sobota, 5 września 2015

Gwiazdka z nieba.


25. 12. 2014

Pierwszy dzień świąt.
Właśnie stałem przed drzwiami domu państwa Montgomery. Spięty i zdenerwowany, przez co można było zauważyć jak okręcałem w dłoniach doniczkę z kwiatem dla mamy mojej dziewczyny. Nie raz ich spotykałem, ale dziś miałem z nimi spędzić święta. Podwójny stres. Nie byłem przyzwyczajony do rodzinnych atmosfer świątecznych. Nie narzekałem na nasze wigilie, zawsze miło było spędzić całą paczką przy jednym stole.
Co jeśli coś palne?
Zrobię coś nie tak?
Ja pierdole, Stryder od kiedy z Ciebie taka boi dupa. - odezwał się głos w mojej głowie, przez który szybko nacisnąłem na dzwonek do drzwi, biorąc głęboki wdech. Następnie zwinnie poprawiłem marynarkę, którą miałem na sobie, chcąc nienagannie wyglądać dla rodziców Arii. Mam nadzieje, że i jej się spodoba. Nigdy nie przykładałem się do ubioru, ale nie zawsze je się kolacje świąteczną z rodzicami swojej dziewczyny.
Chwile później usłyszałem kroki zbliżające się do drzwi, następnie klamka się ugięła, a drzwi uchyliły się, ukazując moją najpiękniejszą dziewczynę na tej planecie. Miała na sobie czerwoną sukienkę do połowy uda z rozkloszowanym dołem, a swoje włosy do ramion, delikatnie pofalowała. Sądziłem, że nigdy się nie przyzwyczaję do jej nowej długości, ale wygląda w nich tak pięknie, że nie potrafię oderwać od niej wzroku. Jej cała twarz jest odsłonięta, a jej oczy biją dziś niesamowitym blaskiem. Zaparło mi dech w piersiach, a na jej widok nie pohamowałem swojego uśmiechu. Jej buzie również rozświetlił szeroki uśmiech, kiedy oparła się o framugę drzwi przyglądając mi się.
- Przepraszam, a pan do kogo? - zaczęła z delikatnym rozbawieniem w głosie, które od razu wyczułem i pokręciłem rozbawiony głową, robiąc krok w jej stronę, łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
- Chyba pomyliłem adresy, ale szukam niskiej brunetki o nieskazitelnych piwnych oczach, które sprawiają, że nie mogę oderwać od nich wzroku... - uśmiechnąłem się zadowolony, ponieważ na jej policzkach pojawiły się rumieńce, które tylko dodawały jej uroku. - A i jej rodziny. - dodałem na koniec.
Zachichotała cicho, nadal uparcie stojąc w drzwiach mimo iż widziałem na jej ramionach gęsią skórę.
- Cóż, natomiast ja czekam na mojego przystojnego chłopaka, którego ramiona powinny mnie teraz tulić, bo jest mi zimno. - powiedziała uśmiechając się szeroko.
Więc gdy tylko uchyliła szerzej drzwi, wszedłem do środka szybko zamykając je za sobą, by nie wpuszczać zimnego powietrza do domu. Zrobiłem krok w stronę dziewczyny nachylając się w jej stronę by złożyć na jej ustach czuły, stęskniony pocałunek i uważając na kwiatka, objąłem dziewczynę.
-Tak sexownie wyglądasz, Misiu. - szepnęła w moje usta, na co uśmiechnąłem się szeroko i znów musnąłem jej wargi, tak bardzo uwielbiając ich smak.
Kiedy chciałem już coś powiedzieć, nagle przy nas znalazła się mama dziewczyny ciesząc się na mój widok, podchodząc do mnie, by uścisnąć mnie na powitanie. Kątem oka dostrzegłem jak ojciec Arii stanął w przejściu między salonem a korytarzem, opierając się o framugę i zakładając ręce na piersi. On mnie chyba nie lubi. - pomyślałem, gdy odwzajemniałem uścisk wraz z jego żoną.
Znaczy.. Ri opowiadała, że są po rozwodzie, ale tak jakby znów się zeszli. Nie do końca rozumiem ich relację, ale wolę się nie wtrącać. Nie jest to moja sprawa.
- To dla mamy mojego Aniołka. - uśmiechnąłem się szeroko, wręczając kobiecie Gwiazdę Betlejemską.
Wyglądała na zadowoloną odbierając ode mnie kwiata i przyglądając się mu z fascynacją, po chwili jednak odwracając wzrok w stronę swojej córki, która stała obok mnie. Trzymała się mojego ramienia, jednocześnie się w niego wtulając.
- Kochanie, pożyczysz mi go na kilka miesięcy? - skierowała się do niej z zarażającym uśmiechem na ustach.- Jest naprawdę uroczy... - zaśmiała się cicho, a na jej słowa bliżej podszedł do nas ojciec Arii wcinając się w wypowiedz pani Montgomery.
- Oj nie narzekaj. - zaczął, spoglądając na kobietę.- Ile ja kwiatów dałem Ci przez te wszystkie lata? - rzucił jej pytaniem retorycznym, następnie wyciągając do mnie rękę, którą uścisnąłem szybko i sprawnym gestem, wysunąłem z rękawa butelkę wódki, wręczając mu ją. - Już mi się to podoba! - wziął butelkę z szerokim uśmiechem. - Chodź napijemy się po kielichu. - zawołał od razu idąc do salonu.
Kątem oka dostrzegłem nie zadowoloną minę mamy Arii, która skomentowała, że prawdopodobnie na jednym się to nie kończy, znikając w kuchni. Zagryzłem wnętrze policzka z nerwów, że właśnie może coś spierdoliłem, ale Aria cmoknęła mnie w policzek i poszła za swoją mamą, a ja po kolejnym nawoływaniu ojca wszedłem do salonu i dostrzegłem stojącego go przy barku i sięgającego dwa kieliszki. Uprzedziłem pana Montgomery, że nie będę pić dużo. Nie miałem zamiaru upić się w taki dzień jak ten, ale jednego kieliszka nie odmówię. Na rozluźnienie się. Usiadłem na kanapie, wymieniając z nim jedynie krótkie zdaniami, aż nie wpadł do nas Mike, witając się ze mną. Nagle przed nami pojawiły się trzy kieliszki, na co zmarszczyłem brwi.
- Synu, raz do roku Ci pozwolę się napić. - polał każdemu. - Wiesz, Alex miałbym do Ciebie prośbę po świętach, coś w aucie mi szwankuje. - odparł, a w tej chwili do salonu weszły Aria z mamą, trzymając w rękach talerze z piernikami.
Zacisnąłem usta, kiedy Aria pochyliła się by odłożyć talerz na stół, nie chcąc być nie grzecznym i nie zerkając na jej pośladki, jak to miałem w zwyczaju. Od razu oderwałem wzrok od dziewczyny zgadzając się na pomoc pannu Montgomery. Wszyscy trzej sięgnęliśmy po kieliszki i napiliśmy się szybko, a ja od razu odłożyłem kieliszek do góry dnem. Mama Arii nie była zadowolona z widoku jak jej syn pije, ale szybko na jego obronę stanął jego ojciec. Aria usiadła obok mnie, szybko łapiąc za moją rękę, więc splotłem nasze palce uśmiechając się w jej stronę, kiedy sięgała po piernika.
- A tak właściwie, młody. Kiedy kończysz 18? - spytałem zaciekawiony, ponieważ nigdy nie pytałem nikogo o jego wiek.
- Za rok. - odparł z uśmiechem, chyba nie mogąc się już doczekać.
Sam pamiętam jak miałem 17 i modliłem się by ten rok minął szybko, bo wiedziałem, że Lou mnie weźmie pod swój dach i będę mógł prowadzić auto, legalnie kupować piwo i inne te pierdoły, które można robić jak się osiągnie tą pełnoletność.
- No to jedno mu nie zaszkodzi.- skierowałem się do kobiety uśmiechając się miło. - Pani też niech się z nami napije. - zaproponowałem i dostrzegłem jak znów mężczyzna nam polewa.
- No właśnie żonka, napij się będziesz łatwiejsza. - powiedział z rozbawieniem w głosie zakręcając butelkę i patrząc na panią Montgomery z uśmiechem.
- Tato... - usłyszałem ciche mruknięcie, obok mnie z ust mojej dziewczyny.
Zaśmiałem się cicho, ściskając jej dłoń i spuściłem wzrok, by przyjrzeć się, kiedy delikatnie kciukiem gładziłem jej skórę. Po chwili jednak poczułem małą dłoń na swojej brodzie, która skierowała moją twarz w swoją stronę. Następnie poczułem delikatne usta dziewczyny na swoich, aż uśmiechnąłem się odwzajemniając cmoknięcie.
- Smakujesz piernikiem. - szepnąłem tak by tylko ona to usłyszała, nie przestając kciukiem gładzić jej dłoni, przysuwając się bliżej dziewczyny.
Zaśmiała się cichutko, kolejny raz tego dnia rumieniąc swoje śliczne policzki. Szybko musnąłem jedno z nich, wywołując szeroki uśmiech na ustach dziewczyny oraz schowała twarz w moim ramieniu, wtulając się w nie. Przyglądałem się jej rozbawiony, aż nie oderwał mnie głos jej ojca.
-Oj Alex, dajesz się urobić. - westchnął żartobliwie.
-Od czasu do czasu trzeba ustąpić, skoro można dostać za to taki pocałunek, którego się nie zapomni do końca życia. - wyjaśniłem i zerknąłem w stronę mojej dziewczyny, która przyglądała mi się z szeroko otwartymi oczami będąc w szoku.
Gdy otrząsnęła się znów musnęła moje usta i wtuliła się w mój bok uśmiechając się szeroko. Kątem oka dostrzegłem jak jej rodzice przyglądają się nam z szerokim uśmiechem, więc bardziej objąłem do siebie dziewczynę całując ją w czubek głowy oraz gładząc dłonią jej bok, przysuwając ją bardziej do siebie.
Po kilku godzinach rozmowy z rodzicami Arii postanowiliśmy się rozejść do swoich pokoi. Oczywiście nie odbyło się bez rad ojca brunetki co powinien zrobić prawdziwy facet, na co pokręciłem rozbawiony głową, żegnając się uprzejmie i wchodząc za dziewczyną do góry. Dostrzegłem, jak Ri kręci swoimi biodrami. Wiedząc, że robi to specjalnie, pokonałem szybciej jeden schodek łapiąc ją za pośladki, uśmiechając się szeroko. Dziewczyna szybko strzepnęła moją rękę wchodząc rozbawiona do swojego pokoju. Od razu usiadłem na łóżku, opierając się za sobą ramionami i z dumnym uśmiechem na ustach, przyglądałem się uważnie dziewczynie jak pięknie dziś wygląda. Kiedy zakluczyła drzwi, zmarszczyłem brwi i spojrzałem na jej twarz zdziwiony.
-Zakluczyłaś nas?
-Nigdy nie wiesz co Mike wpadnie do głowy.- wywróciła oczami odwracając się w moją stronę, wtedy dostrzegłem jej smutek na twarzy, co mnie zaniepokoiło.- Alex, co się ostatnio dzieje?
- W sensie? - spytałem zaskoczony jej pytaniem.
-Często jesteś smutny, nie masz humoru, czasem jesteś zamyślony..- wymieniała. - Martwię się. -spojrzała w moje oczy, a ja nie potrafiłem znieść jej smutnych oczu.
Nie wiedziałem co zrobić w tej chwili. Powiedzieć jej co mnie trapi? Wiele się zmieniło, z czym nie potrafię sobie poradzić widząc jak tracę bliskich. Louis i Faith się rozeszli, przez co dwójka zniknęła z miasta. Tak jak i reszta domowników, więc zostałem kompletnie sam w wielkim domu. Żadne z nich nie odpowiadało, więc się martwiłem. Wszystko stało się tak nagle, z dnia na dzień.
-Nic mi nie jest, spokojnie. - odpowiedziałem, starając się nie zdradzając niczego co mogła by odczytać jako kłamstwo.
-Alex, nie. - skrzyżowała ramiona na swojej piersi, patrząc na mnie uparcie wyczekując ode mnie prawdziwej odpowiedzi.- Masz mi powiedzieć co się dzieje.- dodała głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Nie miałem zamiaru psuć tak dobrego dnia jakimiś drobnostkami.
-Nic mi nie jest, kochanie. -zapewniłem dziewczynę- Czasami każdy ma swoje gorsze dni. To normalne.- starałem się jej wytłumaczyć.
Przyglądała mi się uważnie, analizując moje słowa. Widziałem jak jej oczy drgają pod wpływem przyglądania się każdemu centymetrowi twarzy szukając czegoś, co mógłby mnie zdradzić.
-Na pewno? - westchnęła, a ja wyczułem jej zmartwienie.
-Oczywiście, Aniołku. - podniosłem się, by złapać ją za rękę, następnie przyciągając ją w swoją stronę.
Po chwili usiadła na moich kolanach, więc objąłem ją w talli pozwalając się jej wtulić. Musnąłem linię jej szczęki, przez co uśmiechnęła się szeroko. Jej dłonie znalazły się na moim karku, a po chwili wplatając palce w moje włosy. Tak jak to lubię, delikatnie drapiąc skórę głowy.
-Myślę, że moja mama Cię pokochała. - zmieniła temat, na co kamień spadł mi z serca i mogłem się rozluźnić.
Zaśmiałem się cicho na jej słowa, przypominając sobie każdą sytuacje z dzisiejszego spotkania jak jej mama patrzyła się w naszą stronę jak w obrazek.
-Lubie twoją mamę.- wyznałem, przyglądając się jej oczom, które błądziły po mojej twarzy, aż zatrzymały się na moich oczach.
-Czy ja wyczuwam romans? - spytała z rozbawieniem w głosie, unosząc brew.
Prychnąłem pod nosem na jej uwagę, kręcąc z rozbawienia głową. Postanowiłem się ułożyć na łóżku, więc tak robiłem, ciągnąc za sobą dziewczynę, która ułożyła się na mnie, kładąc głowę na mojej piersi. Uśmiechnąłem się lekko, gładząc dłonią jej plecy.
-Miałem na myśli, że jest jak mama. - wyznałem szeptem, podnosząc wzrok na sufit, nie przestając sunąc dłonią po jej plecach.
Przez chwilę kompletnie odpłynąłem do wyobrażeń jakby to było mieć rodziców, lecz nie potrafiłem sobie tego dopełni wyobrazić ciągle mając przed oczami wspomnienia z domu dziecka, gdy jeden z naszych kolegów lub koleżanek odchodzą wraz z nowymi rodzicami machając do nas, a ja nadal siedziałem przy tym samym stoliku, na tym samym krzesełku, rysując kolejne marzenie na pustej kartce zieloną kredką. Jednak o myśli oderwał mnie głos mojej dziewczyny, która uniosła wzrok na mnie.
-Ona pewnie pokochała Cię jak własnego syna. - odpowiedziała, sięgając dłonią do mojej twarzy, by następnie pogładzić mój policzek z czułością unosząc się troszkę.
Uśmiechnąłem się szeroko do niej, delikatnie całując jej zewnętrzną część dłoni.
-Ślicznie dziś wyglądasz.-wtuliłem polik w jej ciepłą dłoń lubiąc to, jej bliskość.
Gdy spojrzała na mnie, wiedziałem, że zbiera się do odpowiedzi. Nie pozwoliłem na to, złączając nasze usta w pełnym czułości pocałunku. Odwzajemniła go, bardziej zawisając nad de mną. Czułem jej uśmiech, podczas pocałunku jak i jej dłonie sunące się ręce po mojej piersi. Z każdą chwilą pogłębiałem pocałunek, pragnąc smaku jej ust jeszcze bardziej. Rozumiecie to, że jesteśmy ze sobą około półtorej roku razem, a nigdy nie było mi jej wystarczająco dość, a podczas pocałunku nadal można wyczuć te pasje i pożądanie jak na początku znajomości. To jej niesamowite, że to właśnie z nią przeżywam swoje najlepsze chwile w życiu.

*

Rano spaliśmy spokojne. Ja leżałem za dziewczyną, wtulony piersią w jej plecy obejmując ją w tali, a nasze dłonie były splecione. Jedna z wygodniejszych pozycji, w której zwykle spalimy. Zwykle budziłem ją delikatnymi muśnięciami w szyję, jednak dziś nie było mi to dane, gdyż jej mama zapukała do drzwi, radośnie informując nas o przybyciu jakieś cioci Arii. Usłyszałem nie zadowolone mruknięcie ze strony dziewczyny, a ja bardziej schowałem twarz w jej włosach, nie chcąc już wstawać. Brunetka poinformowała rodzicielkę, że niedługo zejdziemy lecz jej mama nagle powiedziała o jakieś 'malutkiej', nie do końca zrozumiałem o co chodzi, ale Aria zerwała się szybko z łóżka, całując mnie w czoło, a ja niezadowolenie ukazałem kładąc się na brzuch i chowając twarz w poduszkę, marząc jeszcze o 5 minutach przyjemnego snu. Jednak gdy usłyszałem radosne krzyki dziewczyn, okręciłem się na plecy przecierając dłonią oczy, które po chwili otwarłem. Szybko przyzwyczaiłem wzrok do światła i dostrzegłem moją dziewczynę wraz z małą dziewczynką na rękach.
-Coś przegapiłem? -spytałem z poranną chrypką, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Tak, kochanie. Mamy 3 letnią córkę.- powiedziała z rozbawieniem, na co dziewczynka zakryła rączką swoją buzię by nie zaśmiać się głośno.
-Przespałem 4 lata?! - powiedziałem udając zdziwienie, jednak po chwili się zaśmiałem wstając z łóżka i założyłem spodnie. Następnie sięgnąłem po bluzkę, przyciągając ją przez głowę i podszedłem do dziewczyn. - Jak się zwiesz, panienko? - spytałem z uśmiechem, wyciągając do niej dłoń.
-Mercy. - odpowiedziała swoim słodkim dziecięcym głosikiem, uśmiechając się szeroko kiedy chwyciła moją dłoń.
-Witam, ślicznotkę. Jestem Alex. - przestawiłem się i delikatnie musnąłem jej małe kostki u rączki.
Dziewczynka zachichotała cicho i zarumieniła, przez co nie mogłem przestać się uśmiechać. Wyglądała naprawdę uroczo i rozkosznie, a jeszcze bardziej gdy zawstydzona schowała swoją twarz w zagłębiu szyi Arii, która nie kryła rozbawienia spoglądając w moją stronę.
-Zawstydziłeś ją, kochanie. - zwróciła się do mnie, więc spojrzałem na nią i jej pięknie lśniące oczy z rana.
Nie powstrzymałem się i musiałem odebrać swojego buziaka, którego dostawałem każdego poranka, gdy spędzaliśmy wspólnie noce. Nachyliłem się do niej i musnąłem czule jej usta. Odwzajemniła buziaka, a po chwili nachyliłem się nad jej uchem.
-Tak działam na dziewczyny. - odpowiedziałem z lekką chrypką w głosie i odsunąłem się dostrzegając, że nawet i moja Ri zarumieniła swoje policzki.
Uśmiechnąłem się szeroko i poinformowałem, że skoczę szybko do łazienki. Gdy dziewczyna skinęła głową w zrozumieniu, posadzając dziewczynkę na łóżku poszedłem do łazienki.
Po krótkich chwilach wróciłem do pokoju zauważając jak Mercy bawi się misiem opowiadając jakąś historię, która nie dawno się jej przydarzyła z rodzicami, a Aria uważnie słucha co dziewczynka ma do powiedzenia z delikatnym uśmiechem na ustach. Nie wiem czemu, ale przyjemnie mi się im przyglądało, widząc jaki moja dziewczyna ma kontakt z dziećmi. Postanowiłem usiąść obok Arii, obejmując ją w tali i układając brodę na jej ramieniu, zwracając tym uwagę dziewczynki na sobie.
-Jesteś kolegą Alii? -spytała, poprawiając misiowi kokardkę, którą miał zawiązaną na szyi.
Mnie jednak rozbawił fakt, że nie wymawiała 'r'. Większość dzieci ma podobną wadę wymowy, która z wiekiem mija. Jednak mimo iż brzmi zabawnie, jest to uroczę w wykonaniu tak słodkich dzieci jak Marcy, czy Nick.
-Jestem kimś więcej niż kolegą. - odpowiedziałem z uśmiechem, czując jak dłoń brunetki, sunie się po moim ramieniu do dłoni, by spleść nasze palce.
-Chlopakiem? - spytała ponownie, podnosząc na nas wzrok, który po chwili badawczo obserwował naszą dwójkę oraz nasze dłonie.
-Tak, chłopakiem. - odpowiedziałem pewnie, na co poczułem ciepłe usta mojej dziewczyny na policzku.
Spojrzałem na nią z uśmiechem i otarłem nasze nosy o siebie, przez co ona swój zabawnie zmarszczyła jak miała w zwyczaju.
Nagle dziewczynka stwierdziła, że chce do mamy, więc nadal trzymając misia w ręku, smyknęła się z łóżka i wybiegła z pokoju. Stwierdziłem, że to dobra okazja, więc złączyłem nasze usta, pochylając nad dziewczyną, zmuszając ją do położenia się na łóżku. Poczułem jak dziewczyna uśmiecha się na łóżku, wplatając swoje drobne palce w moje włosy. Lubiliśmy to wzajemnie. Ja, gdy delikatnie smyrała palcami po mojej skórze, a ona jak zwykle lubiła się bawić moimi włosami.
Po chwili się odsunąłem od niej by spojrzeć w jej piękne piwne oczy, które błyszczały od szczęścia i miłości bijącej w moją stronę. Uśmiechnąłem się szeroko, sięgając dłonią do jej twarzy, następnie zgarniając kosmyk z jej twarzy, delikatnie opuszkami palców przejeżdżając po jej czole. Po chwili zjechałem nimi na jej policzek, by kciukiem go pogładzić.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. - przerwała ciszę, wtulając swoją twarz w moją dłoń.
Przyglądałem się uważnie jak palce u dłoni Arii, chwytają po moje, by spleść je wzajemnie. Odwzajemniłem uścisk, przybliżając nasze ręce do ust, by musnąć jej kostki.
Spojrzałem na nią, marszcząc brwi. Nie koniecznie lubiłem niespodzianki, a od niej tym bardziej. Nic od brunetki nie wymagam. Nie chce od niej kolejnych prezentów czy drobiazgów. Na tym mi nie zależy, ponieważ starczy mi, że jest obok. Mogę oglądać jej uśmiech rozjaśniający mój dzień, słyszeć anielski głos oraz zniewalające oczy, w których zakochałem się 23 lipca. Te datę wyryłem sobie złotymi literkami w sercu, by pamiętać ją na wieki. To wtedy ujrzałem ją po raz pierwszy, to wtedy serce zabiło dwukrotnie szybciej, to wtedy nagle zabrakło mi tchu. Wystarczyło jedno spojrzenie, a czułem się jak w niebie, ponieważ przed de mną stanął anioł zesłany mi z nieba.
-Tak, a jaką? - uniosłem brew, zaczynając bawić się naszymi dłoniami.
Przyglądałem się jej drobnej rączce, która wręcz idealnie pasowała do mojej. Splatałem nasze palce i rozplątywałem, bawiąc się jej plauszkami, przyglądając się mieniącym czarnym lakierze na jej paznokciach.
-Jak Ci powiem, to wcale nie będzie niespodzianka. - powiedziała rozbawiona, kręcąc zabawnie głową na boki.
Jej szeroki uśmiech dawał mi powody do niepokoju i rozmyślania nad czym kombinuje dziewczyna. Zmarszczyłem brwi, obserwując Arię, która nagle podniosła się, by musnąć moje usta, a po chwili pchnęła mnie bym z niej zszedł. Opadłem plecami na materac, kiedy Ri wstała by podejść do szafy wyciągając z niej ubrania. Poinformowała mnie między czasie, bym czekał na nią gotowy na dole. Bez narzekania, zgodziłem się i wstałem z łóżka naciągając bluzkę. Brunetka poszła do łazienki, więc zszedłem na dół, tak jak kazała. Tam spotkałem rodziców dziewczyny wraz z gośćmi. Przywitałem grzecznie z każdym uśmiechając się widząc bawiącą się misiem Mercy, która opowiadała mu jakąś bajkę. Natomiast mama dziewczynki, czyli Ciocia Klara, była bardzo zainteresowana moją osobą. Wypytywała mnie o zainteresowania i nie tylko. Rozmawiało mi się z nią przyjemnie, jak z każdym z Montgomerów. Ta rodzinna atmosfera to jest to coś co mnie chyba do nich ciągnie.
Nagle z góry zbiegła Aria i pospieszyła mnie, bym się ubierał. Skinąłem głową i wbiegłem na korytarz, by założyć buty i kurtkę.
-Powinno Ci się spodobać, Alex. - usłyszałem głos taty Arii.
Uniosłem wzrok na starszego pana unosząc pytająco brew, nie mając pojęcia o co mu mogło chodzić. Mrugnął do mnie, co kompletne zbiło mnie z tropu, a widok uśmiechającej się szeroko mamy Arii oraz mojej dziewczyny powodował, że zacząłem się obawiać, że będzie coś wielkiego. Nie mogłem przestać o tym myśleć i nawet nie zauważyłem kiedy wyszliśmy z domu. Szedłem za Arią, trzymając jej drobniutką dłoń w rękawiczce, ogrzewając przy okazji ją swoim ciepłem. Było nie dużo śniegu, ale strasznie zimno, czego nie lubiłem.
Rozejrzałem się po okolicy chcąc się jakoś domyślić, gdzie ciągnie mnie brunetka, ale na tej ulicy nie było wiele budynków. Pociągnąłem nosem z zimna i spojrzałem na swoją dziewczynę.
-Montgomery, powiesz mi w końcu gdzie mnie ciągniesz? - spytałem poirytowany już, nie znosząc tej niewiedzy.
-Nie. -spojrzała na mnie uśmiechając się szeroko jak tylko mogła. Obawiałem się, że zaraz zaczną ją boleć. Przewróciłem oczami na jej zachowanie. - Też Cię kocham. - zachichotała cicho, zaczynając machać naszymi splecionymi dłońmi.
Lubiła to robić, gdy miała dobry humor lub gdy chciała mnie rozweselić. Bawiło mnie to zawsze. To jakbym szedł za rękę z Carley czy Nickiem. Kocham tę dziewczynę na zabój. Zawsze mi pomaga gdy tego potrzebuje lub mam zły dzień. Ja również staram się to robić, nie zawsze wiem jak, ale się staram.
-Ja bardziej. - powiedziałem z uśmiechem na ustach, chowając nasze splecione dłonie do kieszeni mojej kurtki, ponieważ moje zaczęły już marznąć.
Aria, spojrzała na mnie rozbawiona, kręcąc głową. Zacisnęła swoją dłoń na mojej, a ja pogładziłem ją kciukiem, podnosząc wzrok by spojrzeć przed siebie, kiedy nagle stanęliśmy przed nie wielkim budynkiem. Zmarszczyłem brwi oglądając go bardzo uważnie. Wyglądał jak dość duży zwykły garaż. Nie ten co nasz. Nasz jest gigantyczny.
-Em.. - zacząłem, chodź nie wiedziałem czego mam się spodziewać. - Aria, o co chodzi?- spytałem nie pewnie i spojrzałem na brunetkę, która uśmiechała się szeroko.
Pociągnęła mnie bliżej budynku, nie wielkim pilotem otwierając zieloną bramę, która uniosła się w górę ukazując tunel, na który wjeżdża się samochodem, by naprawić auto od spodu. Uniosłem brew, rozglądając się po wnętrzu widząc półki metalowe z mnóstwem narzędzi i części do naprawy aut.
-Alex, to twój własny warsztat, czy garaż. - powiedziała podekscytowana i spojrzała na mnie uważnie przyglądajac się mojej reakcji.
Stałem jak słup stoli, nie wiedząc co zrobić, ani jak się odezwać. Byłem w szoku, bardzo pozytywnym szoku. To jedno z moich marzeń i dziewczyna w sumie jako jedyna o tym wiedziała. Nikomu o tym nie mówiłem, nawet Chole, ponieważ uważałem to za zbędną informację, Nie koniecznie lubię się zwierzać i Ri to wie, ale potrafiła ze mnie wyciągnąć wszystko co chciała wiedzieć. Otwarłem się przed nią i nawet nie wiedziałem kiedy.
-To tylko dla mnie? -wydukałem wchodząc do środka, by obejrzeć z bliska każdy przedmiot w środku.
Dotykałem narzędzi, półek, rozglądałem się po ścianach, suficie, a w głowie kreował mi się obraz pracy tutaj, pomagając innym przy autach. Coś niesamowitego i teraz to się spełniło. Wypełniało mnie mnóstwo pozytywnych emocji, które chciały eksplodować, ale jednak szok im na to nie pozwalał. Chciałem skakać, ale jednak nogi trzymałem na ziemi.
-Tak, cały jest Twój. - skinęła głową, stojąc w rogu sali trzymając ręce w kieszeni w swojej kurtki.
Jej wzrok ciepły, szczęśliwy i pełen miłości obserwował mnie, a ja stałem jak osioł. Szybko podbiegłem do niej biorąc ją w ramiona, wtulając jej drobne ciało w siebie. Mocno ją przytuliłem, nie wiedząc jak się jej odwdzięczyć za to co dla mnie zrobiła.
-Dziękuje. - szepnąłem cicho, chowając twarz w jej włosach. To jedyne na co w tej chwili było mnie stać. Powiedzieć zwykłe podziękowania, chodź chciałem zrobić znacznie więcej, ale nie wiedziałem co. Odsunąłem się na chwilkę, by oprzeć czoło o jej i chwycić w dłonie jej zimne oraz czerwone od zimna policzki i spojrzałem w jej piękne oczy.- Kocham Cię. - powiedziałem szeptem, tak jakby było to największą tajemnicą.
Była ona naszą tajemnicą, ponieważ nikt nie wie jak bardzo ją kocham. Jak bardzo ją uwielbiam, jak bardzo mi na niej zależy, jak cholernie i bezgranicznie ją kocham. Powtórzyłem się, wiem. Kocham ją podwójnie, potrójnie... W chuj wie jak bardzo. Nie potrafię się tego opisać, bo nie ma na to słów.
Po chwili się pochyliłem i złożyłem czuły i delikatny pocałunek na jej ustach. Dawałem w niego całe swoje uczucie jakie do niej darzyłem, chodź i tak dla mnie było to za mało. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek z lekkim uśmiechem. Sam się uśmiechnąłem lekko się odsuwając.
-Wejdź rozejrz się jeszcze. - zachichotała i pchnęła mnie w stronę warsztatu. Zaśmiałem się cicho wchodząc w głąb pomieszczenia, zaglądając do tunelu.- Jest wszystko co potrzebne? - spytała.
-Tak. -skinąłem głową rozglądając się uważnie z uśmiechem na ustach- To niesamowite. Kiedy ty, kiedy na to wszystko.. - zacząłem nie wiedząc jakie pytanie zabrać pierwsze.- Rany, jak? - zaśmiałem się ze swojego pytania, jak głupio ono brzmi.
-Budynek jest taty, a narzędzia z drobnych odłożonych na kącie. - odpowiedziała z uśmiechem.
-To musiało kosztować majątek.
-Nie myśl o tym, dostałam odszkodowanie po włamaniu - podeszła do mnie, kręcąc głową, a mi nagle przypomniało się nie dawne zdarzenie. Zdemolowany dom i kilka nie pasujących do siebie wskazówek, których rozgryźć nie mogę. To wszytko nie miało sensu i dawało mi powody do niepokoju o bezpieczeństwo Arii. Pierwsze noce zasnąć nie mogłem, ponieważ bałem się, że gdy tylko zasnę, coś się stanie. Wszystko ucichło, ale to nie oznacza, że odpuściłem tę sprawę. - Możesz tu po prostu majsterkować, albo założyć warsztat. - odwróciła moje myśli na inny kierunek, skupiając się na tej chwili. - Taki wiesz, prawdziwy, z klientami. - uśmiechnęła się.
Objąłem ją w tali i przysunąłem do siebie, by wtuliła się w mój bok. Chciałem ją ogrzać, bo zauważyłem, że już dygocze z zimna.
-I na pewno to zrobię. - skinąłem głową i spojrzałem na nią gdy swoimi ramionami objęła mnie w tali.- To moje marzenie, - wyznałem z uśmiechem.
-Wiem, kochanie. - uśmiechnęła się szeroko.
Pewnie jest zadowolona, że mogła mi to podarować. Wiem, że nie lubi jak się ścigam, bo obawia się o moje życie. Mimo iż dawno już z tym skończyłem po wypadku, to bardzo rzadko zdarza mi się pojechać na wyścig. Tylko z powodu chłopaków, nigdy nie wsiadłem za kółko. Teraz mogę zarabiać legalnie, a praca w warsztacie otwiera mi drzwi przed nowinkami technicznymi i oraz części do tuningu aut czy ulepszeniu silnika. Cieszę się jak małe dziecko, które dostało lizaka, naprawdę.
-Jesteś najlepszą dziewczyną na świecie, - powiedziałem pochylając się w jej stronę i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku.
Czułem jak zarzuca ręce na moje ramiona, obejmując moją szyje, by odwzajemnić pocałunek. Gdy tylko zabrakło mi tchu, odsunąłem się niechętnie i musnąłem jej zimny nosek chcąc zobaczyć jak go słodko marszczy. Miała to w zwyczaju i kochałem to. Wygląda wtedy jak mały króliczek lub chomik, co jest strasznie rozkoszne. Nigdy nie mogłem oderwać od tego wzroku, jak w tej chwili. Była i jest przy mnie sobą, tak jak ja jestem przy niej, jak przy nikim innym. Nie otwarłem się tak przed nikim. Nawet Lou nie wie o mnie kilku rzeczy, chodź zwykle mówimy o sobie wszytko. Jest dla mnie jak brat, ale każdy chce mieć swoje małe tajemnice, które chce zachować tylko dla siebie, To normalne. 
Dopiero gdy oswoiłem się ze świadomością, że będę miał pracę, wymarzoną pracę, wróciliśmy do domu, by napić się gorącej czekolady siedząc wspólnie przy kominku owinięci wspólnym kocem. Takie wspólne chwile są lepsze według mnie, gdzie nie trzeba słów by się rozumieć, by wiedzieć, że osoba obok Cię kocha. Ja ją kocham. 

Na zawsze i jeden dzień dłużej.


________________________

Długa nie obecność, wiem. Wybaczcie mi za to, ale we wakacje same problemy, przez które wena mi nie towarzyszyła, później brak komputera ponieważ się zepsuł. Od pon mam nowy i jest perf! Kocham go nad życie. hahah. Mniejsza. Nie o tym przecież chciałam pisać, a was przeprosić i uprzedzić, że nie będzie tak często one shotów z powodu szkoły, a w styczniu i lutym mam egzaminy zawodowe. Muszę się przygotować to tych teoretycznych bo kiepsko u mnie z teorią.-.- Praktyka jest znacznie lepsza. Kolejne mniejsza z tym. xd 
Kocham was #speeders! Mam nadzieje, że się podobało, więc zostawcie komentarz lub skomentujcie a tt pod hashtagiem #ArexStory!

1 komentarz:

  1. Co ja mogę napisać? Cudo jak zawsze boskie.
    Kocham Arex i ich historie bo to jest boskie i takie.... Hmmm..magiczne..
    Czekam na następny z niecierpliwością. :)

    OdpowiedzUsuń