wtorek, 22 lipca 2014

Furious promt - Mecz.



*Aria POV*

Siedziałam na kanapie w salonie, oglądając jakiś poranny serial, z którego jak zwykle nic nie rozumiem. Czemu Khloe zerwała z Fabio? Oraz dlaczego Margaret tak się na nią wydziera? Skutek nie oglądania wcześniejszych odcinków. Poprawiłam zieloną koszulkę Alex’a, którą ukradłam już na początku naszej znajomości, naciągając ją bardziej na nogi. Lubiłam ją nosić, kiedy nie było go przy mnie. Pachniała nim, a jej długość sprawiała, że miałam z niej fajną sukienkę. Poprawiłam się, podkulając nogi do siebie. Może powinnam się już ubrać? Jest prawie 11, w każdej chwili może ktoś wpaść. Spencer lub może nawet Alex. Zresztą, każdy już z nich widział mnie podobnie ubraną. Zastanawiam się też, czy nie odwiedzić mamy i Mike? Musiałabym do niej zadzwonić, czy w ogóle jest domu. Dawno jej nie widziałam, a też chciałam jej przedstawić Alex’a. Jest dla mnie ważny i powinna go poznać. Choć nie wiem czy tym nie wystraszę chłopaka. Jesteśmy ze sobą ledwie miesiąc. Mógł by stwierdzić, że za szybko to wszystko się dzieje.
Mój telefon nagle zawibrował dając mi do zrozumienia, że mam wiadomość. Oderwałam wzrok od telewizora i sięgnęłam po urządzenie. Na wygaszaczu pojawiła się koperta, więc przesunęłam po nim palcem i przeczytałam treść. Od Alex’a. Na mojej twarzy od razu pojawił się gigantyczny uśmiech. Ludzie uznali by mnie za wariatkę gdyby zauważyli z takim bananem, ale nic nie poradzę, kiedy on tak na mnie działa. Gdy tylko pojawił się w moim życiu, zmienił je kompletnie. Dodał kolorów. Spencer twierdzi, że dobrze na mnie wpływa. Częściej się uśmiecham i promienieje. Uwielbiam z nim przebywać, ponieważ jest znacznie lepiej niż z moim byłym. W ciągu tego miesiąca pokazał, że mu na mnie naprawdę zależy. Obsypuje mnie milionem wspaniałych pocałunków, mówi czułe słówka, przytula jakby bał się, że zaraz zniknę. Nie zrobiłabym mu tego. Nie wiem jeszcze wiele z jego przeszłości, o jego rodzinie. Nie chce naciskać, bo wiem że pewnie jest mu z tym ciężko. Powie mi kiedy uzna to za dobry czas.
Jak go pierwszy raz zobaczyłam nigdy nie spodziewałam się po nim, bycia romantycznym chłopakiem. Myślałam, że jest jak jego reszta znajomych. Bed boy, który traktuje swoją dziewczynę tylko, żeby zaszpanować kumplom.  Jednak się myliłam. Dobrze pamiętam naszą pierwszą randkę, na którą zabrał nas na plaże. Mimo chłodnego wiatru, bawiliśmy się świetnie jedząc moje ulubione truskawki w czekoladzie.
Jego znajomych poznałam dopiero po tygodniu chodzenia. Bałam się jak nigdy, słysząc miliony plotek na temat Furious’a. Miałam mnóstwo wątpliwości, czy mnie zaakceptują jako dziewczynę ich kumpla. Ku pozytywnemu zaskoczeniu przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Dopiero po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do zachowania Louis’a. Starałam się nigdy nie być przy nim kiedy jest zdenerwowany, albo trzymać się wtedy blisko Alex’a. Dean jak na ogromnego mięśniaka jest strasznie miły i przyjacielski. Jak mnie raz przytulił, straciłam na chwilę możliwość oddychania. Z Chloe na początku nie było przyjemnie. Jakoś nie mogłyśmy się dogadać. Ja myślałam, że ona nie lubi mnie, a ona myślała wręcz odwrotnie. Staram się nadal jakoś dogadać z blondynką, bo wiem, że zależy na tym Alex’owi.  
Wracając do wiadomości. Pisze, że dziś się nie spotkamy, bo ma mecz z kumplami. Nie miałam mu tego za złe. Ostatnio poświęcał mi każdą wolną chwilę, więc odpisałam mu, żeby dobrze się bawił i że tęsknię. Czyli mam dzień dla siebie. Wstałam z kanapy udając się do kuchni, by odnieść już pusty kubek po herbacie. Chyba jednak odwiedzę dziś mamę i brata, albo udam się na plażę z Amber. Odłożyłam naczynie do zlewu, po czym podskakując radośnie weszłam na górę do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i przeszukiwałam sterty ubrań zastanawiając się co założyć. Wyjrzałam na chwilę przez okno, by ocenić pogodę. Jest naprawdę słonecznie i ciepło, więc założę ulubione czarne spodenki z kwiatowym wzorem i do tego niebieska bluzka na ramkach. Powinno pasować. Przebrałam się i poszłam do łazienki, by tam rozczesać swoje długie brązowe włosy. Przyjrzałam się w lustrze i postanowiłam podkreślić rzęsy. Znalazłam maskarę, pochyliłam się w stronę lustra, by lepiej widzieć i małą szczoteczką  przejechałam po rzęsach. Gotowa wyszłam z łazienki i udałam się w kierunku salonu. Kiedy schodziłam po schodach usłyszałam swój telefon. Przyspieszyłam kroku, omal nie się nie przewracając, kiedy moja stopa zahaczyła o dywan. Niech to szlak weźmie.  Doszłam do dzwoniącego iPhona. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Faith, którą poznałam nie dawno, kiedy przyjechała wraz ze swoim ojcem oraz siostrą, by obejrzeć mecz w sali kinowej w domu Tomlinsona. Świetnie mi się z nią rozmawiało, dopóki rozgrywka się nie skończyła, a ona musiała wracać.
Przesunęłam palcem po ekranie odbierając połączenie.
-Hej, Ri. –od jej radosnego głosu pojawił mi się uśmiech na twarzy.
-Hej, Faith. Co tam?
-Masz czas? Jadę z Lou na mecz. Nie chce na trybunach siedzieć sama. –w głosie było wyczuć, że rzeczywiście nie podoba jej się  ta perspektywa, mi też by się nie podobało.- Alex też będzie. –dodała z nadzieją, że mnie przekona.
Zaśmiałam się cicho do słuchawki i potwierdziłam swoją obecność. Tak się ucieszyła, że aż pisnęła do słuchawki. Dowiedziałam się, kiedy i gdzie odbywa się mecz chłopaków, po czym się rozłączyłam. Do spotkania nie zostało mi dużo czasu. Zastanowiłam się chwilę, czy brać auto czy też nie. Nie miałam daleko, a pewnie później będę wracać z Alex’em. Spacer, będzie najlepszym wyborem. Szkoda marnować takiej pogody, a trzeba z niej korzystać, bo rzadko zdarza się, by było aż tak ciepło i słonecznie. Wzięłam jeszcze torebkę i wrzuciłam do niej wszystko co potrzebne. Na nos nacisnęłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z domu.

Dotarłam na miejsce na czas. Weszłam na tren boiska i od razu dostrzegłam dużą grupę chłopaków w strojach sportowych biegających po murawie i podający sobie piłkę. Rozejrzałam się bardziej, zauważając na trybunach blondynkę, samotnie siedzącą i wpatrzoną w swój telefon. Po jej minie stwierdzam, że jej naprawdę znudzona i nie bawi jej siedzenie tutaj. Szybko ruszyłam ku dziewczynie, by ją ratować.
-Jestem już. –odezwałam się, wchodząc po schodkach.
Podniosła wzrok i od razu rozpromieniała. Wstała, po czym wymieniłyśmy się uściśnięciem na przywitanie.
-Cieszę, że jesteś. Sama bym tu umarła z nudów. – odsunęłyśmy się od siebie, by następnie usiąść na ławce.
Odłożyłam obok siebie torebkę, lecz nadal trzymałam za pasek, w razie gdyby ktoś próbował ją ukraść. Przezorny zawsze ubezpieczony.
-Nie ma sprawy i tak nic nie miałam do roboty. –spojrzałam w stronę boiska szukając swojego chłopaka.- Gdzie Alex i Tommo? – wróciłam wzrokiem na Faith, która chowała telefon do kieszeni spodni.
-Weszli do szatni, zaraz powinni wyjść.
Kiwnęłam głową informując, że ją zrozumiałam.
Chłopcy wyszli, kiedy z Faith rozmawiałyśmy o sensie gry w nogę. Widzę, że mamy to samo zdanie co do tego sportu.  Kilku facetów biegających za jedną piłką, kopiąc ją na różne strony. Gdzie tu logika? Jeszcze ta furia radości gdy ktoś strzeli gola. Nie znosiłam kiedy mój brat oglądał mecze ze swoimi kumplami. Ten hałas był zwykle nie do zniesienia, więc wtedy szłam na noc do znajomych.
-Do dzieła nasze cheerliderki!- usłyszałyśmy krzyk Louis’a, który oderwał nas od rozmowy.
Spojrzałyśmy w jego stronę i zaczął energicznie machać ręką. Ja się cicho zaśmiałam, a Faith przewróciła oczami na zachowanie bruneta, który nagle szturchnął z łokcia Alex’a i kazał mu spojrzeć w naszą stronę. Odwrócił się, a nasz wzrok od razu się skrzyżował. Widać, że jest zaskoczony moją obecnością, ale po chwili na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Pomachał w moją stronę, co od razu odwzajemniłam, uśmiechając się lekko. Chciałabym, żeby tu szybko podbiegł i przywitał się jednym z tych swoich słodkich pocałunków. Nie widziałam go zaledwie od wczoraj wieczoru, a cholernie się za nim stęskniłam. Mrugnął do mnie jednym okiem, aż poczułam gorąco na policzkach i nie tylko. Zawsze tak na mnie działał choćby jednym małym, najmniejszym gestem. Czułym uśmiechem, puszczeniem oczka, delikatnym cmoknięciem w policzek. Przyglądał mi się uważnie, jakbym nie miała na sobie ubrań, a on czerpał z tego najlepsze korzyści.  Te niebieskie jak ocean oczy nie są takie anielskie jakby się wydawało.
Nagle ktoś dźgnął mnie w ramię. Jak się okazało była to Faith twierdząc, że się rumienię. Zwaliłam wszystko na pogodę, ale i pewnie tak mi nie uwierzyła, chichocząc pod nosem. Sięgnęłam po butelkę, by trochę się schłodzić i  przyjrzeć się rozpoczętej grze chłopaków. Grali już chwilę, a my z Faith wróciłyśmy do rozmowy. Co kilka minut wracałyśmy wzrokiem na chłopaków, przyglądając się ich popisom. Kiedy zdobyli gola cieszyli się jak dzieci skacząc sobie na plecy, albo turlając się po trawie. Brunet skoczył na plecy Alex’a szczerząc się i wkładając palce w jego włosy, targając nimi na różne strony. Kiedy ja to robiłam, burzył się szybko poprawiając swoje blond końcówki. Tak też było i w tym przypadku, zrzucił chłopaka ze swoich pleców od razu przeczesując swoimi długimi palcami włosy.
-Jak dzieci- stwierdziła Faith.
Zgodziłam się z nią, skupiając całą swoją uwagę na Alex’ie, starający się odebrać piłkę przeciwnikowi. W tych spodenkach i koszulce wygląda naprawdę sexownie. Może jakby zdjął chociaż górną część garderoby, mogłabym bardziej nacieszyć się jego mięśniami. Czasami sama siebie zaskakuje swoimi myślami. Boże, Aria. Ogarnij się.
Kiedy zaczęła się przerwa, przed dalszym graniem, jako pierwszy podbiegł do nas Alex.
-Hej, skarbie. –odezwałam się najpierw, przyglądając się jak wchodzi po schodkach.
-Hej, kochanie.-nachylił się nad de mną i złączył nasze usta.
Uśmiechnęłam się lekko, odwzajemniając pocałunek, za którym się stęskniłam. Zawsze chciałam by takie chwile trwały wiecznie, by zawsze był przy mnie. Do moich uszu doszedł chichot Faith, a po chwili przyszedł Louis. Mój misiek odsunął się ode mnie, siadając obok. Brunet przywitał się ze mną, puszczając mi oczko, a po chwili przytulił się do blondynki.
-Jesteś spocony.- skrzywiła się.
-Wiem.-uśmiechnął się szeroko, przybijając piątkę z blondynem, następnie podając mu butelkę wody.
Spojrzałam na mojego chłopaka, jak wypija sporą ilość chłodnej wody. Granie w taki upał pewnie jest męczące, ale widać, że jemu sprawia to frajdę. Przybliżyłam się bliżej do niego, kładąc głowę na jego ramię. Do moich nozdrzy doszedł nagle nie przyjemny zapach potu chłopaka. Od razu się skrzywiłam, ale się nie odsunęłam.
-Śmierdzisz. –stwierdziłam, po czym zachichotałam, spoglądając w górę na minę Alex’a.
-Jakie wy kochane. – odwróciłam się do jego przyjaciela, który przewraca oczami i upił kolejną porcję wody. – Wygramy ten mecz. – stwierdził z pewnością w głosie.
Chyba zawsze taki jest. Nigdy nie widziałam go, gdyby kiedykolwiek zwątpił w swoje umiejętności.
-Świetna bramka, Louis. – pogratulowałam, na co brunet się uśmiechnął.
-Dzięki, –wypiął klatę, pokazując jaki to jest z siebie dumny, na co miałam ochotę głośno się zaśmiać. – ale to dzięki Alex’owi. –zaśmiał się, sięgając ręką znów do włosów mojego chłopaka, czochrając nimi.
Zachichotałam spoglądając na Misiaczka, który uśmiecha się szeroko poprawiając blond końcówki. Wyciągnęłam bardziej szyję, by sięgnąć do jego policzka, składając na nim długiego soczystego całusa.
- Po prostu miał szczęście. –odezwała się nagle blondynka, co spowodowało, że Louis spojrzał na nią mrużąc oczy.
-Zamiast brać przykład z Arii i mnie wycałować, to ty wątpisz w moje wątpliwości. – oburzył się Tommo.
Okręciłam się tyłem do Alex’a chcąc się oprzeć plecami o jego tors, by mieć lepszy widok na kłócącą się dwójkę.  Jego silne ramiona od razu mnie otuliły. Mimo iż był strasznie spocony, ale zignorowałam ten fakt, czując to przyjemne uczucie bezpieczeństwa zapewnione z jego strony. Nie raz mi to pokazał. Na przykład na początku naszej znajomości, kiedy jeszcze nie byliśmy parą. Jakiś koleś kręcił się koło mojego domu, próbujący się dostać do przez okno. Byłam tak przerażona, na dodatek trzęsły mi się ręce strasznie, że ledwo wybierałam numery. Na początku dzwoniłam do mojego byłego, ale dupek nie odbierał. Później postanowiłam z nerwów zadzwonić do Alex’a, on bez żadnych pytań w mgnieniu oka przyjechał wystraszając tamtego typa. Byłam mu bezgranicznie wdzięczna.
-Wierzę Tommo, wierzę – od myśli oderwał mnie głos Faith, która szczerzyła swoje perłowe zęby  w stronę bruneta.
-Uważaj, bo Ci uwierzę. –przewrócił oczami, znów upijając sporą ilość napoju z butelki.
Wtuliłam się bardziej w ciało mojego misiaczka, podnosząc głowę, by nosem smyrać go w brodę, wywołując u niego uśmiech. Zerknął w moją stronę, a ja wykorzystałam ten moment, by musnąć go w usta.
-Robisz to specjalnie. –spojrzałam w stronę Louis’a, który uważnie mi się przyglądał.
Razem z Faith spojrzałyśmy na chłopaka ze nie zrozumieniem jego słów. O co chodzi temu chłopakowi?
-Po prostu okazuje swojemu chłopakowi uczucia.- wytłumaczyłam mu, wzruszając ramionami.
Poczułam jak duże palce Alex’a wplatają się w moje palce, ściskając je od razu.
-A ja nie mogę okazywać swojemu. –wydął dolną wargę.
Uniosłam brew na jego słowa i chyba nie tylko ja. Każdy wydawał się być zdziwiony wypowiedzią chłopaka.
-Ciekawe czemu? –spytała blondynka, przyglądając się mu uważnie.
Ja również nie spuszczałam z niego wzroku, ciekawa jego odpowiedzi.
-Bo Aria ukradła mi mojego. –odpowiedział z miną smutnego wskazując na zdziwionego blondyna, który automatycznie zakrztusił się wodą. Miał ogromnie szczęście, że mnie nią nie opluł.
Miałam ochotę zaśmiać się w głos, zamiast za to razem z Faith zadałyśmy to samo pytanie.
-Czy ja o czymś nie wiem? – spoglądałam to na bruneta to na mojego chłopaka, starając się ukryć rozbawienie.
Uśmiech cisnął mi się na twarz, ale starałam się go zwalczyć, chcąc jeszcze podtrzymać dobrą zabawę.
-Alex, nie wspominałeś jej o sytuacji w sklepie?
Teraz to już naprawdę nie wiem o co chodzi. Spojrzałam na mojego chłopaka, który był widocznie zakłopotany. Drapał się po karku i krzywił się spoglądając na mnie kątem oka. Uniosłam brwi widząc jego zachowanie.
-Nie było okazji. –wytłumaczył się.
Osunęłam się od niego, marszcząc brwi. Jaki wypad do sklepu? Byłam już strasznie zmieszana, razem blondynką. Spojrzałam na nią sądząc, że ona chociaż wie o  tej całej sytuacji. Skierowała mnie wzrok, równie zmieszana całym tym wyznaniem. Dobra, ta zabawa zeszła na dziwne tory. Czyżby Lou i mój chłopak coś… Boże jakie to idiotyczne. O czym ja w ogóle myślę? Przecież to najlepsi kumple, lubią się często wygłupiać.
-Jesteście dziwni. – stwierdziła blondynka, przewracając oczami.
-Ale za to bardzo mnie lubisz. – odpowiedział Louis, cmokając ją w policzek i wstając z ławki – Choć Alex. Koniec przerwy.
Podszedł nawet do mnie, robiąc to samo co przed chwilą. Byłam zaskoczona, jego gestem, ale uśmiechnęłam się lekko, na co Alex zareagował waląc go w tył głowy. Zachichotałam i spojrzałam na niego, kiedy pochylał się w moją stronę, by znów złączyć nasze usta. Pocałunek nie trwał długo, bo brunet szarpnął go mocno za ramię. Mój chłopak omal nie wywalił się na schodkach, przez co rzucił wiązkę przekleństw w stronę kumpla. Louis zaśmiał się w głos biegnąc na boisko. Oni naprawdę są nie normalni, a nuda przy nich to nie znane pojęcie.
Nawet nie wiedziałam, że się uśmiecham, oglądając mojego Alex’a podczas gry, dopóki znajoma mi tego nie wypomniała.
-Jesteście uroczą parą. –podparła brodę na ręce, przyglądając się mi.
Spojrzałam na nią, nie mogąc powstrzymać cisnącego się uśmiechu na ustach.
-Dziękuje. – policzki zaczęły mnie piec. Zapewne są już koloru mocnej czerwieni.
Uśmiechnęła się do mnie szczerze, po czym lekko szturchnęła mnie z ramienia, na co obie zachichotałyśmy i wróciłyśmy do oglądania meczu.
Po skończonej grze, byłam ogromnie dumna z mojego misiaczka, który strzelił gola, wykrzykując, że to specjalnie dla mnie. To tak urocze, że mogło by się wydawać nie możliwe. Większość chłopaków wstydzi się okazywać uczuć do swojej dziewczyny przy swoich kumplach, ale nie Alex. On wręcz przeciwnie, pokazywał to wszystkim. Na początku, jakoś nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Z moim byłym musiałam się kryć na każdy możliwy sposób. To było coś nowego, ale przyjemnego. Jego ciągłe powtarzanie, że jestem jego, tylko jego powodowały u mnie szeroki uśmiech, rumieńce, przyjemne ciepło w sercu oraz coś znacznie silniejszego czego nie da się opisać. To coś trzyma nas przy sobie. Bez niego nawet minuty nie potrafię wytrzymać, za to on bez dotykania mnie za pośladki. Nie wiem co on do nich ma, ale wykorzystuje każdą możliwą sytuację, by tylko za nie chwycić.
Chłopcy zbiegli z boiska od razu do szatni, by się umyć i przebrać.

*Alex POV*

Po skończonym wygranym meczu, poszliśmy do szatni, by się odświeżyć i zmienić ubrania, bo nasze dziewczyny nawet nie chciały się przytulić. I tak odbiorę swoją nagrodę za gola, jak nie teraz to później. Coś czuję, że to będzie kolejna przyjemna noc z moim aniołkiem. Zaśmiałem się cicho pod nosem, wchodząc pod prysznic. Odkręciłem kurek, a ciepła woda spłynęła po moim ciele, zmywając ze mnie cały brud z ponad 2 godzinnej rozgrywki. Po całej szatni słychać było głośne rozmowy chłopaków na temat dzisiejszego meczu. Choć chyba najbardziej ekscytował się Will ze strzelonej bramki w ostatnich minutach meczu. Nasza drużyna zdobyła 3 bramki, jedna Louisa, druga moja, a trzecia brązowookiego, który aktualnie śmiał się w niebogłosy.
Złapałem za ręcznik, który przewiesiłem sobie wcześniej przez rurkę na której wisiała również zasłonka, by wytrzeć ciało. Następnie owinąłem go wokół bioder, wychodząc z kabiny. Już chciałem chwytać za swoją torbę, by wyciągnąć z niej świeże ubranie, kiedy poczułem jak ktoś mocno rzuca mi się na ramiona, śmiejąc się mi się do ucha.
-Świetna bramka, Alexis. – Jack włożył pace w moje włosy, zaczynając nimi targać na wszystkie strony.
Walnąłem go lekko w brzuch, by tylko mnie puścił. Nie znosiłem jak ktoś bawi się moimi włosami oraz nazywa ‘Alexis’. Louis to jakiś czas temu wymyślił i jakoś się przyjęło.  Nie mogę się przyzwyczaić. Brzmi jakbym był jakąś pierdoloną księżniczką w różowej sukience. Mam naprawę pojebanych kumpli, ale bez nich było by nudno.
Zacząłem się z nim bić na niby, po czym zaśmialiśmy się razem, a on wrócił do reszty. Usiadłem na ławce, przeszukując torbę.
-Z czego rżysz? –podniosłem głowę, by spojrzeć jak Tommo wychodzi z pod kabiny, owinięty ręcznikiem.
Wskazałem kciukiem na resztę bandy, kręcąc głową z rozbawienia. Skierował swój wzrok na nich, unosząc jeden kącik ust. W między czasie sięgnąłem świeżą bieliznę naciągając ją od razu na nogi.
-Słyszałeś jak ostatnio pokłóciłem się z Faith? –spojrzałem na niego zndziwiony, ściągając ręcznik z bioder, by następnie wysuszyć włosy.
-Ale chyba już jest okay? –spytałem.
-Yhy. –kiwnął głową zakładając swoje ubrania – Wszyscy truli mi dupę.
-A o co poszło? –spojrzałem na niego zaciekawiony, a on również skierował swój niebieski wzrok – Nie chciał bym wyjść na wścibskiego czy coś… - dodałem nie pewnie drapiąc się po karku, po czym łapiąc za ulubioną bokserkę .
Przeczesał swoje włosy, zatrzymując na nich swoją dłoń.
-Kiedy byłem u niej na noc, rano pojechała do Luka. – widziałem jak na wspomnienie przyjaciela Faith, mięśnie chłopaka znacznie się napięły. Pomiędzy tą dwójką są ogromne zgrzyty, jeden nienawidzi drugiego i to w wzajemnością. – Jak wróciła powiedziała, że była na spacerze.
Usiadłem na ławce łapiąc za swoje trampki i zakładając je na nogi. Brunet poszedł w moje ślady.
-Kiepsko. –stwierdziłem, wyobrażając sobie kumpla jaki musiał być wkurwiony. – Nie będę Ci truć dupy, jak reszta. Jesteś dorosły i zrobisz co uważasz za słuszne, ale pamiętaj, że żadna inna dziewczyna nie powoduje u Ciebie takiego dobrego humoru jak masz dziś. –wstałem z ławki łapiąc za torbę.
Dziś Louis naprawdę miał świetny humor, bo nawet jak strzelili nam jednego gola, jedynie wydarł się na nas zapędzając do gry unikając większych przekleństw. Później jak potknął się w drugiej połowie, śmiał się w niebogłosy twierdząc, że coś było w wodzie. Widzieć najlepszego przyjaciela w dobrym humorze, to jak dar z nieba.
- Byłem mega wkurwiony… -westchnął, biorąc torbę, zarzucając ją na ramię –Zależy mi na niej.
Spojrzałem na niego uważnie, takie wyznanie z ust kumpla jest rzadkością. Odwrócił się i zaczął się kierować stronę wyjścia, bez pożegnania się z resztą. Wyrównałem z nim kroku i poklepałem go przyjacielsko po ramieniu, na co spojrzał na mnie wymuszając uśmiech. Odwzajemniłem gest, po czym lekko uderzyłem z łokcia go w brzuch.
-Rozchmurz się. Wygraliśmy.-powiedziałem z dużym bananem na twarzy, skacząc przy nim jak dziecko.
Widząc moją reakcje, zaśmiał się, a po chwili moja głowa znalazła się pod jego pachą, a jego dłoń zaczęła targać moje włosy. Co oni dziś mają do moich włosów? Wyrwałem się pchając go lekko i śmiejąc się pod nosem, tak samo jak kumpel.
Wyszliśmy na boisko, zauważając dziewczyny siedzące jeszcze na trybunach i terkające na jakiś temat. Louis zawołał je, a one nagle wstały, schodząc do nas. Rozłożyłem ramiona czekając tylko, aż będę mógł przytulić mojego aniołka. Aria doszła do ostatniego schodka, następnie skoczyła na mnie, owijając ramiona wokół mojej szyi oraz nogi wokół bioder. Zaśmiałem się, łapiąc ją w udach, by mi nie spadła. Jej cichy chichot sprawił, że chciało by się go słuchać w ciągle. Nie znoszę kiedy płacze, to kroi mi serce i rozrywa na strzępy. Okręciłem nas wokół siebie, a jej uścisk bardziej się zacisnął.
-Pachniecie. – usłyszałem blondynkę, więc zatrzymałem się i spojrzałem w ich stronę.
Brunet obejmował dziewczynę, przyciskając ją blisko siebie, a jej ramiona go otulały. To miło widzieć jak Louis przy niej się rozluźnia i zapomina o toczącej się sprawie z Parkerem lub o jakiejkolwiek kłótni. Nie chciałbym żeby nagle znajomość między nimi się nagle skończyła. Skończyło by się to źle dla obu stron. Jest po między nimi to coś, co sprawia, że do siebie pasują. Te uparte charaktery, nie da się o nich nie wspomnieć. Przez to często się kłócą, ale ostatnia sytuacją była nowością. Pewnie zareagował bym podobnie gdyby Aria postawiła mnie w takiej sytuacji. Jesteśmy ze sobą od nie dawna i jeszcze nie przeżyliśmy żadnej kłótni, choć strasznie się boję, że to kiedyś nastąpi i będzie to moja wina. Nie jestem przekonany czy daję jej wszystko na co zasługuje. Spojrzałem na jej rozjaśnioną uśmiechem twarz oraz błyszczące zielone oczy. Mój aniołek, który zmienił mój obraz na świat. Podarowała mi coś tak wyjątkowego, czego przez większość życia nie otrzymywałem będąc w biedulcu. Ona zaakceptowała mnie takim jaki jestem z wadami jakie mam. Nie wiem czy, kiedykolwiek będę wstanie się jej odpłacić.
Louis kazał się zbierać, więc postawiłem brunetkę na ziemie, a ona automatycznie chwyciła za moją dłoń. Poprawiłem torbę, która sunęła mi się z ramienia, by następnie podążyć za znajomymi w stronę dużego czarnego Jeepa postawionego na parkingu za boiskiem. Sięgnąłem po telefon by napisać do Chloe. Byłem głodny i to strasznie. Nadal odbębniam ten cholerny zakład z robieniem obiadów, a teraz kompletnie nie chce mi się tego robić. Grzebać w garach i później po tym sprzątać. Postanowiłem, że blondynka zamówi pizze dla wszystkich, a jak przyjedziemy pizza powinna przyjechać równo z nami. Na szczęście Chloe się zgodziła nie odpisując jakimś sarkazmem, którego nauczył ją Louis. Schowałem telefon do kieszeni, by następnie pomóc Arii wsiąść do auta, korzystając z okazji by szczypnąć ją w pośladek. Pisnęła cicho, siadając szybko i uderzając swoją małą piąstką w moje ramię. Zaśmiałem się oraz podałem Louisowi torbę by schował ją w bagażniku.
Tak zwykle wyglądają dni Teamu Furiousa. Pełne zawirowań, śmiechu, wariactwa, ale i też czasami wyznań, łez i kłótni. Tych ostatnich staramy się unikać jak ognia i cieszyć się młodego życia.





Promt inspirowany rozmową na TT z dnia 23 sierpnia 2013. (Awww *-* miesięcznica chodzenia Ri i Alexa) https://twitter.com/Furious_Louis/status/370926296936611841 Oczywiście wiele zmieniłam, by pisało mi się wygodniej. Starałam się zachować większość ważnych informacji. Promt jest ze perspektyw Arii i Alex’a, bo pamiętam jak Asia jak jeszcze pisała Furious’a prosiła o to. Nawet wygodniej było napisać to w taki sposób.Mam nadzieje, że się podobało. J


______________________________________________________________

Tutaj będę dodawać moje nowe prace.
Blog został odrestaurowany, url bloga zostało zmienione z 'mylifeisnewchapter' na 'mylife-moniblue'. 

Na prośbę @TheYOUustyna opublikuje tu również 'Bez zobowiązań...' w 4 dużych partach. Musze jedynie poprawić kilka scen. Mam nadzieje, że się wam spodoba. 

Nie patrzcie na wcześniejsze posty. Są stare jak świat i widać jakie błędy zrobiłam. Czytając to nawet się wiele nauczyłam. Mam nadzieje, że mój sposób pisania poprawił się znacznie. :)  

2 komentarze:

  1. Anonimowy7/23/2014

    Chętnie przeczytałabym jeszcze jakieś opowiadania z serii Alexa i Arii :)) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Już to kiedyś czytałam na TT i już wtedy byłam pod wrażeniem.
    Uwielbiam Alexa :-) i z chęcią bym coś jeszcze o nich przeczytała :-)
    Pozdrawiam @LoloOficiall
    Ps: zapraszam do mnie http://sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń