce Alex’a wplatają się w moje palce, ściskając je od razu.
-A ja nie
mogę okazywać swojemu. –wydął dolną wargę.
Uniosłam
brew na jego słowa i chyba nie tylko ja. Każdy wydawał się być zdziwiony
wypowiedzią chłopaka.
-Ciekawe
czemu? –spytała blondynka, przyglądając się mu uważnie.
Ja również
nie spuszczałam z niego wzroku, ciekawa jego odpowiedzi.
-Bo Aria
ukradła mi mojego. –odpowiedział z miną smutnego wskazując na zdziwionego
blondyna, który automatycznie zakrztusił się wodą. Miał ogromnie szczęście, że
mnie nią nie opluł.
Miałam
ochotę zaśmiać się w głos, zamiast za to razem z Faith zadałyśmy to samo
pytanie.
-Czy ja o
czymś nie wiem? – spoglądałam to na bruneta to na mojego chłopaka, starając się
ukryć rozbawienie.
Uśmiech
cisnął mi się na twarz, ale starałam się go zwalczyć, chcąc jeszcze podtrzymać
dobrą zabawę.
-Alex, nie
wspominałeś jej o sytuacji w sklepie?
Teraz to już
naprawdę nie wiem o co chodzi. Spojrzałam na mojego chłopaka, który był widocznie
zakłopotany. Drapał się po karku i krzywił się spoglądając na mnie kątem oka.
Uniosłam brwi widząc jego zachowanie.
-Nie było
okazji. –wytłumaczył się.
Osunęłam się
od niego, marszcząc brwi. Jaki wypad do sklepu? Byłam już strasznie zmieszana,
razem blondynką. Spojrzałam na nią sądząc, że ona chociaż wie o tej całej sytuacji. Skierowała mnie wzrok,
równie zmieszana całym tym wyznaniem. Dobra, ta zabawa zeszła na dziwne tory.
Czyżby Lou i mój chłopak coś… Boże jakie to idiotyczne. O czym ja w ogóle myślę?
Przecież to najlepsi kumple, lubią się często wygłupiać.
-Jesteście
dziwni. – stwierdziła blondynka, przewracając oczami.
-Ale za to
bardzo mnie lubisz. – odpowiedział Louis, cmokając ją w policzek i wstając z
ławki – Choć Alex. Koniec przerwy.
Podszedł
nawet do mnie, robiąc to samo co przed chwilą. Byłam zaskoczona, jego gestem,
ale uśmiechnęłam się lekko, na co Alex zareagował waląc go w tył głowy.
Zachichotałam i spojrzałam na niego, kiedy pochylał się w moją stronę, by znów
złączyć nasze usta. Pocałunek nie trwał długo, bo brunet szarpnął go mocno za
ramię. Mój chłopak omal nie wywalił się na schodkach, przez co rzucił wiązkę
przekleństw w stronę kumpla. Louis zaśmiał się w głos biegnąc na boisko. Oni
naprawdę są nie normalni, a nuda przy nich to nie znane pojęcie.
Nawet nie
wiedziałam, że się uśmiecham, oglądając mojego Alex’a podczas gry, dopóki
znajoma mi tego nie wypomniała.
-Jesteście
uroczą parą. –podparła brodę na ręce, przyglądając się mi.
Spojrzałam
na nią, nie mogąc powstrzymać cisnącego się uśmiechu na ustach.
-Dziękuje. –
policzki zaczęły mnie piec. Zapewne są już koloru mocnej czerwieni.
Uśmiechnęła
się do mnie szczerze, po czym lekko szturchnęła mnie z ramienia, na co obie
zachichotałyśmy i wróciłyśmy do oglądania meczu.
Po skończonej
grze, byłam ogromnie dumna z mojego misiaczka, który strzelił gola,
wykrzykując, że to specjalnie dla mnie. To tak urocze, że mogło by się wydawać
nie możliwe. Większość chłopaków wstydzi się okazywać uczuć do swojej
dziewczyny przy swoich kumplach, ale nie Alex. On wręcz przeciwnie, pokazywał
to wszystkim. Na początku, jakoś nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Z moim
byłym musiałam się kryć na każdy możliwy sposób. To było coś nowego, ale
przyjemnego. Jego ciągłe powtarzanie, że jestem jego, tylko jego powodowały u
mnie szeroki uśmiech, rumieńce, przyjemne ciepło w sercu oraz coś znacznie
silniejszego czego nie da się opisać. To coś trzyma nas przy sobie. Bez niego
nawet minuty nie potrafię wytrzymać, za to on bez dotykania mnie za pośladki. Nie
wiem co on do nich ma, ale wykorzystuje każdą możliwą sytuację, by tylko za nie
chwycić.
Chłopcy
zbiegli z boiska od razu do szatni, by się umyć i przebrać.
*Alex POV*
Po
skończonym wygranym meczu, poszliśmy do szatni, by się odświeżyć i zmienić
ubrania, bo nasze dziewczyny nawet nie chciały się przytulić. I tak odbiorę
swoją nagrodę za gola, jak nie teraz to później. Coś czuję, że to będzie
kolejna przyjemna noc z moim aniołkiem. Zaśmiałem się cicho pod nosem, wchodząc
pod prysznic. Odkręciłem kurek, a ciepła woda spłynęła po moim ciele, zmywając
ze mnie cały brud z ponad 2 godzinnej rozgrywki. Po całej szatni słychać było
głośne rozmowy chłopaków na temat dzisiejszego meczu. Choć chyba najbardziej
ekscytował się Will ze strzelonej bramki w ostatnich minutach meczu. Nasza
drużyna zdobyła 3 bramki, jedna Louisa, druga moja, a trzecia brązowookiego,
który aktualnie śmiał się w niebogłosy.
Złapałem za
ręcznik, który przewiesiłem sobie wcześniej przez rurkę na której wisiała
również zasłonka, by wytrzeć ciało. Następnie owinąłem go wokół bioder,
wychodząc z kabiny. Już chciałem chwytać za swoją torbę, by wyciągnąć z niej
świeże ubranie, kiedy poczułem jak ktoś mocno rzuca mi się na ramiona, śmiejąc
się mi się do ucha.
-Świetna
bramka, Alexis. – Jack włożył pace w moje włosy, zaczynając nimi targać na
wszystkie strony.
Walnąłem go
lekko w brzuch, by tylko mnie puścił. Nie znosiłem jak ktoś bawi się moimi
włosami oraz nazywa ‘Alexis’. Louis to jakiś czas temu wymyślił i jakoś się
przyjęło. Nie mogę się przyzwyczaić. Brzmi
jakbym był jakąś pierdoloną księżniczką w różowej sukience. Mam naprawę
pojebanych kumpli, ale bez nich było by nudno.
Zacząłem się
z nim bić na niby, po czym zaśmialiśmy się razem, a on wrócił do reszty.
Usiadłem na ławce, przeszukując torbę.
-Z czego
rżysz? –podniosłem głowę, by spojrzeć jak Tommo wychodzi z pod kabiny, owinięty
ręcznikiem.
Wskazałem
kciukiem na resztę bandy, kręcąc głową z rozbawienia. Skierował swój wzrok na
nich, unosząc jeden kącik ust. W między czasie sięgnąłem świeżą bieliznę naciągając
ją od razu na nogi.
-Słyszałeś
jak ostatnio pokłóciłem się z Faith? –spojrzałem na niego zndziwiony, ściągając
ręcznik z bioder, by następnie wysuszyć włosy.
-Ale chyba
już jest okay? –spytałem.
-Yhy.
–kiwnął głową zakładając swoje ubrania – Wszyscy truli mi dupę.
-A o co
poszło? –spojrzałem na niego zaciekawiony, a on również skierował swój
niebieski wzrok – Nie chciał bym wyjść na wścibskiego czy coś… - dodałem nie
pewnie drapiąc się po karku, po czym łapiąc za ulubioną bokserkę .
Przeczesał
swoje włosy, zatrzymując na nich swoją dłoń.
-Kiedy byłem
u niej na noc, rano pojechała do Luka. – widziałem jak na wspomnienie przyjaciela
Faith, mięśnie chłopaka znacznie się napięły. Pomiędzy tą dwójką są ogromne
zgrzyty, jeden nienawidzi drugiego i to w wzajemnością. – Jak wróciła
powiedziała, że była na spacerze.
Usiadłem na
ławce łapiąc za swoje trampki i zakładając je na nogi. Brunet poszedł w moje
ślady.
-Kiepsko.
–stwierdziłem, wyobrażając sobie kumpla jaki musiał być wkurwiony. – Nie będę
Ci truć dupy, jak reszta. Jesteś dorosły i zrobisz co uważasz za słuszne, ale
pamiętaj, że żadna inna dziewczyna nie powoduje u Ciebie takiego dobrego humoru
jak masz dziś. –wstałem z ławki łapiąc za torbę.
Dziś Louis naprawdę
miał świetny humor, bo nawet jak strzelili nam jednego gola, jedynie wydarł się
na nas zapędzając do gry unikając większych przekleństw. Później jak potknął
się w drugiej połowie, śmiał się w niebogłosy twierdząc, że coś było w wodzie.
Widzieć najlepszego przyjaciela w dobrym humorze, to jak dar z nieba.
- Byłem mega
wkurwiony… -westchnął, biorąc torbę, zarzucając ją na ramię –Zależy mi na niej.
Spojrzałem
na niego uważnie, takie wyznanie z ust kumpla jest rzadkością. Odwrócił się i
zaczął się kierować stronę wyjścia, bez pożegnania się z resztą. Wyrównałem z
nim kroku i poklepałem go przyjacielsko po ramieniu, na co spojrzał na mnie
wymuszając uśmiech. Odwzajemniłem gest, po czym lekko uderzyłem z łokcia go w
brzuch.
-Rozchmurz
się. Wygraliśmy.-powiedziałem z dużym bananem na twarzy, skacząc przy nim jak
dziecko.
Widząc moją
reakcje, zaśmiał się, a po chwili moja głowa znalazła się pod jego pachą, a
jego dłoń zaczęła targać moje włosy. Co oni dziś mają do moich włosów? Wyrwałem
się pchając go lekko i śmiejąc się pod nosem, tak samo jak kumpel.
Wyszliśmy na boisko, zauważając dziewczyny siedzące jeszcze na trybunach i terkające na jakiś temat. Louis zawołał je, a one nagle wstały, schodząc do nas. Rozłożyłem ramiona czekając tylko, aż będę mógł przytulić mojego aniołka. Aria doszła do ostatniego schodka, następnie skoczyła na mnie, owijając ramiona wokół mojej szyi oraz nogi wokół bioder. Zaśmiałem się, łapiąc ją w udach, by mi nie spadła. Jej cichy chichot sprawił, że chciało by się go słuchać w ciągle. Nie znoszę kiedy płacze, to kroi mi serce i rozrywa na strzępy. Okręciłem nas wokół siebie, a jej uścisk bardziej się zacisnął.
Wyszliśmy na boisko, zauważając dziewczyny siedzące jeszcze na trybunach i terkające na jakiś temat. Louis zawołał je, a one nagle wstały, schodząc do nas. Rozłożyłem ramiona czekając tylko, aż będę mógł przytulić mojego aniołka. Aria doszła do ostatniego schodka, następnie skoczyła na mnie, owijając ramiona wokół mojej szyi oraz nogi wokół bioder. Zaśmiałem się, łapiąc ją w udach, by mi nie spadła. Jej cichy chichot sprawił, że chciało by się go słuchać w ciągle. Nie znoszę kiedy płacze, to kroi mi serce i rozrywa na strzępy. Okręciłem nas wokół siebie, a jej uścisk bardziej się zacisnął.
-Pachniecie.
– usłyszałem blondynkę, więc zatrzymałem się i spojrzałem w ich stronę.
Brunet
obejmował dziewczynę, przyciskając ją blisko siebie, a jej ramiona go otulały.
To miło widzieć jak Louis przy niej się rozluźnia i zapomina o toczącej się
sprawie z Parkerem lub o jakiejkolwiek kłótni. Nie chciałbym żeby nagle
znajomość między nimi się nagle skończyła. Skończyło by się to źle dla obu
stron. Jest po między nimi to coś, co sprawia, że do siebie pasują. Te uparte
charaktery, nie da się o nich nie wspomnieć. Przez to często się kłócą, ale
ostatnia sytuacją była nowością. Pewnie zareagował bym podobnie gdyby Aria
postawiła mnie w takiej sytuacji. Jesteśmy ze sobą od nie dawna i jeszcze nie
przeżyliśmy żadnej kłótni, choć strasznie się boję, że to kiedyś nastąpi i
będzie to moja wina. Nie jestem przekonany czy daję jej wszystko na co
zasługuje. Spojrzałem na jej rozjaśnioną uśmiechem twarz oraz błyszczące
zielone oczy. Mój aniołek, który zmienił mój obraz na świat. Podarowała mi coś
tak wyjątkowego, czego przez większość życia nie otrzymywałem będąc w biedulcu.
Ona zaakceptowała mnie takim jaki jestem z wadami jakie mam. Nie wiem czy,
kiedykolwiek będę wstanie się jej odpłacić.
Louis kazał
się zbierać, więc postawiłem brunetkę na ziemie, a ona automatycznie chwyciła
za moją dłoń. Poprawiłem torbę, która sunęła mi się z ramienia, by
następnie podążyć za znajomymi w stronę dużego czarnego Jeepa postawionego na
parkingu za boiskiem. Sięgnąłem po telefon by napisać do Chloe. Byłem głodny i
to strasznie. Nadal odbębniam ten cholerny zakład z robieniem obiadów, a teraz
kompletnie nie chce mi się tego robić. Grzebać w garach i później po tym
sprzątać. Postanowiłem, że blondynka zamówi pizze dla wszystkich, a jak
przyjedziemy pizza powinna przyjechać równo z nami. Na szczęście Chloe się
zgodziła nie odpisując jakimś sarkazmem, którego nauczył ją Louis. Schowałem
telefon do kieszeni, by następnie pomóc Arii wsiąść do auta, korzystając z okazji
by szczypnąć ją w pośladek. Pisnęła cicho, siadając szybko i uderzając swoją
małą piąstką w moje ramię. Zaśmiałem się oraz podałem Louisowi torbę by schował
ją w bagażniku.
Tak zwykle
wyglądają dni Teamu Furiousa. Pełne zawirowań, śmiechu, wariactwa, ale i też
czasami wyznań, łez i kłótni. Tych ostatnich staramy się unikać jak ognia i
cieszyć się młodego życia.
Promt
inspirowany rozmową na TT z dnia 23 sierpnia 2013. (Awww *-* miesięcznica
chodzenia Ri i Alexa) https://twitter.com/Furious_Louis/status/370926296936611841
Oczywiście wiele zmieniłam, by pisało mi się wygodniej. Starałam się zachować
większość ważnych informacji. Promt jest ze perspektyw Arii i Alex’a, bo
pamiętam jak Asia jak jeszcze pisała Furious’a prosiła o to. Nawet wygodniej
było napisać to w taki sposób.Mam nadzieje, że się podobało. J
______________________________________________________________
Tutaj będę dodawać moje nowe prace.
Blog został odrestaurowany, url bloga zostało zmienione z 'mylifeisnewchapter' na 'mylife-moniblue'.
Na prośbę @TheYOUustyna opublikuje tu również 'Bez zobowiązań...' w 4 dużych partach. Musze jedynie poprawić kilka scen. Mam nadzieje, że się wam spodoba.
Nie patrzcie na wcześniejsze posty. Są stare jak świat i widać jakie błędy zrobiłam. Czytając to nawet się wiele nauczyłam. Mam nadzieje, że mój sposób pisania poprawił się znacznie. :)
Chętnie przeczytałabym jeszcze jakieś opowiadania z serii Alexa i Arii :)) xx
OdpowiedzUsuńJuż to kiedyś czytałam na TT i już wtedy byłam pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Alexa :-) i z chęcią bym coś jeszcze o nich przeczytała :-)
Pozdrawiam @LoloOficiall
Ps: zapraszam do mnie http://sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com/