________________________________________________________________________
Aria
Rano, leżałam sobie spokojnie w swoim kochanym łóżeczku, którym pachniało przyjemną lawendą oraz gdzie nie gdzie perfumem Alex'a. Tylko prz to, że wczoraj wpadł na moje świeżo pościelone łóżko z wypraną pościelą. Byłam dumna ze swojej pracy, kiedy starałam się, by wszystkie poduszki były ładnie ułożone, a on tak po prostu wszytko zniszczył. Nie obyło się jednak bez kary. Zaczęliśmy się rzucać poduszkami. Lecz chłopak nie był by sobą, gdyby nie oszukiwał. W momencie kiedy chciałam przywalić mu poduszką w brzuch, złapał za moje ręce i obrócił nas tak, bym leżała na łóżku z niemożliwością jakiegokolwiek ruchu. Przydusił mnie swoim umięśnionym ciałem, chwytając jakieś piórko, które wyleciało z jednej z poduszek, następnie łaskocząc mnie nim po nosie. On jest nie możliwy, ale to nie wszytko. Kiedy wybłagałam, żeby przestał, piórko nagle znalazło się pomiędzy moimi piersiami, a z jego ust padały słowa, przez które rumieniłam się jak burak. Nie znoszę kiedy mówi zawsze o czym myśli. Jest kochany, ale czasami to co o mnie mówi lub gdy opowiada co ma ochotę ze mną zrobić wprawia mnie w onieśmielenie. Jednak takiego go kocham.
Poczułam nagle jak łóżko nagle się ugina pod większym ciężarem, a na moim ustach poczułam inne, ciepłe, które obdarzają najlepszymi pocałunkami na ziemi od ponad 10 miesięcy. Okrągłych 10 miesięcy. Najwspanialszych 10 miesięcy w moim życiu. Nie potrafiłam się nie uśmiechnąć, odwzajemniając buziaka. Otwarłam oczy, spotykając się z tymi jak ocean tęczówkami oraz szerokim uśmiechem.
-Jak tu wszedłeś?- spytałam jeszcze z poranną chrypką.
Uniosłam się trochę, by smyrnąć swoim nosem jego. Uwielbiam to robić, gdyż zwykle marszczy go zabawnie, albo odwzajemnia się cmoknięciem w mój. Wtedy to ja go marszczę.
-Postanowiłem sobie dorobić. - podniósł rękę, a z pomiędzy palców wysmyknął się pęk kluczy. - Nie obrazisz się, co nie? - znacznie większy uśmiech ozdobił jego twarz, kiedy oparł się na łokciach, znów przyduszając mnie do łóżka, bawiąc się poszczególnym kluczem, zapewne od moich drzwi.
-Oczywiście, że nie skarbie. - uśmiechnęłam się, poruszając się, gdyż jego ciało nie należało na najlżejszych.- Alex, ciężki jesteś. -mruknęłam.
Położyłam ręce na jego ramionach odpychając z całych sił. Miałam świadomość tego, że nie dam rady zrzucić go ze mnie, ale starać się można. Poczułam jak uścisk zelżał, a ja znów mogłam się poruszyć. Odetchnęłam z ulgą. Chcąc wstać, by się przebrać, poczułam ramię wokół mojego brzucha, które znów zmusiło mnie do powrotu do poprzedniej pozycji.
-Gdzie się wybieramy? -uniósł jedną brew.
Poprawił się, przenosząc swoją drugą nogę, bym była uwięziona pod jego ciałem. Nie narzekam, rzecz jasna. Uwielbiam patrzeć na jego odsłonięte silne ramiona, w których zwykle czuję się bezpiecznie. Następnie zahaczyć wzrokiem na jego klatę, na którą mogłam zerknąć przez uchylającą się luźną bokserkę na szerokich ramiączkach. Bóg nie człowiek. Na początku naszej znajomości, miał świetne ciało, ale teraz po wielu treningach jest jeszcze bardziej perfekcyjny. Nie możliwe? A jednak. Mówił, że stara się dla mnie, choć wcale od niego tego nie wymagałam.
-Ubrać się.
-Ładnie Ci w tym.
Jego wzrok skierował się niżej. Miałam na sobie zwykłą białą koszulkę z dużym wcięciem dekoltu i czarne majtki. Poczułam się trochę nie komfortowo, kiedy tak na mnie patrzył. Widziałam w jego oczach iskierkę pożądania, na co zagryzłam dolną wargę. Duża dłoń nagle znalazła się pod białym materiałem masując mój brzuch. Nie mogłam się powstrzymać od pomruku z przyjemności, który przebiegał przez moje ciało. Zawsze wiedział co lubię i jak reaguje na jego dotyk. Wykorzystywał to zwykle przeciwko mnie. Cwaniak jeden. Nie powiem, sama znam też kilka jego słabych punktów. Na przykład drapanie jego karku. Jest wtedy jak kotek, domagający się więcej pieszczoty. Dziwi mnie to, jak zwykle w mojej obecności może się tak gwałtownie zmienić jego zachowanie. Nie znoszę, kiedy denerwuje się gdy tylko ktoś na mnie spojrzy lub zaczepi. Zwykle jest nie do opanowania. Niby zazdrość czasami nie jest czymś złym, ale przez to traci się zaufanie. Kocham go jak szalona i nie zdradziłabym go z byle dupkiem. I dobrze o tym wie.
Od zamyślenia oderwały mnie jego usta na mojej szyi zostawiające mokre ślady. Zachichotałam cicho, ponieważ moje łaskotki jak zwykle biorą górę, ale po chwili przyzwyczaiłam się do tego, czując jak jego usta wyznaczają ścieżkę od szyi, przez linię szczęki, aż do ust. Jednak zatrzymał się przy ich kąciku. Mruknęłam niezadowolona, kiedy się odsunął uśmiechając głupkowato. Palnęłam go w ramię, wydostając się szybko z pod ciała chłopaka. Podchodząc do szafy, kątem oka widziałam jak siada na brzegu łóżka, nie dorywając ode mnie wzroku. Prychnęłam szukając czegoś odpowiedniego na dzisiejszą pogodę. Zaglądając przez okno wydawało się ciepło, a widząc sąsiada koszącego trawnik przed domem bez koszulki tylko mnie w tym upewnił jednocześnie zniesmaczył. To powinno być zakazane, zdejmowanie koszulki kiedy ma się 'piwny brzuszek' jak to nazywa moja mama. Wróciłam szybko wzrokiem do szafki wyciągając białe spodenki oraz szarą bluzkę, kończącą się nad pępkiem. Dodatkowo świeżą bieliznę, specjalnie tą którą kupił mi chłopak. Odwróciłam się zamykając za sobą szafę i ruszyłam w stronę łazienki. Jednak Alex mi na to nie pozwolił, co mnie nie zdziwiło. Obejmując ramiona wokół moich ud, od razu pod pośladkami, przysunął mnie bliżej siebie, ustawiając miedzy nogami. Westchnęłam i przybrałam obojętną minę, chcąc udawać na niego obrażoną.
-Możesz tu się przebrać, mi to nie przeszkadza.
Czasami zastanawiam się, czy nie bolą go policzki od tego ciągłego szczerzenia się.
-Chciałbyś. -mruknęłam, zrzucając jego ręce z moich ud.
Następnie udałam się do łazienki, zamykając za sobą drzwi, by blondyn nie mógł tu wejść. Przez te miesiące nauczyłam się wielu jego zwyczajów. Jak przyglądanie się kiedy biorę prysznic, albo kąpiel.
-Aria, jesteś zła?-usłyszałam wołanie za drzwi.
Zachichotałam pod nosem, odkładając rzeczy na pralkę.
-Domyśl się. -odpowiedziałam łapiąc za szczotkę, by rozczesać włosy.
Przyglądając się swojemu odbiciu uwierzyć nie mogłam, że widział mnie bez makijażu. Wyglądam jakbym się nie wyspała, choć było wręcz odwrotnie. Spowodowane było tym przyjemnym zapachem chłopaka. Czułam jakby był obok mnie.
-Aniołkuuu...- spojrzałam na drzwi.
Klamka uginała się i podnosiła. Zachichotałam głośniej. Mogłam sobie jedynie wyobrazić jak z miną naburmuszonego dzieciaka stoi za drzwiami. Słodziak.
Oparłam się ręką o umywalkę.
-Wiesz co robię właśnie w tej chwili? -Wpadłam na genialny wręcz pomysł. Uwielbiam, wręcz kocham się z nim droczyć. Cisza i unieruchomienie klamki dało mi do zrozumienia, że mam kontynuować. - Ściągam swoją bluzeczkę... -zrobiłam przerwę, tak jakbym to robiła na prawdę - Teraz majtki.
Szarpanie klamki nagle się wzmogło, a z za drzwi słychać było głośne prośby o ich otwarcie. Zachichotałam cicho, kręcąc w rozbawieniu głową. Jak łatwo go w kręcić. Podeszłam do drzwi i ostrożnie je odkluczyłam, by następnie szybko odskoczyć z obawy dostania w twarz. Widziałam jak Alex wparował do środka nerwowo rozglądając się dookoła. Wykorzystałam fakt, że stał do mnie tyłem i wskoczyłam na jego plecy. Zdziwiony moim nagłym ruchem, prawię stracił równowagę, jednak szybko ją odzyskał. Złapał mnie w udach, by mnie utrzymać. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiech cisnącego mi na usta.
- Osz ty, kłamczucho. -okręcił głowę w moją stronę, a ja pocałowałam go w usta.
Po tym jak gotowa i ubrana zeszłam na dół, słyszałam jak z kuchni dobiegają różne dźwięki jak i zapachy. Zaciągnęłam nosem powodując, że kubki smakowe mi oszalały. Brzuszek dał o sobie znać, jaki jest pusty. Pomasowałam ręką po nim, przekraczając próg. Mój chłopak stał przy kuchence, a w dłoni trzymał patelnie na której skwierczało.
-Co tak pachnie? -spytałam, podchodząc do niego.
Wyjrzałam za jego ramię widząc prawię gotową jajecznicę, a na drugiej patelni boczek. Brzuch znów dał o sobie znać.
-Głodna? - spojrzał na mnie.
-Jak wilk. -stanęłam na palcach muskając jego usta.
Postanowiłam mu pomóc, więc uszykowałam talerze i sztuce, układając je na stole.
Wiecie jakie to fajne kiedy chłopak Ci gotuje? Oczywiście najpierw musiałam go tego nauczyć. Przez miesiąc pokazywałam lub tłumaczyłam przez telefon co ma po kolei zrobić, by wyszło to jadalne. Ten zakład jednak na coś się przydał.
-Co dziś robimy? - miałam nadzieje, że chłopak coś wymyślił na ten dzień.
Dziesiąta rocznica, zawsze coś ma w zanadrzu i świetnie się wtedy bawimy. Na drugiej to ja zabrałam go na gokarty. Oczywiście, że wygrał jeśli o to pytacie. Mieliśmy zakład, jeśli on wygra pójdę z nim bez marudzenia do jubilera, jeśli ja ominiemy go i pójdziemy od razu na kolację. Pech chciał, że nie potrafię tym małym samochodzikiem jeździć. Rzuca na wszystkie strony. Wygrał i kupił mi pierścionek z brylantem w kształcie serca. Przejechałam kciukiem po nim, lekko się uśmiechając. Jest piękny i potwornie drogi. Nie chciałam by mi go kupował. Widząc tą cenę miałam ochotę wyciągnąć go z tamtego sklepu. Nigdy w życiu nie widziałam tylu zer. Wiem, że Alex ma pieniądze, ale nie znoszę kiedy wydaje na mnie w takich sumach.
-Niespodzianka. -spojrzałam na niego, kiedy nakładał jajecznicę na talerze.
Westchnęłam wiedząc, że nie dam rady przekonać go do tego by mi powiedział. Nigdy nie zdradzał mi niespodzianek, a później zaskoczył mnie czymś naprawdę szalonym. Lubie jego niespodzianki, ale nie cierpię tego czekania. Ja jednak nie mam zamiaru czekać z moim prezentem. Zamówiłam ze specjalnej strony, którą szukałam cały wieczór, breloczek do auta z naszym zdjęciem. Z jednej strony jesteśmy my, a z drugiej nasz ulubiony cytat: "Na zawsze razem. I jeden dzień dłużej." Podobno mieli problem z wygrawerowaniem go, ale udało im się, za co dopłaciłam za świetnie wykonaną pracę. Byłam tak z tego zadowolona. Fakt, że jeszcze dorobił sobie klucze do mojego domu pomógł mi w tym. Przypnę go do nich.
Kiedy zjedliśmy, Alex zaproponował, że posprząta, więc ja pobiegłam na górę po prezent. Wyciągnęłam małe pudełko z szuflady. Denerwuję się, że może mu się nie spodobać. Co jeśli uzna to za ckliwe jak na niego? Uda teraz, że mu się podoba, przypnie tak na pokaz, a po paru dniach odepnie? Zamyślona nawet nie pamiętam kiedy zeszłam na dół.
-Co tam masz? - podniosłam głowę zaskoczona jego pytaniem.
Zaczerpnęłam powietrza chcąc dodać sobie odwagi i zrobiłam pierwsze kroki w stronę chłopaka, który wycierał ręce w ręcznik.
-To dla Ciebie. - wyciągnęłam rękę w jego stronę, podając zielone pudełko ze złotą wstążeczką.
Wziął pudełko, a następnie przysunął mnie do siebie, bym wtuliła się w jego bok. Nie zaprotestowałam, owijając ramionami jego brzuch. Cały czas patrzyłam na pudełko w jego dłoniach, ciągle mając te przeklęte obawy.
-Wiesz, że nie musiałaś. - spojrzałam na niego, a on wykorzystał to i pocałował mnie w czoło.
-Otwórz. -zachęciłam, uśmiechając się.
Zdjął wstążkę i podniósł wieko, by zajrzeć do środka. Spojrzałam na jego twarz, która rozpromieniła się bardziej przez wielki uśmiech. Podoba się mu? Wziął go w rękę, by odłożyć pudełko. Następnie szukał coś z kieszeniach spodni. Zmarszczyłam brwi na jego zachowanie lekko się odsuwając i przyglądając mu uważnie. Wyciągnął klucze i odszukał szczególny klucz do którego przypiął breloczek.
-Na honorowym miejscu.- pokazał mi pęk kluczy ukazując jak prezentuje się prezent ode mnie. -Jesteś najwspanialsza. - podniósł moją brodę i złączył nasze usta.
-Podoba się? - ustawiłam się bardziej przed nim, przyciskając swoją pierś do jego torsu.
Automatycznie jego dłonie znalazły swoje miejsce nad moimi pośladkami, a że bluzka była krótsza niż zwykle cieszył się, że może dotykać moją skórę. Nie potrafiłam opanować swoich reakcji na jego dotyk. Zastanawiałam się, czemu z czasem te emocje nie maleją, a wręcz są coraz silniejsze. Z poprzednim facetem, na początku było super, później wieczna monotonia. Jednak nie z Alex'em. Każdy jego dotyk odczuwam jak na początku naszej znajomości lub znacznie silniej. To jest coś niesamowitego.
-Oczywiście, że tak. Będę Cię miał zawsze przy sobie. -uśmiechnął się szeroko muskając moje usta.
Mówił to szczerze. Aż mi ulżyło.
Wtuliłam się w niego bardziej, patrząc na niego jak ogląda brelok z zafascynowaniem w oczach.
Alex zaparkował auto. Wiedziałam to, ponieważ usłyszałam jak silnik gaśnie i jak zaciąga ręczny. Rzecz jasna nic nie widziałam. Czemu? Przecież to niespodzianka i nie mogłam nic widzieć, aż do czasu kiedy nie dojedziemy. Przez całą drogę blondyn mnie pobudzał kładąc dłoń na moim udzie i sunąc nią w górę. Prowadził i mnie obmacywał. Kiedyś nas zabije.
Z oddali słyszałam zagłuszone krzyki dzieci i jakieś melodie, które kojarzyłam z dzieciństwa. Dźwięk naglę się wzmógł, a po chwili ucichł, kiedy chłopak otworzył drzwi.
-Alex? - zawołałam lekko zdenerwowana.
Poczułam lekki podmuch wiatru, kiedy otworzyły się drzwi z mojej strony. Jego dłonie złapały za moje.
-Ostrożnie wysiądź. -poinformował, a ja wystawiłam nogi poza pojazd.
Cholera jasna, że dziś musiał wziąć tego Rovera. Wóz był strasznie wysoki i bałam się, że źle nadepnę. Wyląduje twarzą na ziemi i ubrudzę się cała. Mam nadzieje, że chłopak zdąży mnie złapać w razie czego. Mocno trzymałam się jego rąk, powoli schodząc ze schodka na ziemię.
Dźwięki zrobiły się jeszcze bardziej głośniejsze, a kiedy usłyszałam trzask drzwi za mną, aż się wzdrygnęłam i przysunęłam bliżej Alex'a. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd znam te melodię. Ciągle ją sobie odtwarzałam, ale utkwiło mi to gdzieś w zakamarku pamięci i nie chce wyjść. Przeszliśmy kawałek, aż poczułam, że węzeł chusty,której miałam na oczach, poluźnił się, a następnie ukazując mi widok przed de mną. Przyzwyczaiłam wzrok, do nagłej jasności bijących od wielu świateł i neonów.
-Wesołe Miasteczko?
Stąd ta melodia! Mama przecież zabierała mnie i brata, gdy tylko przyjeżdżali do miasta. Nigdy nie potrafiła mnie odciągnąć od stoiska z watą cukrową lub jednej z budek, gdzie był ogromy misiu, o którym zawsze marzyłam. Rozglądałam się dostrzegając mnóstwo balonów, klaunów kroczących w tych wielkich butach, dzieci cieszące się atrakcjami oraz wielka, wręcz ogromna kolejka górska. Dawno na niej nie jeździłam.
-Nie sądzisz, że jesteśmy na to za starszy? -spojrzałam na chłopaka, uśmiechając się.
-Nikt nie jest za stary na zabawę. - zaśmiał się i pociągnął w stronę wejścia do Wesołego Miasteczka.
Rozglądałam się wszędzie, by zastanowić na jaką atrakcję iść pierwszą. Tyle ich tu było, że nie wiedziałam od czego zacząć. Uśmiechnięte twarze mijały nas, ciesząc się udanej zabawy. Najbardziej przyglądałam się dzieciom, które biegły w naszą stronę, strzelając z pistoletów na wodę. Od razu schowałam się za Alex'em, by nie być mokra.
-Tommy! Greg!- ciało chłopaka odchyliło się do tyłu, przez co zrobiłam krok w tył - Wracajcie to reszty. - zaśmiał się Alex, na co go posłuchały i pobiegły dalej.
Wyszłam za jego pleców widząc, jak z jego twarzy kapią kropelki wody. Zaśmiałam się i wyciągnęłam chusteczkę, by go wytrzeć.
-Znasz ich? -spytałam zaciekawiona i zerknęłam za siebie widząc oddalających się chłopców, znikających wśród innych dzieciaków.
-Maluchy z domu dziecka. -uśmiechnął się, po czym wyciągnął rękę wskazując mi kogoś. - Tam jest Barbara, widzisz.
Odwróciłam się i rzeczywiście się tam stała. Próbowała opanować bandę rozradowanych dzieciaków. Kiedy nasz wzrok się spotkał, od razu zaczęliśmy machać. Odwzajemniła gest, a po chwili zniknęła za atrakcjami Wesołego Miasteczka.
Wyrzuciłam mokrą chusteczkę do kosza, a chłopak poprawił swoje włosy. Poczekałam chwilę, aż złapał mnie za rękę prowadząc w dobrze znanym mu kierunku. Nie mogłam oderwać wzroku od kolorowych światełek, różnych kształtów pluszaków chętnie wyciągające rączki wypchanych z waty, zachęcając dzieci do wzięcia ich do domu. Do mnie też aż krzyczały: "Zabierz mnie! Zabierz!" Zachichotałam ze swojej wyobraźni i szybko próbowałam dorównać kroku chłopakowi. Po chwili puścił moją dłoń, by objąć mnie w pasie, przyciskając do siebie. Sięgnęłam do jego policzka, zostawiając na nim całusa, na co odwrócił głowę i smyrnął nosem mój.
-Co powiesz na początek trochę adrenaliny? - spytał wskazując ręką na kolejkę górską. - Wiesz, możesz trzymać mnie cały czas za rękę, jak będziesz się bała.
-Zobaczymy kto się będzie bał. - zaśmiałam się, wyślizgując się z objęć chłopaka, by szybko udać się pod wejście do kolejnego wagonika.
Zajęłam miejsce, następnie zapinając pas oraz spojrzałam jak Alex płaci, a po chwili siada obok mnie, łapiąc za klamrę od pasa. Będzie zabawa, aż piszczałam w duchu nie mogąc się doczekać gdy ruszymy.
Po pełnym krzyku i śmiechu przejażdżce wyszłam z wagonika na chwiejnych nogach pod wpływem emocji. Prawię się zachwiałam, ale w porę złapał mnie blondyn. Bawiłam się rewelacyjnie i z chęcią pojechałabym jeszcze raz, ale najpierw niech mi wróci stabilność w nogach. Poczułam jak oderwałam się nagle od ziemi. Alex okręcał nas wokół siebie. Śmiałam się w głos i prosiłam by mnie postawił. Kręciło mi się w głowie i nie rozpoznawałam świata dookoła mnie. Po chwili stanęłam na nogach, ale cały czas przytrzymywałam się ramion chłopaka, do póki obraz nie przestał mi wirować.
-Ale zabawa. -powiedziałam chichocząc.- Co teraz? -spojrzałam na niego.
Rozglądałam się, by wybrać następną atrakcję. Może Wielki Młyn, samochodziki albo karuzela. Nie wiedziałam na co się zdecydować. Czułam się znów jak mała dziewczynka. Może teraz wata cukrowa lub hot-dog i jakiś napój? Choć może jednak później. Nie chciałabym zwymiotować na samochodzikach. Właśnie samochodziki. Alex świetnie by się tam bawił tak samo jak i ja. Wjeżdżałabym w niego tle razy śmiejąc się wniebogłosy. Gdzie one są?
-Alex? - usłyszeliśmy nad wyraz piszczący oraz rozradowany głos jakieś dziewczyny.
Odwróciłam głowę marszcząc brwi widząc jakieś 3 dziewczyny podchodzące w naszą stronę. Jedna z włosami jasnego brązu i oliwkowej cerze wyciągnęła swoje chude ramiona w stronę Alex'a. Odsunął się na chwilę, by ją uściskać, ale nadal drugą rękę trzymał na mojej tali. Kiedy się odsunęli, objął mnie pewniej, przysuwając do swojego boku.
-A kto to? - zapytała przejeżdżając wzrokiem po mojej sylwetce.
Poczułam się zawstydzona. Ona wysoka, ze świetnym ciałem i urodą, a co ja mam? Gruby brzuch i duży tyłek. Odruchowo złapałam za bluzę którą miałam na sobie zasłaniając górną część ciała. Szak niech to trafi, że miałam na sobie spodenki. Nie miałam jak i ich zasłonić.
-Lily, poznaj Arię. -wskazał dłonią na mnie. - Aria, poznaj Lily. Moją byłą. -westchnął spoglądając w moją stronę.
-Miło poznać. - powiedziała tak przesłodzonym głosem, że miałam ochotę wymiotować. Wyciągnęła rękę, którą lekko uścisnęłam czując później na swojej dłoni coś dziwnego i mokrego. To jakiś krem czy co? Oby to był krem. Dyskretnie otarłam rękę o rękę. Do głowy nagle mi wpadło pytanie: Jak Alex mógł spotykać się z taką dziewczyną? Choć bardziej.. Czemu ze mną chodzi? Jestem jej totalnym przeciwieństwem. - Poznajcie moje psiapsiółki Victoria - była długowłosą szatynką o jasnej cerze i niebieskich oczach. - oraz Hannah. - ciemnoskóra brunetka o kręconych włosach. Obie były bardziej przyzwoicie ubrane od Lily, która z na pół gołym tyłkiem paradowała przed Alex'em. Poczułam złość i mam nadzieje, że szybko sobie pójdzie, byśmy mogli dalej się cieszyć atrakcjami i sobą, ponieważ to NASZA rocznica. - To ten chłopak o którym wam tyle opowiadałam.
-Chyba pójdę coś kupić do picia. - odezwałam się, bo czułam, że zaraz zaczną się wspomnienia, jaki Alex był w ich związku.
Chciałam raczej tego uniknąć. Co jeśli dowiem się, że był z nią szczęśliwszy niż ze mną?
-Nie, nie. - zatrzymał mnie. - Ja pójdę. Poczekaj. - jego głos nie wyrażał sprzeciwu, więc kiwnęłam głową i przyglądałam się jak oddala się, znikając w tłumie.
Wolałabym mieć go cały czas w zasięgu wzroku, nie czuła bym się tak zakłopotana w obecności jego byłej, która opowiada z fascynacją w głosie jaki Alex był dla niej szczodry i kupował jej mnóstwo prezentów. Spojrzałam na swój pierścionek, przejeżdżając kciukiem po nim. Ciekawe czy jej kupił coś podobnego? Dla mnie on znaczy naprawdę wiele. A jeśli dla niego to tylko kolejny prezent wśród wielu? Nie. Przecież zawsze kiedy mnie przytulał gdy oglądaliśmy jakiś film, brał wtedy moją dłoń przejeżdżając kciukiem po diamenciku i całował mnie czubek głowy lub czoło. Wypowiadał słowa jak bardzo mnie kocha mówiąc, że to znak jego najprawdziwszej miłości. To chyba oznacza, że jest dla niego również ważny. Tak? Wiele razy śmiał się, że to jakbym przyjęła jego zaręczyny. Na te prawdziwe nadal czekam z niecierpliwością. Ciekawe jak będą wyglądać?
-A to jaki jest w łóżku...- westchnęła z rozmarzeniem. Wyrwała mnie z moich zamyśleń, więc spojrzałam na nią marszcząc brwi. Nie, ona nie wyprowadzi mnie z równowagi. - Taki zmysłowy a zarazem brutalny. Takiego sexu jak z nim później już nie doświadczyłam. -westchnęła.
Czy ona kurwa nie widzi, że tu jestem? Mam jej pomachać przed twarzą i jej przypomnieć o mojej obecności? Jak ona śmie opowiadać o swoich sytuacjach intymnych z moim chłopakiem na dodatek przy mnie?! Szczyt bezczelności. Ale nie.. Opanuje swoje emocje. Alex zaraz wróci z piciem i będę miała czym zając ręce. Przy okazji nie wyrwę jej tych szpetnych dopinek z tej pustej główki.
-Zauważyłam, że przypakował i pewnie jest jeszcze lepszy. - zachichotała tak jak i jej przyjaciółki, przysłaniając dłonią usta.
Nie wytrzymałam. Złapałam za jej kudły ciągnąć by zniżyła się do mojego poziomu. Zapiszczała, łapiąc za pęk włosów, które trzymałam chcąc bym je puściła. Ani mi się nie śni jak na razie.
-Puść mnie!
-O! W końcu mnie zauważyłaś. - warknęłam, bardziej ciągnąc za jej włosy.
_______________________________________________________________________________
Alex
Kiedy kupiłem po piciu dla mnie i Ri, postanowiłem wrócić do niej. Musiałem się stamtąd urwać, bo zaraz bym usłyszał jaki to byłem z Lily związku. Oczywiście to będzie kompletnym kłamstwem. Wielce idealna, a kiedy doszło co do czego to mnie zdradzała. I jeszcze to tłumaczenie, że przyjmowała moje prezenty z bólem w sercu, ponieważ musiałem wydać tyle pieniędzy, a tak naprawdę wybrzydzała, bo coś. Nie mogłem jej już z czasem znieść, a kiedy dowiedziałem się o zdradach ułatwiło mi to i zerwaliśmy. Ciekawe jak to zniosła Aria? Pewnie później dostanę za to niezłą kłótnię za to jak ją zostawiłem na pastwę tych kretynek.
Wyszedłem zza rogu podnosząc głowę, by zobaczyć Arię, ale to co zauważyłem spowodowało, że wypuściłem kubki i pobiegłem w ich stronę, by je rozdzielić. Moja dziewczyna ciągła za włosy Lily, która piszczała z bólu. Ri nie zdawała się tym w ogóle przejmować wyzywając od najgorszych. Jedną ręką złapałem ją w talli, a drugą za jej rękę zmuszając by puściła dziewczynę. Zrobiła to, ale nie przestawała krzyczeć, na co miałem ochotę zakryć jej buzię ręką. Przecież w około jest pełno dzieci, które właśnie się nam przyglądają, a ich matki szybko zakrywały im uszy, albo odprowadzały jak najdalej od nas.
-Co to za głupia suka. - powiedziała Anne starając się poprawić roztargane włosy.
Brunetka zaczęła się wyrywać, chcąc znów dopaść moją ex i rozszarpać na kawałki. Postanowiłem odciągnąć ją jak najdalej od dziewczyn. Wyszliśmy poza teren Wesołego Miasteczka. Ręce powoli mi zaczęły mnie boleć od ciągłego wiercenia się brunetki. Jak na taką kruszynkę ma sporo siły. Nie zdziwiłbym się, gdybym przyszedł później, a dziewczyna pewnie zrobiła by tamtej jeszcze większą krzywdę niż tylko szarpanie się za włosy lub ubrania.
Posadziłem ją na masce auta, by następnie łapiąc w dłonie jej twarz zmuszając by na mnie spojrzała. Oddech wydobywający się z jej ust był przyspieszony.
-Spokojnie. Już po wszystkim. - zgarnąłem kolka kosmyków z twarzy za jej ucho. Wtedy dostrzegłem szramę na jej policzku. Anne musiała ją udrapnąć. Przejechałem delikatnie kciukami pod jej oczami widząc jak się uspokaja. - Aria, nie wiedziałem, że z Ciebie taka agresywna dziewczyna. - uśmiechnąłem się szeroko, następnie opierając dłonie o maskę auta, po obu stronach jej ciała.
Spuściła głowę, zasłaniając twarz włosami. Bawiła się rąbkiem bluzy.
-Przepraszam, ale ona.. - zaczerpnęła powietrza. - To taka suka. -warknęła. - Opowiadała jaki jesteś w łóżku i nie wytrzymałam. - spojrzała na mnie.
Mój Aniołek jest zazdrosny.
Uśmiech na mojej twarzy nie schodził, po czym przysunąłem się do niej, by złączyć nasze usta. Oddała go, ale była zdziwiona moim ruchem.
-To było słodkie, kochanie. -smyrnąłem jej nosek swoim.
-Nie jesteś zły?
-Nie. -kiwnąłem głową, kładąc dłonie na jej udach, by następnie stanąć między jej nogami, przysuwając ją bliżej siebie. - Zwykle to ja wkurzałem się na jakiegokolwiek chłopaka, który się na ciebie spojrzy lub zagada. Nawet teraz wkurzają mnie te gnojki stojące parę samochodów dalej. - okręciła głową, przyglądając się tamtym frajerom. Jej dłonie znalazły się na moich ramionach, przysuwając się bliżej mnie. Zapewne przestraszona, że te typy się jej przyglądają. Jak dłużej będą to robić to naprawdę nie ręczę za siebie i mogą liczyć na to, że wybije im te zęby, które suszą do mojej dziewczyny. Objąłem ją w talli, całując w policzek zawracając tym na siebie uwagę. - Ty nigdy nie byłaś zła, więc ja też nie jestem.
Uśmiechnąłem się tak jak i ona. Po chwili wtuliła się we mnie, a ja zostawiłem krótkie muśnięcie na jej skórze pomiędzy szyją, a ramieniem. Usłyszałem jak chichocze za pewne jak przez jej łaskotki. Uwielbiam je wykorzystywać przeciwko niej.
-Zresztą i tak się jej należało. - zaśmialiśmy się, a ona odsunęła się i musnęła moje usta. - Wracamy? - kiwnęła głową, więc odwróciłem się do niej tyłem zachęcając, by weszła mi na plecy.
Długo nie musiałem namawiać i po chwili poczułem jej ciało jak piórko na sobie. Złapałem ją za uda i udałem się w kierunku Wesołego Miasteczka. Chciałem jeszcze koniecznie skorzystać z samochodzików lub wygrać coś dla Ri w budkach, gdzie strzela się do kaczek albo rzuca piłeczkami w butelki.
Mijając typów, którzy bezczelnie gapili się w naszą stronę posłałem im krótkie spojrzenia typu: spierdalajcie-albo-zaraz-będziecie-gryźć-ziemie. Odwrócili się, zapewne w końcu mnie rozpoznając. Prychnąłem pod nosem.
Gdy przechodziliśmy obok jednej z budek, Aria poklepała mnie po ramieniu i zsunęła się z moich pleców.
-Zobacz jaki słodziak. - wskazała na największego misia w budce.
Rozejrzałem się widząc, że trzeba tutaj strzelać w kaczki z wiatrówki. To będzie bułka z masłem. Wcześniej z Louis'em wiecznie w to graliśmy chcąc zaimponować jakimś laską. Zwykle się udawało.
-Ile muszę zestrzelić, by go wygrać? - spytałem się sprzedawcy.
Aria oderwała wzrok od pluszowego misia, spoglądając na mnie zdziwionym wzrokiem. Puściłem jej oczko i wróciłem wzrokiem na starszego mężczyznę podchodzącego do mnie z bronią.
-Od 20 w zwyższ w ciągu minuty. - odpowiedział podając mi wiatrówkę, a ja wręczyłem mu banknoty. - Powodzenia.
Nie odezwałem się, by nie zapeszać.
Nie każdy pierwszy strzał trafiał w kaczkę, ale chciałam zapoznać się z bronią. Później szło jak za mrugnięciem oka. I w ciągu minuty minuty zestrzeliłem 21 kaczek, wygrywając w tym samym misia dla Arii. Sprzedawca odpiął go od wystawy, następnie podając mi go. Podziękowałem, po czym wręczyłem go mojemu aniołkowi. Strasznie się ucieszyła, rzucając się na mnie i całując w podzięce.
-Zawsze o takim marzyłam. -znów musnęła moje usta- Dziękuje.
Jej szeroki uśmiech wynagrodził mi to wszystko oraz słodkie pocałunki jako podwójna nagroda. Choć bardziej mam nadzieje, że jak wrócimy do domu to inaczej się odpłaci. Te spodenki za dużo zasłaniają, a wiem dobrze wiem, że dziś założyła zestaw ode mnie. Zerknąłem kiedy byłem w łazience.
Co? To moja dziewczyna i jest ze mną od 10 miesięcy. Mogę!
-Nie ma sprawy, kochanie. - uśmiechnąłem się i ruszyliśmy dalej.
-Ale nie musiałeś, bo i tak już miałam jednego Misiaczka, do którego lubię się przytulać. - spojrzałem na nią, jak szeroko się uśmiecha. - Ciebie. - zachichotała.
Pokręciłem rozbawiony głową.
-To teraz masz tego, jak będziesz za mną tęsknić.
Skręciliśmy w stronę stoiska z watą cukrową. Tam zauważyliśmy Faith i Louisa z Lottie oraz Lillah. To Żabcia podsunęła mi pomysł z Wesołym Miasteczkiem, mimo iż tego nie wie. Podsłuchałem przez przypadek jak rozmawia z koleżanką przez telefon, że ma zamiar się wybrać.
Przywitaliśmy się, a Louis zapytał, czy wziąłem Lange Rovera jak prosił, ponieważ do domu wracamy wspólnie. Kiwnąłem potwierdzająco głową, biorąc trochę waty od siostry bruneta.
-Aria, wiesz zawiodłem się na tobie. - spojrzeliśmy na Louisa zdziwieni, a ja zmarszczyłem brwi. - Stawiałem, że wybijesz tamtej lasce zęba, albo podbijesz oko. A tu takie rozczarowanie. -westchnął, kręcąc głową na boki.
Przewróciłem oczami i walnąłem go w tył bańki mówiąc, żeby się zamknął. Jęknął pocierając swoją głowę, następnie oddając uderzył mnie w brzuch. Mogłem się spodziewać i zasłonić się misiem. Skrzywiłem się, trzymając się zbolałego miejsca.
Lottie prosiła, byśmy już wracali. Przez tą całą Lily, nie zdążyliśmy się z Arią zabawić na samochodzikach lub przejechać się na karuzeli.Wszyscy ruszyliśmy w stronę auta. W jednej ręce trzymałem misia, a drugiej drugiego Misiaczka, który z uśmiechem rozmawiał z Faith. Wspólnie zajadając się watą cukrową.
Na tym zakończył się kolejny dzień z naszego życia. Było dużo śmiechu jak i wyrwanych włosów. Mnóstwo całusów oraz krzyków.
Nigdy nie sądziłem, że moja kruszynka jest na tyle zdolna, by złapać za czuprynę mojej byłej tylko dlatego, że gadała o naszym byłym i nieistniejącym dla mnie związku.
Choć, jak gdy się wkurza wygląda nawet sexownie. I to nawet bardzo.
Okay, dziś śpię u niej...
_________________________________________________________________________
Sądzę, że historie Arii i Alex'a wychodzą mi znacznie lepiej, więc tego będę się trzymać. Skończyłam go wczoraj pisać za piętnaście dwunasta w nocy. Cieszę się z rezultatu. Wam przypadł do gustu? Może macie pomysły na kolejny prompt? Zgłaszajcie z chęcią to z wami uzgodnię i oczywiście wspomnie, czyj to pomysł.
Zwykle gdy przyglądałam się rozmową tej dwójki na tt, to Alex wkurzał się na chłopaków, którzy zaczepiali Ri. Jest ogromnym zazdrośnikiem, ale i tak go przecież kochamy. Aria, oczywiście najbardziej. Wracając. Chciałam odmienić role. Pokazać, że brunetka również ma prawo do złoszczenia się na inne dziewczyny, kiedy te gadają o Alex'ie lub na niego spojrzą.
Aria mi to podsunęła pomysł na tego, gdy ich stalkowałam. (wiecznie ich stalkuje, nołlajf poziom hard) Najpierw chciałam pokazać bójkę w jakieś sytuacji, ale nie wiedziałam jakiej. Przeszukując jej galerię wpadłam na zdjęcie z misiem. Od razu mnie olśniło. Połączyłam pomysły. Jak dla mnie wyszło genialnie.
Zostawiajcie komentarze! Bardzo mi na tym zależy.